Ślązak dumny ze Ślązaka, który
poprowadzi reprezentację Polski?
Tak,
dumny. To czwarty trener ze Śląska na tym stanowisku (po Antonim
Piechniczku, Henryku Apostelu i Franciszku Smudzie – przyp. red.).
Cieszy mnie wszystko, co dobrego dzieje się w śląskiej piłce,
sukcesy naszych trenerów, rozwój naszych talentów, jak Michał
Skóraś z Jastrzębia, Kuba Kiwior i Arek Milik z Tychów. Albo
synek z Bytomia Kuba Kamiński, czy synek z Rybnika Bartek Slisz. Ale
nie to jest najważniejsze. Trener Michał Probierz został wynajęty
do jakieś zadania. Niezależnie, czy jest Ślązakiem, czy nie
będzie musiał to zadanie wykonać i jak mówi Pismo Święte: „po
owocach ich poznacie”.
Jakie
to będą owoce?
Jeśli
wygramy trzy najbliższe mecze, to wszyscy kibice w Polsce powiedzą,
że dokonaliśmy dobrego wyboru. Jeśli przegramy eliminacje, wszyscy
powiedzą, że trzeba było postawić na kogoś innego. Nasza
sytuacja jest trudna, a jak wspominam reprezentację Adama Nawałki,
to nasi najważniejsi zawodnicy: Szczęsny, Milik, Lewandowski, Glik
byli w wielkiej formie. Czy znów będą tak grać dla trenera
Probierza? Będziemy mądrzejsi za 2 miesiące.
Jakiego
Michała Probierza pan zna?
Pamiętam
go z Górnika Zabrze. Grał na prawej stronie, był boiskowym
zadziorem, nie bał się niczego. Antoni Piechniczek powiedział mi
kiedyś, że najważniejszą cechą dobrego trenera jest odwaga i
Michał tę odwagę miał zawsze. Jako trener nie obawiał się
ryzyka, trudnych decyzji. To się przyda, bo musi zbudować drużynę
narodową i to szybko, przekonać zawodników do swojej wizji.
Ta
nominacja to bardziej nagroda za trenerskie dokonania, czy potrzeba
chwili po fiasku z Fernando Santosem?
To
efekt analizy i decyzji prezesa Kuleszy. Rozmawialiśmy o tym,
dyskutowaliśmy, ale decyzję podjął prezes. Najwyraźniej uznał,
że to jest najlepszy trener dla reprezentacji Polski. Jedno jest
pewne: od Probierza bije pewność siebie, ona niesie ze sobą pewien
optymizm: nowy trener chce i wie jak od nowa ułożyć
reprezentacje.
Prezes
Kulesza wolał postawić na kogoś, kogo dobrze zna z pracy w
Jagiellonii?
Nie
do końca. Jak mówię: długo rozmawialiśmy o kandydatach. Marek
Papszun ma za sobą świetną pracę w Rakowie Częstochowa. Michał
pracował w kilku klubach, zaliczył wzloty i upadki, jako trener
prowadził swoje drużyny bodaj w 500 meczach na szczeblu
ekstraklasy. Zaraz pan powie pewnie: „Ale w tych klubach grał
zagranicznymi piłkarzami!”. Taka jest dziś nasza piłka, tak
działa skauting w Europie, że nasi piłkarze już w bardzo młodym
wieku wyjeżdżają do zagranicznych klubach. Michał ma kilka
znakomitych decyzji w swojej karierze – gdy odkrywał wielkie
talenty, jak choćby Bartłomieja Drągowskiego.
A
sukcesy?
Dwa
Puchary Polski, dwa Superpuchary… Wicemistrzostwo z Jagiellonią
Białystok… Ciężko to tak jednoznacznie ocenić, bo nie prowadził
nigdy topowych zespołów w naszej lidze. Grzegorz Lato przypomniał
ostatnio, że Kazimierz Górski też zaczynał reprezentacyjną
karierę od kadry młodzieżowej. I wiemy, co było później. Tego
samego życzę Michałowi.
Pytanie
o tę dyskusję o kandydatach. Pan wybrałby kogoś innego? Papszuna?
Był
najlepszym trenerem w ekstraklasie. Nie wiem, co bym zrobił, gdyby
decyzja należała do mnie. Może wybrałbym jeszcze inaczej i
postawił na Janka Urbana. Ale nie wiem, bo na szczęście tego
wyboru nie musiałem dokonywać.
Jak
Probierz poradzi sobie z gwiazdami i gwiazdeczkami tej reprezentacji?
Trener
Santos powiedział, że gwiazdy to są na niebie. Tu trzeba zbudować
relacje z zawodnikami. Żeby wszyscy byli dumni z gry dla Polski.
Trener nie gra. Grają piłkarze. Nie zaprzeczy pan, że drużyny
Probierza zawsze były charakterne, zawsze walczyły. A ich zawodnicy
zawsze grali dla swojego trenera. Na to samo liczę w reprezentacji.