Osiedle Stella, zwane też potocznie „Sosnowym”, miało być owocem rządowego programu PR-5, który poszukiwał nowych rozwiązań mieszkaniowych. W jego ramach wytypowano cztery miejscowości:
- Warszawę (Białołęka Dworska),
- Kraków (osiedle Chełmońskiego),
- Tychy (Stella),
- Zamość (Nowe Miasto II - jedyne, które ostatecznie powstało).
W przypadku Tychów misję powierzono naczelnym architektom i twórcom układu tzw. Nowych Tychów. Hanna Adamczewska-Wejchert i jej mąż Kazimierz dostali niemal pełna swobodę, mogli naginać ustalone procedury, byle tylko znaleźć możliwe do wprowadzenia w życie kombinacje, które miały posłużyć jako szablon dla osiedli w średnich i mniejszych miastach.
Maluchowe miasteczko
Tak narodził się projekt Stella (łac. gwiazda) - niskie, nowoczesne bloki podobne do tych z Zachodniej Europy, które miały być swobodnie rozsiane po 150 hektarach dziewiczych, zielonych terenów Żwakowa - południowych skrajów miasta, gdzie pośród łąk i gęstych lasów skryła się spokojna, cicha osada. Nowoczesne jak na lata 80. bloki miały dać dom około 10 tysiącom mieszkańcom - myślano szczególnie o napływających licznie do miasta pracownikach Fabryki Samochodów Małolitrażowych, wytwórni „Malucha”.
Celem nie było tu bynajmniej stłoczenie jak największych mas robotników - przeciwnie, teren do zagospodarowania był tak obszerny, że zabudowa miała stanowić ledwie 20%, reszta - stanowić tereny rekreacyjne i mieścić wygodnie rozłożone drogi. Brzmi to nawet dziś całkiem nowocześnie i niejeden deweloper budujący „miniapartamenty” mógłby być zawstydzony tym, co Wejchertowie proponowali wprowadzać w życie w latach 80.
Podcięte skrzydła
Pod sam koniec Polski Ludowej program PR-5 upadł, przygnieciony kryzysem ekonomicznym degenerującej się gospodarki socjalistycznej. Gwoździem do trumny tyskiej jego części była prywatyzacja zadłużonej fabryki FSM - kluczowego inwestora osiedla - którego nowy włoski właściciel pozbywał się wszelkiego „balastu” i ograniczył zatrudnienie, co przekreśliło ekonomiczny sens budowy Stelli. Przez długie lata niedokończone szkielety budynków sterczały ponuro na tle lasu; w pierwszej dekadzie XXI w. prywatny inwestor postanowił odkupić i dokończyć część z rozpoczętych bloków, burząc inne.
Kuratorem wystawy o Stelli w Muzeum Miejskim jest Mateusz Miłoń, a zbiory fotografii z archiwum instytucji uzupełniają zupełnie nowe makiety przygotowane przez studentów architektury z Politechniki Śląskiej. Uczelnia jako partner wystawy zleciła ich wykonanie w ramach przedmiotu o architekturze współczesnej.
Wernisaż zaplanowano na godzinę 18; wystawa potrwa do 31
sierpnia. Wstęp wolny. Magazyn ŚLĄZAG (oraz Nowiny Tyskie) objęły wydarzenie patronatem
medialnym.
Może Cię zainteresować: