Dwóch prezydentów: Katowic - Marcin Krupa i Sosnowca - Arkadiusz Chęciński oraz zastępca prezydenta Tychów - Maciej Gramatyka wystąpili 11 marca wspólnie na konferencji prasowej, by zaapelować do rządu o jak najszybsze stworzenie ogólnopolskiego systemu koordynacji pomocy dla uchodźców z Ukrainy. Konferencja odbyła się na placu Szewczyka, przed dworcem PKP w Katowicach, gdzie od wczoraj rozkładane jest miasteczko namiotowe dla uchodźców z Ukrainy, którzy przebywają na dworcu PKP.
Więcej o sytuacji na dworcu PKP w Katowicach:
- Na pl. Szewczyka przed dworcem PKP straż pożarna rozkłada namioty. Uchodźcy będą tam mogli usiąść i zjeść coś oraz odpocząć
- Krystyna, studentka UŚ z Ukrainy, jest wolontariuszką na dworcu PKP w Katowicach: Nie mogłabym teraz siedzieć w domu.
- Rodziny z Ukrainy koczują na dworcu PKP w Katowicach w złych warunkach, mimo że wolontariusze robią co mogą
Krupa: Potrzebujemy systemu pomocy uchodźcom
- To, co się dzisiaj dzieje, jest wstępem do sytuacji, jaka może nas czekać w przyszłości - ostrzega Marcin Krupa, prezydent Katowic. - Dzisiaj na dworzec katowicki przyjeżdżają codziennie tysiące uchodźców, którzy albo zostają u nas albo jadą dalej, do innych państw europejskich. Staramy się robić, jako samorządy, wszystko, co w naszej mocy. Chcemy jednak, by cała pomoc dla Ukrainy była usystematyzowana. Choć współpraca z wojewodą śląskim układa się dobrze, trzeba jasno i wyraźnie powiedzieć, że nie ma systemów ogólnopolskich, z których moglibyśmy korzystać np. w kwestii lokowania uchodźców, byśmy mieli wspólną bazę danych co do możliwości wskazywania miejsc docelowych dla ludzi przyjeżdżających z Ukrainy. Byśmy mieli możliwość identyfikacji tych ludzi. Jesteśmy w stanie zrobić bardzo dużo jako samorządowcy, ale system powinien powstać na szczeblu rządowym. Domagamy się tego i o to prosimy. Dzisiaj np. nie wiemy, ile faktycznie osób z Ukrainy przebywa w miastach naszego regionu - dodaje prezydent Katowic Marcin Krupa.
Katowice szacują, że 400 uchodźców z Ukrainy przebywa w mieście za pośrednictwem samorządu. Ilu Ukraińców przyjęły polskie rodziny - tego nie wiadomo.
Gramatyka: Działania rządu są spóźnione
- Koordynacja działań między administracją rządową a samorządami jest niewystarczająca - wtóruje prezydentowi Krupie Maciej Gramatyka, zastępca prezydenta Tychów. - Działania rządu są zdecydowanie spóźnione w stosunku do tego, z czym mamy do czynienia. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że specustawa jeszcze jest procedowana. Jest wiele wątpliwości związanych z tą ustawą, m.in. taki, że Ukraińcy, którzy przyjechali do Polski nie przez polsko-ukraińską granicę ale inną, np. ze Słowacją, Węgrami czy Rumunią, nie mogliby korzystać ze wsparcia finansowego. Co do zasady ustawa porządkuje wiele takich spraw, ale szkoda, że trzeba na nią czekać tak długo. Gdyby nie mieszkańcy naszych miast, dziś mielibyśmy kryzys - uważa Gramatyka.
Wiceprezydent Tychów nie jest gołosłowny. Podaje konkretne dane. Wg niego w Tychach w ciągu ostatnich 9 dni wydano prawie 1500 numerów PESEL. W całym 2021 roku było ich 1200.
- Nie powinno być tak, że to wolontariusze i my jako samorząd tworzymy bazy danych z mieszkaniami, wolontariuszami. W skali województwa powinniśmy wiedzieć, ile miejsc jest w poszczególnych miastach. Powinniśmy mieć wsparcie, wiedzieć kogo powinniśmy przyjmować, jaki jest status Ukraińców, którzy chcą się osiedlić w naszych miastach. Potrzebujemy też systemu szybkiej aktywizacji zawodowej osób z Ukrainy, by nie byli na naszym utrzymaniu przez 2, 3 czy 5 miesięcy. Oni sami tego nie chcą, chcą czuć się potrzebni. Nie czekając na rozwiązania systemowe, w Tychach już prawie 250 ukraińskich dzieci jest w przedszkolach i szkołach, a około 500 jest po wstępnych rozmowach dotyczących nauki w polskich szkołach. Uruchamiamy klasy zerowe, które mają uczyć te dzieci języka polskiego. Robimy to sami, na własną rękę - dodaje Gramatyka.
Chęciński: Przydałyby się miasteczka tymczasowe
Do krytyki rządu dołączył się też prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński. - Nasi mieszkańcy i organizacje pozarządowe już od pierwszego dnia wojny w Ukrainie włączyli się do pomocy. My jako miasto te działania koordynujemy. Nasze możliwości wspierania uchodźców powoli się jednak kończą. Dlatego domagamy się systemowych rozwiązań. Byśmy wiedzieli, co robić za tydzień, za miesiąc. To musi być pomoc nie indywidualna, a taka, która wprowadza pewne schematy - mówi Chęciński.
Jak sam prezydent Sosnowca przyznaje, samorządowcy mają konkretne pomysły, jak można rozwiązać przynajmniej część problemów.
- Uważamy, że najlepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie tymczasowych miasteczek, większej liczby punktów recepcyjnych - mówi Chęciński. - By osoby, które przyjeżdżają do woj. śląskiego nie musiały się gromadzić w jednym miejscu, koczować w oczekiwaniu na pomoc, ale by wyjeżdżały natychmiast do kolejnych punktów recepcyjnych, gdzie byłyby obsługiwane. Po to, byśmy mogli każdą osobę, która do nas przyjedzie zweryfikować: skąd przyjechała, dlaczego, jak długo chce zostać, czego oczekuje, w jakim wieku ma dzieci. Wtedy będziemy, jako samorządowcy, mogli przygotowywać dla nich miejsca w szkołach, przedszkolach, w MOPS-ach. Bez wstępnej weryfikacji nie jesteśmy w stanie tego zrobić. Takie miasteczka to też większe bezpieczeństwo dla obywateli Ukrainy i dla Polaków. A bezpieczeństwo powinno być priorytetem. My nie wiemy, ilu uchodźców jest, bo bardzo często, zwłaszcza w pierwszej fazie, oni trafiali do prywatnych mieszkań i domów. Tam ta pomoc też zostanie kiedyś wyczerpana - dodaje Chęciński.