Wybory samorządowe powinny odbyć się jesienią 2023 roku. W tym samym czasie, co wybory do Sejmu i Senatu, dlatego politycy Prawa i Sprawiedliwości zamierzają przedłużyć kadencję samorządowców o pół roku. Jak argumentują, aby oba terminy ze sobą nie kolidowały.
Politycy opozycji odpowiadają, że PiS nie chce, aby wybory samorządowe i parlamentarne się pokryły, ponieważ partia Jarosława Kaczyńskiego dotychczas uzyskiwała słabe wyniki w samorządach i obawia się, że to przełoży się na Sejm i Senat.
- Niech opozycja zaproponuje termin wyborów samorządowych - powiedział poseł PiS Andrzej Gawron w poniedziałek, 3 października, jako Gość Dnia Radia Piekary. - Uważam, że powinniśmy w to zaangażować opozycję. Przeprowadźmy rozmowy i ustalmy datę. Nie jest możliwe przeprowadzenie dwóch głosowań w jednym miesiącu lub terminie - ocenił.
Jego zdaniem opozycja bezpodstawnie krytykuje pomysł przesunięcia wyborów samorządowych, ale ma do tego prawo.
- Wybory samorządowe trzeba przesunąć z czysto praktycznych powodów. Ktoś, kto zna się na organizacji wyborów i funkcjonowaniu samorządów, dobrze wie, że ten termin trzeba przesunąć i to dobra decyzja (…) To wybory bardzo skomplikowane, gdzie wybiera się wójta, burmistrza bądź prezydenta, radnego gminnego, radnego powiatowego i radnego wojewódzkiego - dodał poseł PiS na antenie Radia Piekary.
Co ciekawe, politycy PiS gaszą w ten sposób pożar, który sami wywołali. Przypomnijmy, że kilka lat temu wprowadzono limit dwóch kadencji dla wójtów, burmistrzów i prezydentów, ale samą kadencję samorządu wydłużono z czterech do pięciu lat, co spowodowało kolizję terminów wyborczych.
Warto podkreślić, że w 2024 roku mają odbyć się także wybory do Parlamentu Europejskiego, których termin może przypaść blisko terminu przesuniętych wyborów samorządowych.