Premier Mateusz Morawiecki spotkał się z przedstawicielami związków zawodowych w poniedziałek, 25 lipca, o godz. 18.00 w gmachu Sejmu Śląskiego w Katowicach. W mediach społecznościowych lidera rządu Prawa i Sprawiedliwości pojawiła się tylko lakoniczna informacja, że rozmowa dotyczyła "bezpieczeństwa energetycznego Polski".
Jak wyjaśnili później związkowcy, głównym tematem była górnicza umowa społeczna, która została podpisana ponad rok temu, a jej zapisy nadal nie są realizowane. Mowa oczywiście o tych, które nie wymagają notyfikacji ze strony Unii Europejskiej, jak inwestycje w nowoczesne technologie.
- Nie dowiedzieliśmy się niczego nowego - mówi Bogusław Hutek, przewodniczący górniczej "Solidarności". - Premier Mateusz Morawiecki poinformował nas, że umowa społeczna będzie notyfikowana w tej wersji, która została podpisana w ubiegłym roku. Dla nas to ważna informacja, ponieważ oznacza, że rząd nie chce opierać bezpieczeństwa energetycznego Polski na węglu.
Związkowcy chcieli bowiem renegocjować niektóre zapisy umowy społecznej, m.in. zwiększając możliwe wydobycie węgla lub przedłużając eksploatację złóż w niektórych zakładach. Decyzja rządu PiS oznacza, że kopalnie będą wygaszane zgodnie z planem do 2049 roku.
- Co prawda premier mówił, że będzie chciał negocjować z Unią Europejską zwiększenie wydobycia w najbliższych latach, ale to byłoby niezgodne z zapisami umowy społecznej… - podkreśla Bogusław Hutek.
- Pytaliśmy o bezpieczeństwo energetyczne Polski. Jak widać, rząd chce je oprzeć na importowanym gazie, importowanym węglu i importowanej ropie. My możemy teraz jedynie dopilnować, aby umowa społeczna była notyfikowana jak najszybciej, aby jak najszybciej rozpoczęto zapisane w niej inwestycje - dodaje.
Związkowcy czekają na kolejne spotkanie w sprawie umowy społecznej. Zapowiadają, że jeśli przedstawiciele rządu znów przyjadą na nie bez konkretów, to reakcja górniczego środowiska będzie zdecydowana.