Jak
wam idzie szukanie oszczędności na prądzie? Grudzień
był pierwszym miesiącem obowiązywania przepisów zobowiązujących
m.in. samorządy do ograniczenia o 10 proc. zużycia energii w
swoich obiektach.
Nie
jestem zwolennikiem takiej akcyjności, wolę ciągłą pracę u
podstaw. I tak też traktujemy w Tychach sprawy energetyczne. Jako
jedno z nielicznych w Polsce miast kupiliśmy kilka lat temu od
Tauronu całe oświetlenie, co pozwoliło nam systematycznie je
modernizować. Obecnie niemal 100 proc. oświetlenia stanowi u nas
oświetlenie LED-owe i już to dało oszczędności energii na
poziomie ponad 50 proc. Dodatkowo wdrażamy inteligentny system,
który pozwala regulować oświetlenie – przyciemniać lub
rozjaśniać je w zależności od pory roku i dnia, a także
natężenia ruchu.
Wiele
miast szukając tych oszczędności zgasiło świąteczne iluminacje.
A jak to wygląda u was?
Nie
było u nas potrzeby podejmowania takich drastycznych kroków jak
wyłączanie latarni ulicznych, czy oświetlenia świątecznego. To
nie ma sensu. Przy całości naszych wydatków na energię i dobrym
kontrakcie, który wynegocjowała Metropolia, to jest zużycie, na
które nas stać. Przez lata poszliśmy w swoich oszczędnościowych
działaniach bardzo daleko i gdyby porównać nasze rachunki za
energię elektryczną z tym, co płacą inne miasta, to widać
ogromną różnicę. Oceniam, że w stosunku do tego, co było
kiedyś, dzięki podjętym inwestycjom, oszczędzamy 70 proc.
energii. Owszem, w związku z obecną sytuacją wydaliśmy pewne
instrukcje dotyczące ogrzewania budynków miejskich, ale to są
działania operacyjne.
Pytanie
o oszczędności na rachunkach za prąd potraktujmy to punkt
wyjścia do tematu pieniędzy. Budżet na rok 2023 będzie pierwszym
w historii miasta budżetem bez nadwyżki operacyjnej. Co się
dzieje, koniec „zielonej wyspy” w Tychach?
Nie
tylko w Tychach się skończyła, ale w całej Polsce. Na ok. 350
miast zrzeszonych w Związku Miast Polskich zaledwie trzy wykazały
nadwyżkę operacyjną na rok 2023. My i tak zakładamy bardzo mały
deficyt, bo raptem kilka milionów złotych. To nie jest jeszcze
wielki dramat, bo przez całe lata mieliśmy dodatnią nadwyżkę.
Generalnie na deficyt operacyjny można sobie pozwolić przez rok,
czy dwa, ale na dłuższą metę to jest sytuacja nie do przyjęcia –
nie wolno generować deficytu operacyjnego, bo przecież nie można
zaciągnąć kredytu na ujemną nadwyżkę operacyjną. To prosta
droga w przepaść.
Wyjaśnijmy zatem, czym jest owa
nadwyżka operacyjna i dlaczego jest tak ważna?
To
różnica między bieżącymi dochodami, a wydatkami. Dochody bieżące
z kolei to głównie wpływy z podatków PIT i CIT, a także opłat i
podatków lokalnych. Z tego musimy pokryć wszystkie wydatki bieżące:
energię, płace, sfinansować wszystkie usługi, uzupełnić
subwencję oświatową, która nie wystarcza na pokrycie kosztów
związanych z funkcjonowaniem oświaty. Mówiąc w skrócie –
zapłacić za wszystko to, czym żyje miasto. I ta właśnie różnica
nie powinna być ujemna. Bo jeśli dochody są wyższe od wydatków,
to możemy później tą nadwyżką dysponować według własnego
uznania. A jeśli jej brak, to takiej swobody nie mamy.
Co
dla miasta wynika z faktu, że w tym roku tej nadwyżki nie będzie?
To
oznacza stagnację i zatrzymanie w rozwoju. W ostatnich kilkunastu
latach na inwestycje przeznaczaliśmy ok. 20-25 proc. budżetu,
to były potężne kwoty i te inwestycje widać w mieście. A teraz
musimy trochę przystopować, bo żeby cokolwiek inwestować, musimy
zaciągać kredyty, gdyż z dochodów bieżących nie da się tego
sfinansować. Jeśli jednak to zrobimy, to zwiększają się
automatycznie odsetki od rat, które musimy spłacać. Przy braku
nadwyżki operacyjnej, trzeba więc bardzo ostrożnie podchodzić do
nowych zadań inwestycyjnych, tym bardziej, że nie mamy pieniędzy
zewnętrznych. Gros dotychczasowych inwestycji stanowiły projekty
realizowane dzięki dofinansowaniu. Dziś tego nie mamy. Środki
zewnętrzne zaplanowane na rok 2023 to raptem 4 miliony złotych,
tylko dlatego, że przeszły one z roku 2022. A były lata, że to
były dziesiątki, a nawet setki milionów złotych.
Jeśli te zewnętrzne środki nagle się pojawią, to
będziecie mieli pieniądze na wkład własny, skoro spadają
dochody własne?
Akurat
w Tychach mamy relatywnie dobrą sytuację. Dzięki pilnowaniu przez
lata wydatków budżetowych, problemów z wkładem własnym nie mamy.
Czyli
„górka” z poprzednich lat zapewnia wam elastyczność?
Tak,
nawet więcej, także bezpieczeństwo i pewność, że nie będzie
się to odbywać kosztem jakości świadczonych przez nas usług
publicznych. Będą one na poziomie nie gorszym niż do tej pory. Nie
wszyscy w Metropolii mogą powiedzieć jednak to samo. To widać
chociażby w kontekście kosztów transportu zbiorowego, gdzie
różnica między tym, co planowaliśmy, a co obecnie jest szacowane,
wynosi 143 mln zł. My jako Tychy swoją część jakoś „ogarniemy”,
ale wiele miast i gmin, ze względu na swoją sytuację finansową,
nie będzie w stanie pokryć tej różnicy. Gdzieś te 143 mln zł
trzeba będzie jednak znaleźć, więc zacznie się szukanie
rozwiązań, które uderzą w mieszkańców, np. rozrzedzania kursów czy ograniczanie kursowania niektórych linii. Były miasta, które
już teraz zalegały ze składką do GZM, co będzie dalej? Nie wiem,
ale taka sytuacja nie może trwać wiecznie.
Czy
to jednak nie skończy się usługą
transportową dwóch prędkości? Tychy
zachowają komunikację miejską na dotychczasowym poziomie, ale
gdzie indziej stanie się ona znacząco słabsza od tego, co było do
tej pory.
Myślę,
że jednym z problemów w rozwoju Metropolii jest duże zróżnicowanie
zamożności poszczególnych samorządów, co właśnie bardzo
wyraźnie widać przy transporcie zbiorowym. Sytuacja jest o tyle
trudna, że mamy rok wyborczy i wielu samorządowców będzie miało
poważny dylemat: czy ograniczyć transport i narazić się
mieszkańcom, czy dalej się zadłużać, co z kolei może prowadzić
do bardzo poważnych skutków w przyszłości. Ten rok wytrzymamy, bo
w tym czasie jeszcze drastycznych efektów polityki ograniczającej
samorządowe finanse nie będzie, ale już mało kto sobie wyobraża
budżet na rok 2024 gdyby się nic nie zmieniło. To będzie
katastrofa.
Inni samorządowcy też mówią o katastrofie, a tymczasem Ministerstwo Finansów uspokaja,
że samorządowe finanse mają się dobrze i nie ma mowy o żadnej
zapaści, a podatnik widzi, że podatki spadają i więcej zostaje mu
w kieszeni.
Wiadomo,
że każdy by chciał, aby podatki były jak najniższe. To dobra
tendencja. Tyle, że jest jeszcze druga strona tego medalu. Połowa
PIT-u jest dochodem samorządu. I jeśli dochód z PIT-u staje się
zdecydowanie mniejszy, to powinien być jakoś uzupełniony jeżeli
chcemy utrzymać jakość życia i poziom usług publicznych. Np.
poprzez zwiększenie udziału gmin w podatku PIT lub przyznanie im
udziału w podatku VAT. Zamiast tego są jednorazowe „wrzutki”
pod koniec roku, by dzięki temu osiągnąć propagandowy efekt i
Ministerstwo Finansów mogło mówić, że jest dobre. Bo jeżeli my
w grudniu dostajemy 23 mln zł, to wiadomo, że nie jesteśmy już w
stanie ich sensownie wydać i te pieniądze tworzą fałszywy efekt
nadwyżki.
Ile
zmiany w podatku PIT kosztują takie miasto jak Tychy?
Policzyliśmy,
że na tych wszystkich rozwiązaniach straciliśmy ok. 90 mln zł.
Gdyby nic nie robiono przy podatku PIT, to dziś dochody z tego
źródła powinniśmy mieć na poziomie 315 mln zł, a mamy niecałe
200 mln zł. Pod względem dochodu z PIT dziś jesteśmy na poziomie
roku 2017. To jedna z przyczyn, dla których wydatki budżetowe na
rok 2022 mieliśmy na 1,2 mld zł, a w tym roku to jest miliard
złotych.
Cofnęliście
się o sześć lat?
Dokładnie
tak. W tym samym czasie płaca minimalna systematycznie rosła, co
dla nas oznacza miliony złotych więcej w funduszu płac, bo to
dotyczy setek osób zatrudnionych m.in. w oświacie, czy urzędzie. A
skoro np. wynagrodzenia osób w obsłudze technicznej urzędu sięgają
płac wieloletnich pracowników z wyższym wykształceniem, to im
także trzeba dać podwyżki. Tak więc rząd mówi „dajemy
podwyżkę”, a tak naprawdę płacą za to przedsiębiorcy, czy
samorządy i to w sytuacji gdy dochody nam się ogranicza.
Są
jakieś możliwości ruchu, które mogą podejmować samorządy, by
łagodzić niższe wpływy z PIT? Szukać tych pieniędzy w podatkach
lokalnych?
Prawda
jest taka, że wszyscy podatki lokalne uchwalaliśmy w tym roku na
maksymalnym poziomie dopuszczonym przez Ministerstwo Finansów. To
nie są jakieś bardzo duże podwyżki, uderzające w mieszkańców i
przedsiębiorców, ale dla nas zawsze parę milionów złotych więcej
w budżecie. Tyle, że to nie spowoduje cudu. Prawdziwą zmianą
mogłyby się stać pieniądze z KPO. To by dało jakiś impuls.
Wtedy moglibyśmy „zluzować” własne środki z zaplanowanych
inwestycji i skierować je na „łatanie dziur” w komunikacji czy
remontach.
Podsumujmy. Jeśli
nic się nie zmieni i gdyby dalej miało być tak, jak jest, to
będzie katastrofa – tak mówi jeden z najdłużej urzędujących
prezydentów w Polsce. Naprawdę jest tak źle?
Z
perspektywy 23 lat mojej prezydentury mogę powiedzieć, że mamy do
czynienia z systemowym i systematycznym niszczeniem samorządów. To
wynika z obranej przez rządzących filozofii. Samorząd nie jest im
na rękę, bo przez niego przechodzi mniej więcej 1/3 publicznych
środków, które są poza ich kontrolą. Dlatego chce przekształcić
samorządy w terenowe organy władzy państwowej i decydować, co
mamy budować i za jakie pieniądze. W tym modelu lewą ręką
będziemy odbierać kasę od rządzących, a prawą wydawać je na
cele, które oni będą wskazywać. Staniemy się takim
„przekaźnikiem”, co nie ma nic wspólnego z samorządnością,
gdyż aby być samorządnym trzeba mieć własne dochody i móc o
nich decydować. Dla tego uważam, że jeśli się nic nie zmieni, to
będziemy mieli do czynienia ze zmierzchem samorządów. Przeżyłem
już różne ekipy – AWS, SLD, dwa razy Platformę, dwa razy PiS i
mogę powiedzieć, że żadna władza nas jakoś specjalnie nie
rozpieszczała, zawsze były jakieś przepychanki i tarcia o
pieniądze, ale zawsze miała miejsce jakaś wymiana argumentów.
Jakoś się rozmawiało i sprawy szły do przodu. Nie było
założenia, że samorząd trzeba zniszczyć, zdyskredytować jego
rolę, gdyż pozytywne efekty działalności samorządu były dla
wszystkich ewidentne. A obecnie, niestety, mamy do czynienia z
systemowym niszczeniem samorządów.
Może Cię zainteresować:
Rząd i sejmowe komisje przeciw większemu budżetowi na transformację Śląska
Może Cię zainteresować: