Problemy Arkadiusza Milika w Juventusie. Czeka go walka o polisę na przyszłość

Juventus FC jest w fazie gruntownej przebudowy. Niedawno głośno było o rozstaniu z Wojciechem Szczęsnym, którego odstawiono na boczny tor, a potem bramkarz zakończył karierę. Teraz podobnie dzieje się z Arkadiuszem Milikem, choć wychowanek Rozwoju Katowice raczej nie myśli o zawieszeniu butów na kołku. Martwią jednak niekończące się problemy ze zdrowiem.

Fot. Facebook/Arek Milik
Na zdjęciu: Arkadiusz Milik

Życie piłkarza bywa przewrotne. W jednej chwili jesteś kochany i wszyscy snują związane z tobą plany na przyszłość, a nagle wszystko obraca się o 180 stopni. Stajesz się niechciany, a wszyscy dookoła kombinują, jak tu się ciebie pozbyć bez komplikacji. Arkadiusz Milik dziś jest w tej drugiej sytuacji. Na sile przybierają plotki, że Juventus FC nie widzi go w swoich szeregach.

Ogromny pech w najgorszym momencie

Problemy Milika zaczęły się na początku czerwca. To wtedy podczas ostatniego zgrupowania reprezentacji Polski przed Euro 2024 doznał kontuzji. W meczu towarzyskim z Ukrainą (Polacy wygrali 3:1) napastnik opuścił boisko już w 5. minucie. Wyglądało to poważnie i wszyscy z wielkim niepokojem wyczekiwali szczegółowych informacji.

30-latek uniknął najgorszego, bo więzadła w kolanie były całe. Poważnie jednak uszkodził łąkotkę w lewej nodze. Konieczny był zabieg, któremu szybko poddał się w jednej z włoskich klinik. To było równoznaczne z tym, że nie pojedzie na mistrzostwa Europy, ale dziś wiadomo, że konsekwencje tego urazu są poważniejsze.

Mamy już wrzesień, a piłkarz pochodzący z Tychów wciąż nie wrócił do gry. Powrót cały czas się przeciąga. W ostatnich dniach włoskie media donosiły o kolejnych komplikacjach w trakcie rehabilitacji. Obecnie planowany termin powrotu to druga połowa października.

Czas leci, a wychowanek Rozwoju Katowice niewiele może zrobić, by przyspieszyć cały proces. Sama kontuzja to jeden problem. Drugi to niepewna przyszłość w Juventusie. Od wielu tygodni pojawia się mnóstwo informacji, że Milik w Turynie jest niechciany. Coraz więcej wskazuje na to, że przed nim ostatnie miesiące w stolicy Piemontu.

Już przesądzili o jego odejściu

"Wypadasz z projektu: Milik odejdzie w styczniu" - ogłosił ostatnio włoski portal mondosportivo.it. W artykule przesądzono, że decyzja w sprawie tyszanina już zapadła i Juventus tylko czeka do zimowego okna transferowego, aby się z nim rozstać. "Stara Dama" już teraz rozgląda się za następcą i jednym z głównych kandydatów jest Ricardo Pepi z PSV Eindhoven.

Takich plotek pojawiło się już wiele. Powszechna jest praktyka, że kluby wypuszczają do mediów takie informacje, aby wysłać wszystkim sygnał, że dany gracz jest na sprzedaż. Reprezentant Polski ma ważny kontrakt do 30 stycznia 2026 roku, a więc to dobry moment, aby jeszcze zarobić na jego sprzedaży.

Były gracz m.in. Rozwoju Katowice i Górnika Zabrze ma ten problem, że latem w Turynie doszło do zmiany trenera. Po sezonie odszedł Massimiliano Allegri, a Milik był jednym z jego ulubieńców. Często dostawał szanse w pierwszym składzie i zdarzały się sytuacje, że z jego powodu na ławce siadał Dusan Vlahović, czyli dziś napastnik numer jeden.

Teraz zespołem dowodzi Thiago Motta. Problem polega na tym, że z powodu kontuzji Milik jeszcze nie miał okazji, aby pokazać się nowemu szkoleniowcowi. Stracił cały okres przygotowawczy, a wróci do gry w momencie, gdy sezon będzie w pełni. Jakby tego było mało, turyńczycy spisują się bardzo dobrze pod jego nieobecność. Juve w czterech meczach Serie A zdobyło osiem punktów i nie straciło bramki. Do tego doszła efektowna wygrana 3:1 z PSV Eindhoven w Lidze Mistrzów.

Niezły start zaliczył także wspomniany już Vlahović, który ma na koncie dwa trafienia. Jeżeli Serb będzie regularnie trafiać do siatki, to sytuacja naszego rodaka jeszcze bardziej się skomplikuje. Arkadiusz na razie może tylko się temu przyglądać.

16 meczów prawdy

Czy jest jeszcze o co walczyć? Wygląda na to, że tak. Ciekawy artykuł pojawił się w "La Gazzetta dello Sport". Słynny włoski dziennik trochę inaczej przedstawił sytuację 30-latka. Wygląda na to, że dostanie szansę, aby przekonać do siebie trenera.

"Milik nie może czuć się bezpiecznie. To jednak może się zmienić, gdy potwierdzi swoją skuteczność w ostatnich miesiącach przed styczniowym oknem transferowym. Jeżeli tego nie zrobi, to dyrektor techniczny Cristiano Giuntoli zacznie się rozglądać za innym zmiennikiem dla Vlahovicia. Przekonanie do siebie Motty da mu nie tylko minuty na boisku, ale także polisę ubezpieczeniową na przyszłość. Przyszłość, której może być częścią, ale musi to konkretnie udowodnić, gdy wróci do zespołu" - czytamy w "LGdS".

Wniosek jest bardzo prosty. Milik po powrocie do zdrowia będzie musiał od razu zacząć strzelać bramki. Będą gole, to nikt go z Turynu nie wyrzuci. Juventus nie ma ogromnych pieniędzy na transfery i z pewnością nie sprzeda zawodnika, który udowodni swoją wartość.

Jeżeli potwierdzą się doniesienia o odzyskaniu pełnej sprawności w drugiej połowie października, to czasu będzie niewiele. Z drugiej strony terminarz Juventusu jest napięty do granic możliwości. Na ten moment "Stara Dama" od 19 października do końca tego roku ma w kalendarzu aż szesnaście spotkań. Tyszanin zatem dostanie swoje szanse i oby tylko zdrowie dopisało.

Szczęsnego pożegnali bez żalu

Na pewno w Juventusie nikt nie będzie się cackać z Milikiem, jeżeli po kontuzji będzie bez formy. Futbol to biznes, a w biznesie nie ma litości. Wystarczy przypomnieć zamieszanie z Wojciechem Szczęsnym, który w ostatnich sezonach był numerem jeden włoskiego giganta i bez przerwy udowadniał, że jest jednym z najlepszych fachowców na świecie.

Co zrobił Juventus? Najpierw były plotki, że odejdzie, a potem przyszły już konkrety. Szczęsny został odstawiony od drużyny i latem nie mógł nawet z nią trenować. Następnie sprowadzono na jego miejsce Michele Di Gregorio, a następnie poszło już z górki. "Stara Dama" najpierw dogadała się z Polakiem w sprawie rozwiązania kontraktu, a zawodnik niedługo potem ogłosił, że całkowicie kończy karierę piłkarską.

Milik na emeryturę raczej się nie wybiera i jeżeli w styczniu dowie się, że nie ma dla niego miejsca w Turynie, to chętnych na jego usługi nie zabraknie. Pytanie, czy ktoś spełni oczekiwania finansowe zarówno klubu, jak i samego zawodnika. Jedno jest pewne. 30-letniego napastnika czekają bardzo nerwowe miesiące i dziś nikt nie wie, jak cała historia się skończy.

Jeżeli sprawdzi się czarny scenariusz, to wychowanek Rozwoju i tak pozostawi po sobie dobre wspomnienia. Do Juventusu trafił latem 2022 roku. W tej chwili ma na koncie 75 meczów i 17 bramek we wszystkich klubowych rozgrywkach.

Gks gornik

Może Cię zainteresować:

Górnik Zabrze kontra GKS Katowice. Takiego meczu nie było od lat. Śląski klasyk już 21 września

Autor: Wojciech Sontowski

20/09/2024

Okładka Mundo Deportivo po meczu FC Barcelona - GKS Katowice

Może Cię zainteresować:

Latające poduszki, uciekający działacze i tajemnicza propozycja. Czyli jak GKS Katowice prawie ośmieszył FC Barcelonę

Autor: Robert Czykiel

14/09/2024

Jan urban 1920p 3

Może Cię zainteresować:

Jan Urban, trener Górnika Zabrze: Chciałbym, żeby Lukas Podolski kupił Górnika

Autor: Mateusz Schuler

15/09/2024

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon