Poznajesz tego mężczyznę? Szuka go policja. To Adam Banaś, była gwiazda śląskich klubów

W tej historii coś bardzo mocno poszło nie tak. Adam Banaś przed laty był jednym z najlepszych obrońców w Ekstraklasie. Potem po cichu zakończył karierę po nieudanej przygodzie w Azerbejdżanie. Właśnie znowu zrobiło się o nim głośno, bo trafił do policyjnej kartoteki z napisem "poszukiwani".

Fot. policja.pl
Adam Banaś

Koniec kariery to dla każdego piłkarza najtrudniejszy moment. Niektórzy szykują się na to latami, aby po zawieszeniu butów na kołek nie tylko być zabezpieczonym finansowo, ale jednocześnie mieć jakieś zajęcie. Jedni decydują się na pozostanie przy futbolu w roli trenera, działacza lub telewizyjnego eksperta. Inni wolą się odciąć i w pełni poświęcają się biznesowi.

W Polsce dużo się zmieniło w tej kwestii w ostatniej dekadzie. Jest coraz mniej historii, że znany piłkarz nie potrafi odnaleźć się w nowym życiu. Zdarzają się jednak wyjątki, a ostatnio wszystkich zaskoczyły doniesienia o Adamie Banasiu, którego doskonale znają śląscy kibice.

Pożyczał i nie oddawał

Zaczęło się od artykułu, który opublikował "Fakt". Tabloid dostał informację, że Banaś zapadł się pod ziemię. Nie mają z nim kontaktu nie tylko znajomi, ale nawet najbliższa rodzina. Żona została sama z trójką dzieci. Stara się o rozwód, ale to nie jest łatwe, gdy druga strona przepadła bez śladu.

Powód zaginięcia byłego piłkarza m.in. Górnika Zabrze i Piasta Gliwice jest bardzo prosty. Chodzi o pieniądze, bo okazało się, że 41-latek chętnie je pożyczał, ale miał problemy z ich oddawaniem. Jest kilka osób poszkodowanych. Jedną z nich jest Marcin Wąsiak, czyli były prezes Ruchu Radzionków, którego Banaś jest wychowankiem.

- Znamy się z piłki. Adam był zawodnikiem Ruchu Radzionków, ja byłem kibicem, a później prezesem. Jako piłkarz i jako człowiek nigdy nie sprawiał problemów, więc mu zaufałem. Pożyczyłem mu 20 tysięcy złotych. Mówił, że coś buduje i potrzebuje dokapitalizowania inwestycji. Spisaliśmy umowę, wręczyłem mu pieniądze i tyle. Wielokrotnie pisałem, dzwoniłem, rozmawiałem z nim. Obiecywał, że odda. Minęło już z pięć lat i nie oddał - opowiada w "Fakcie" Wąsiak, który lata temu odszedł z Ruchu.

Znany piłkarz ma długi także wobec Claudii Stachowicz. Adama znała od dziecka, wychowywali się na tym samym osiedlu. Kilka lat temu Banaś zwrócił się do niej z prośbą, aby pożyczyła mu pieniądze. Kobieta mu zaufała i przelała 3 tysiące funtów. Już wie, że to był błąd, bo do dzisiaj nie odzyskała tych pieniędzy i chyba straciła nadzieję, że to się kiedyś wydarzy.

- Nawet jego żona nie wie, gdzie on jest, ani na co mu były potrzebne te pieniądze. Po zakończeniu kariery piłkarskiej próbował zostać deweloperem, ale mu nie wyszło. Później wielokrotnie zmieniał miejsca zamieszkania. Pożyczał i uciekał - komentuje Stachowicz.

Wiadomo, że trzecią ofiarą jest osoba z bliskiej rodziny. 41-latek miał na nią wziąć dużą pożyczkę i oczywiście jej nie spłacił. Możliwe, że poszkodowanych jest więcej. Często w takich przypadkach ludzie nie chcą o tym mówić, bo albo się wstydzą, że dali się oszukać, albo są pogodzeni ze stratą i na wszystko machnęli ręką.

Za Banasiem wydano list gończy

Jest szansa, że sprawiedliwość prędzej czy później dosięgnie Banasia. Żarty się skończyły, gdy sprawą zajęła się policja. Za Banasiem wydano list gończy. Na policyjnej stronie internetowej z osobami poszukiwanymi można odnaleźć człowieka, który przez lata grał w Ekstraklasie i był w niej jednym z najlepszych obrońców.

"KA Komisariat II Gliwice poszukuje na podstawie: Art. 278 § 1 Zabieranie w celu przywłaszczenia cudzej rzeczy ruchomej" - czytamy na stronie policji.

W internetowej kartotece jest zdjęcie Banasia, które zostało wykonane w czerwcu 2024 roku. Wiadomo też, że jego ostatnim miejscem zameldowania był jeden z bloków w Bytomiu-Szombierkach przy ul. Grota-Roweckiego. Adam w Bytomiu się urodził i tutaj spędził spory kawałek życia.

W głowie pojawia się mnóstwo pytań. Co takiego się stało, że człowiek, który na piłce prawdopodobnie zarobił niezłe pieniądze, dziś jest poszukiwany przez policję i narobił mnóstwo długów? Kiedy to wszystko się zepsuło? Odpowiedzi zna tylko sam zainteresowany.

Radzionków oknem na świat

Banaś jest wychowankiem Ruchu Radzionków. Załapał się na czasy, gdy "Cidry" grał w I lidze (dziś Ekstraklasa) i nawet rozegrał jeden mecz na tym poziomie rozgrywkowym. Odchodził, gdy klub był już w III lidze. Zgłosił się Piast Gliwice, który wtedy rywalizował w II lidze. Młody obrońca dość szybko wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie.

Z Piastem wywalczył dwa awanse. Najpierw była I liga, a potem Ekstraklasa. Po jednej rundzie na najwyższym poziomie dostał propozycję z Górnika Zabrze. Skusiły go znacznie lepsze pieniądze i perspektywy, bo wtedy sponsorem klubu był Allianz. Zabrzański klub miał stać się krajowym potentatem i szalał na rynku, ściągając czołowych zawodników za duże pieniądze.

Banaś po kilku miesiącach mógł sobie pluć w brodę. Górnik z hukiem spadł z Ekstraklasy. Wprawdzie po jednym sezonie udało się wrócić, ale w Zabrzu zakręcono kurek z pieniędzmi. Z czasem zaczęły pojawiać się problemy z wynagrodzeniami dla piłkarzy. Wychowanek "Cidrów" często przez kilka miesięcy nie dostawał wypłaty. Po trzech latach uznał, że wystarczy.

Na początku 2012 roku zgłosiło się po niego Zagłębie Lubin. Dla obrońcy była to świetna wiadomość, bo "Miedziowi", wspierani przez KGHM, mają na tyle stabilną sytuację, że piłkarze nie muszą się o nic martwić. Banaś zgodził się na transfer i mógł stanąć na nogi po niespokojnych latach. Na Dolnym Śląsku ostatecznie spędził 1,5 roku i być może podjął najgorszą decyzję, która miała duży wpływ na jego dalsze losy.

Miał być finansowy raj, a był początek końca

Latem 2014 roku pojawiła się egzotyczna oferta. Do Banasia zgłosił się Simurq Zaqatala, czyli klub z Azerbejdżanu. Zaoferowano mu bardzo dobre pieniądze. Obrońca pewnie zakładał, że chwilę tam pogra, nieźle zarobi, a następnie wróci do kraju. Rzeczywiście, Adam bardzo szybko wrócił do kraju, bo azerska przygoda trwała niespełna rok.

Problem polegał na tym, że polski piłkarz niewiele tam nie zarobił. Simurq miesiącami nie płacił piłkarzom. W 2015 roku klub przestał istnieć, a zawodnicy zostali z pustymi rękoma. Sam Banaś tłumaczył to wtedy faktem, że Azerbejdżan w pełni skupił się na organizacji Igrzysk Europejskich przez co pozakręcano kurki z pieniędzmi, a klub z Zaqatali był finansowany przez państwowy bank.

- Nakłady na organizację igrzysk urosły wówczas do gigantycznych rozmiarów - wszystko po to, by na czas zapiąć wszystko na ostatni guzik i pokazać się światu. Zaczął się finansowy krach. Przez ostatnie cztery miesiące nie płacili mi w ogóle - mówił Banaś w "Przeglądzie Sportowym".

Azerski sen okazał się być koszmarem i możliwe, że od tego zaczęła się spirala problemów. Banaś początkowo wierzył, że po powrocie szybko znajdzie sobie jakiś klub w Polsce. Rzeczywistość jednak okazała się brutalna. Ofert było niewiele, a te, które zawodnik otrzymał, najwidoczniej go nie satysfakcjonowały. Wiadomo, że chciał go m.in. GKS Tychy oraz Ruch Radzionków.

Po roku na bezrobociu przyszedł czas na podjęcie męskiej decyzji. We wrześniu 2016 roku do mediów trafiła informacja, że doświadczony obrońca zakończył karierę. Jego ekstraklasowy licznik zatrzymał się na 121 występach i 10 bramkach.

- Postanowiliśmy z żoną, że to już ten czas. Czuję, że wystarczy tej zabawy. Piłka dała mi fajne życie, poznałem wielu fajnych ludzi, swoje przeżyłem. Teraz trzeba myśleć co dalej, piłkarz po karierze zaczyna drugie życie i trzeba pomyśleć, jak będzie wyglądało to moje - mówił w portalu sportslaski.pl.

Po ośmiu latach już wiemy, że nawet jeśli Adam Banaś wymyślił, co zrobić ze swoim życiem, to raczej nie zakładał takiego finału. Kiedyś ceniony obrońca, jeden z najlepszych w Ekstraklasie, a dziś człowiek z długami poszukiwany przez policję. Pozostaje trzymać kciuki, że 41-latek stanie na nogi, rozwiąże wszystkie swoje problemy i nie będzie musiał się ukrywać. A dla młodych piłkarzy niech to będzie kolejna przestroga, że prawdziwe życie zaczyna się po zakończeniu kariery.

Okładka Mundo Deportivo po meczu FC Barcelona - GKS Katowice

Może Cię zainteresować:

Latające poduszki, uciekający działacze i tajemnicza propozycja. Czyli jak GKS Katowice prawie ośmieszył FC Barcelonę

Autor: Robert Czykiel

14/09/2024

Cristiano Ronaldo

Może Cię zainteresować:

Ronaldo nie istniał, a Polacy grali jak z nut. Czyli jak ugotowaliśmy Portugalię w Kotle Czarownic w Chorzowie

Autor: Robert Czykiel

15/11/2024

Spodek Super Cup 2025 z Lukasem Podolskim? „Chciałbym zagrać na tym turnieju”. Bilety są już w sprzedaży

Może Cię zainteresować:

Spodek Super Cup 2025 z Lukasem Podolskim? „Chciałbym zagrać na tym turnieju”. Bilety są już w sprzedaży

Autor: Grzegorz Lisiecki

07/11/2024

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon