Dyskusja o koncepcji miasta piętnastominutowego zatacza coraz szersze kręgi. Chodzi o takie kształtowanie miasta, aby możliwe było zminimalizowanie dojazdów, a ma się to odbywać dzięki lokalizowaniu podstawowych usług miejskich blisko miejsca zamieszkania. Wydawałoby się, że koncepcja pozwalająca na unikanie korków i zwiększenie czasu, który pozostaje do dyspozycji mieszkańców miasta nie powinna budzić kontrowersji. Tymczasem ku mojemu zaskoczeniu okazuje się, że jest to możliwe i co więcej może przybierać postać sporu opartego na wątpliwych argumentach podlanych sosem demagogii. Dlatego chciałbym przedstawić na czym polega ta koncepcja i że wcale nie jest ona taka nowa jakby się wydawało. Konkretne dowody na słuszność tej tezy znajdziemy w Katowicach: w Nikiszowcu i na Giszowcu. I to od ponad 100 lat.
Miasto 15-minutowe, o co chodzi?
Dzisiejszy świat, to przede wszystkim świat miejski. Odsetek ludności zamieszkującej miasta na różnych kontynentach waha się od 50 do 70 proc. i ma tendencje rosnące. Rozrost miast wywołuje wiele niekorzystnych zjawisk, które czynią życie uciążliwym. W szczególności dotyczy to mobilności, mieszkańcy dojeżdżają do pracy i do szkół, a także w celu realizacji różnych funkcji miejskich na duże odległości (przykładowo w naszej aglomeracji średnio ponad 10 km), co powoduje powstawanie korków i skutkuje tym, że w samochodach spędzamy codziennie więcej niż godzinę, a często ten czas jest znacznie dłuższy. Dlatego urbaniści i zarządzający miastami głowią się co z tym fantem zrobić.
Pierwszą podpowiedź dała nam pandemia: ograniczyć te przemieszczenia, które można przenieść do cyberprzestrzeni. Chodzi konkretnie o wykonywanie pracy oraz wielu zadań związanych z edukacją zdalnie, z domu. Cybermobilność możliwa jest także w odniesieniu do załatwiania wielu spraw urzędowych. Efekty takich działań, to ogromne oszczędności czasu oraz zużywanych paliw i energii. W przypadku spadku wskaźników motoryzacji powstają również oszczędności terenu zajmowanego pod drogi i miejsca parkingowe. Przestrzeń w mieście jest szczególnie cenna i ograniczona, można ją wykorzystać na wiele innych funkcjonalności, zwłaszcza na inwestycje sportowe i rekreacyjne, edukacyjne i kulturalne. Można miasto zazielenić czyniąc je rzeczywiście, a nie z nazwy miastem ogrodów.
Brzmi to być może utopijnie, ale przecież nie chodzi o to, aby miasto budować od nowa, tylko aby je przekształcać w zgodzie z potrzebami i oczekiwaniami mieszkańców. Nie na siłę, nie po, to aby wykluczać, ale właśnie aby włączać i dawać przestrzeń do życia. No i czas który do tego życia jest niezbędny, a w dodatku ograniczony. Za pomysłodawcę tej koncepcji uchodzi Carlos Moreno z paryskiej Sorbony (lata 70-te XX w.), ale jej praktyczny wymiar został odkryty i szeroko rozpropagowany przez władze Paryża w sierpniu 2020 r.
Czy jest to jednak nowa koncepcja? Otóż nie: mamy w Katowicach przykłady realizacji koncepcji miasta piętnastominutowego w postaci Nikiszowca i Giszowca. O tym jednak napiszę kilka zdań dalej.
Komu to przeszkadza?
Wydawałoby się dość oczywista koncepcja spotkała się z silną krytyką, po części zawinioną przez osoby promujące ją, które łączyły działania przedstawione wcześniej z restrykcyjnymi środkami dotyczącymi ruchu samochodowego, co bez wsparcia alternatywnych rozwiązań niechybnie wiązałoby się z ograniczeniami mobilności. Tym niemniej, oskarżenie, że miasto piętnastominutowe służy zwiększeniu kontroli nad społeczeństwami i ograniczaniem mobilności wydaje się zdecydowanie przesadzone, a nawet demagogiczne.
Pomiędzy absurdalnymi środkami związanymi z przymusowymi ograniczeniami mobilności w czasie pandemii, a wystąpieniem korzyści związanych z ograniczeniem dojazdów są jednak istotne różnice. A już zrównanie koncepcji takich miast z komunizmem i totalitaryzmem, kłóci się nie tylko z faktami, ale też ze zdrowym rozsądkiem. Obawiam się, że w naszej, polskiej rzeczywistości w czasie nadchodzących kampanii wyborczych ta koncepcja może być jednym z pól bijatyki politycznej, pozbawionej solidnej argumentacji opartej w nauce i zwykłej logice. Dlatego chciałbym na koniec pokazać nasze dobre i od dawna znane przykłady praktycznej realizacji koncepcji miast piętnastominutowych. Chodzi o to, żeby faktycznych problemów miejskich nie przykryć retoryką sporów skierowanych li tylko na emocje wyborców.
Nikiszowiec i Giszowiec
Mając opinię zbudowaną na wieloletnich badaniach mobilności, dodatkowo i trochę z przymrużeniem oka zapytałem sztuczną inteligencję w postaci Chat GPT (OpenAI), czy w jej opinii Nikiszowiec jest przykładem koncepcji miasta piętnastominutowego. Otrzymałem odpowiedź twierdzącą, z zastrzeżeniem że „nie spełnia wszystkich założeń. Na przykład zabudowa Nikiszowca jest dość zwarta i wysoka, a nie luźna i niska jak w koncepcji miasta-ogrodu. Ponadto Nikiszowiec nie ma dużej różnorodności funkcji i atrakcji jak współczesne miasto 15-minutowe”.
No i zgoda: układ urbanistyczny zrealizowany w latach 1908-1919 wg koncepcji Emila i Georga Zillmanów ma już ponad 100 lat. A miasta się zmieniają. A co do zabudowy to bym dyskutował. Co więcej, pobliski Giszowiec oferuje też wspomnianą niską zabudowę. A sztuczna inteligencja także w tym przypadku odpowiada na moje pytanie, że to osiedle jest przykładem realizacji omawianej wizji miasta:
„Patrząc na osiedle Giszowiec z tej perspektywy, można powiedzieć, że w dużym stopniu realizuje ono koncepcję miasta 15-minutowego. Osiedle jest dobrze skomunikowane z resztą miasta, posiada wiele sklepów, aptek, szkół, przedszkoli, punktów usługowych oraz parków i terenów rekreacyjnych, co umożliwia mieszkańcom szybkie i wygodne korzystanie z tych usług”.
Co jeszcze można zrobić?
Mamy zatem w Katowicach realizację koncepcji miasta 15-minutowego. Można się pochwalić. Ale zanim to zrobimy, to posłuchajmy po raz ostatni sztucznej inteligencji: „koncepcja miasta 15-minutowego zakłada również ważną rolę pieszych i rowerzystów w przemieszczaniu się po mieście, a także zrównoważony rozwój miasta. Dlatego też, aby osiedle Giszowiec w pełni realizowało koncepcję miasta 15-minutowego, należałoby również poprawić infrastrukturę rowerową i pieszą, zachęcać mieszkańców do korzystania z alternatywnych środków transportu i dążyć do zrównoważonego rozwoju osiedla”.
Celniej bym nie napisał, kto nie wierzy niech pojedzie tam na rowerze. A to temat na osobny artykuł i to bynajmniej nie pochwalny. Jest zatem co robić, kochani włodarze miejscy (nie tylko w Katowicach). I to mówi nie tylko sztuczna inteligencja, ale też badacze mobilności miejskiej, do których nieskromnie pozwolę się zaliczyć.
***
Prof. Robert Tomanek
Profesor Uniwersytetu Ekonomicznego, ekspert ds. dekarbonizacji
logistyki i ESG w EcoGreen.
Może Cię zainteresować: