Przez 36 lat pochodzący z Westfalii Georg Brüning piastował urząd nadburmistrza Bytomia. Okres jego rządów to dla miasta czas dynamicznego rozwoju – wtedy właśnie wybudowano nowe, reprezentacyjne gmachy (m.in. obecnej Opery Śląskiej, szkoły realnej – dziś IV LO, starych koszar – dziś urzędu miejskiego, poczty, czy rzeźni miejskiej), pierwszy na Górnym Śląsku ogród zoologiczny, basen oraz najnowocześniejszą w Niemczech biologiczną oczyszczalnię ścieków, powstała sieć instalacji gazowej, wodociągowej i kanalizacyjnej, wybrukowano większość ulic, miasto zelektryfikowano, a także uruchomiono w nim pierwszą linię tramwajową. Kiedy zmarł w 1932 r. żegnała go z honorami zarówno niemiecka, jak i polska prasa na podzielonym granicą Śląsku.
Dziś jego grobu na bytomskim Mater Dolorosa daremnie wypatrywać. Nie przetrwał czasów rugowania niemczyzny z przestrzeni publicznej i udowadniania, że żadne inne dziedzictwo aniżeli polskie na tej ziemi nie ma racji bytu. Pamięć o zasługach Georga Brüninga jednak przetrwała, a w kończącym się właśnie tygodniu byliśmy świadkami wizyty w Bytomiu potomków słynnego nadburmistrza. Jak dziś widzą miasto, któremu ich przodek poświęcił 36 lat swego życia? W czym upatrują źródeł jego popularności? I kim dla nich samych jest Georg Brüning?
To
państwa pierwsze odwiedziny w Bytomiu. Mogliście na własne oczy
zobaczyć miasto, któremu wasz pradziadek poświęcił kilkadziesiąt
lat swojego życia. Jakie wrażenia? Co Georg Bruning mógłby
powiedzieć widząc dzisiaj swoje ukochane miasto?
Godehard
Kayser
: Pewnie
by powiedział, że miasto bardzo dobrze się rozwinęło, ale że
zarazem widzi
wiele zadań, które trzeba by strategicznie opracować, żeby to
miasto funkcjonowało tak jak powinno. Pewnie by je sobie uszeregował
pod kątem tego, które są najważniejsze i od których trzeba
zacząć, które mogą jeszcze poczekać na później, a których
działań w ogóle zaprzestać.
Barbara
Baggen
: Ta
wizyta to
bardzo emocjonalne
przeżycie. Do
tej pory znaliśmy
Bytom
tylko
z opowieści - teraz
widzimy w końcu to miasto, stało
się ono
dla
nas realne. Możemy
oglądać te piękne gmachy,
które zostały zbudowane w czasie rządów Georga
Brüninga.
Poznajemy
jak miasto się zmienia, jak
pięknieje,
jak budynki są restaurowane – to niesamowite uczucie odkryć, że
to co on rozpoczął 100 lat temu jako burmistrz nadal jest
kontynuowane. Przyjechaliśmy
tutaj dla niego, dla tego, co zrobił dla Bytomia.
Wasz
pradziadek pełnił swoją funkcję przez 36 lat. We współczesnej
demokracji trudno sobie wyobrazić podobną sytuację. Jak sobie
tłumaczycie przyczyny
tak
wielkiej jego popularności?
Barbara
Baggen
: Myślę,
że bardzo
ważną
sprawą było to,
iż
Bruning, który przecież
przyjechał
do Bytomia jako
człowiek z
zewnątrz identyfikował się jako
nadburmistrz z tym miastem. I ta
identyfikacja
sprawiła,
że został tu do końca. To nie była dla niego odskocznia, od
której miałby się odbić i kontynuować gdzieś indziej karierę.
On tu chciał zostać do końca i tutaj budował świat dla swoich
dzieci.
Christoph
Kayser
: Przy
czym trzeba zaznaczyć, że tak długie piastowanie funkcji
nadburmistrza i
to, że
Georga
Brüning
po powołaniu na swój urząd został jeszcze dwa razy ponownie
wybrany na to stanowisko
już
wtedy
było bardzo nietypowe. A
dziś
wydaje się
wręcz niemożliwe.
Niebawem
minie 100 lat od śmierci waszego pradziadka, a pamięć o jego
dokonaniach w Bytomiu wciąż jest żywa. Myślicie, że o
współczesnych politykach ktoś za 100 lat będzie pamiętał?
Christoph
Kayser:
Dziś
czas biegnie w zupełnie innym tempie. Bywa, że trudno sobie nawet
po kilku latach przypomnieć w jakich dokładnie
latach
dana osoba sprawowała rządy. Jeśli
jednak
okaże
się, że ktoś osiągnął naprawdę bardzo dużo, jego dzieło
pozostaje widoczne i odczuwalne, to możemy przypuszczać, że
zostanie to zachowane
także
w ludzkiej pamięci.
Godehard
Kayser
: Wiele
też
zależy od wydarzeń politycznych, jakie w danym miejscu
i w danym momencie
mają miejsce. Gdy
Willy Brandt był burmistrzem
Berlina
John Kennedy podczas swojej wizyty w tym mieście wypowiedział
słynne słowa „jestem berlińczykiem”. To przeszło do historii.
Tak więc jeśli jakieś
miasto jest powiązane z jakimiś ważnymi wydarzeniami, to
one wpływają
zarówno na miasto, jak i na pamięć o ludziach, którzy
w tych wydarzeniach brali udział.
Mimo
upływu
lat pamięć o pradziadku
w waszej rodzinie wciąż jest bardzo żywa.
Komu
to zawdzięczacie?
Barbara
Baggen : Pamięć
o nim, ale także o jego żonie Dorothei,
która cały czas stała u jego boku zajmując się działalnością
społeczną przetrwała
w naszej rodzinie przez te wszystkie lata i trwa nadal. Pamięć
o nich przekazała nam
córka
Georga
i Dorothei,
również nosząca
imię Dorothea.
Ona także
jest
bardzo ważna w naszej rodzinie. Przechowała
wiele pamiątek, ale jednocześnie sama również
była
wzorem. Sam
Georg
Bruning bardzo
utożsamiał
się z chrześcijaństwem oraz
wartościami
chrześcijaństwa. I
to
w naszej
rodzinie
dalej jest mocno
kultywowane.
Może Cię zainteresować: