- Wspólnie tworzymy zespół, który każdego dnia pracuje na rzecz miasta Dąbrowa Górnicza i jego mieszkańców – tak chwalił swoich współpracowników Marcin Bazylak, prezydent Dąbrowy Górniczej, który w środę (18 maja) uzyskał od tamtejszej rady miasta wotum zaufania i absolutorium z wykonania budżetu miasta za rok 2021.
Jeszcze w maju radni mają wystawić „ocenę” prezydentowi Tychów, reszta włodarzy miast z terenu Metropolii na głosowania w sprawie absolutorium i wotum zaufania poczeka do czerwca.
Radni mają straszak
Szczególną uwagę przykuwać będą głosowania nad wotum zaufania dla Dariusza Wójtowicza (Mysłowice), Grażyny Dziedzic (Ruda Śląska) oraz Daniela Begera (Świętochłowice). Cała trójka w ubiegłym roku wotum zaufania od radnych nie otrzymała. Tymczasem, zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym, w przypadku „nieudzielenia wójtowi wotum zaufania w dwóch kolejnych latach rada gminy może podjąć uchwałę o przeprowadzeniu referendum w sprawie odwołania wójta” (analogicznie burmistrza i prezydenta miasta).
Innymi słowy, w razie nieudzielenia prezydentom Mysłowic, Rudy Śląskiej i Świętochłowic wotum zaufania tamtejsi radni będą mogli uruchomić procedurę referendalną zmierzająca do odwołania tych prezydentów. Trzeba tu zaznaczyć, że uchwałę o udzieleniu wotum zaufania rada gminy podejmuje bezwzględną większością głosów swojego ustawowego składu, zaś niepodjęcie takiej uchwały jest równoznaczne z podjęciem uchwały o nieudzieleniu wójtowi wotum zaufania. To sprawia, że w głosowaniu nad wotum zaufania nie wystarczy po prostu mieć więcej głosów na „tak” aniżeli na „nie”. Tych pierwszych musi na tyle dużo, aby spełnić kryterium bezwzględnej większości (głosy wstrzymujące się tak naprawdę pracują przeciwko włodarzowi miasta).
Radni potencjalnie mają więc w ręku „straszak” na prezydenta, choć z jego wykorzystaniem musieliby się spieszyć, gdyż zgodnie z ustawą głosowanie w sprawie przeprowadzenia referendum odwoławczego rada musiałaby podjąć nie później niż 9 miesięcy przed upływem kadencji. Przede wszystkim jednak radni musieliby sobie dobrze przekalkulować, czy przy tej okazji sami siebie nie odwołają. Zgodnie bowiem z ustawą o referendum lokalnym jeśli zainicjowane przez radę referendum mające na celu odwołanie wójta, burmistrza, czy prezydenta miasta skończy się „przegraną” rady, to „działalność rady gminy ulega zakończeniu z mocy prawa”.
Są też warunki
I jeszcze jedno. Nieotrzymujący wotum zaufania włodarze gmin coraz częściej skarżą do sądów administracyjnych przyjmowane przez radnych uchwały o nieudzieleniu im wotum zaufania. I nieraz wygrywają. Bo – jak wytykają sądy administracyjne – decyzję o udzieleniu, bądź nieudzieleniu wotum zaufania musi poprzedzić dyskusja nad raportem o stanie gminy, a do samej uchwały, jaka by nie była, należy też dodać uzasadnienie. W przeciwnym razie instytucja wotum zaufania stanie się wyłącznie narzędziem polityki, a nie o to w niej chodzi. Sędziowie podkreślają, że skoro wotum zaufania dotyczy całokształtu działania prezydenta miasta w analizowanym okresie, to zasadniczy motyw jego ewentualnego nieudzielenia musi być możliwy do ustalenia i skontrolowania w toku postępowania przed organem nadzoru i w postępowaniu sądowo-administracyjnym.
- W demokratycznym państwie prawnym nie może być bowiem akceptowana samowolna, arbitralna decyzja organów publicznych, niepodporządkowana celom tego porządku i wartościom, którym ma służyć władza publiczna – można było przeczytać w jednym z zeszłorocznych wyroków WSA, uchylających decyzję rady o nieudzieleniu wotum zaufania.