"14 października 2024 r. w swoim domu w San Francisco zmarł nasz wielki Przyjaciel - Philip G. Zimbardo" - poinformowało dziś wieczorem na Facebooku katowickie Centrum Zimbardo.
Philip G. Zimbardo zmarł z wieku 91 lat. Urodził się w Nowym Jorku w rodzinie emigrantów z Sycylii. Był profesorem psychologii, jednym z najbardziej znanych psychologów społecznych na świecie. Zajmował się też badaniami nad nieśmiałością.
Zajmował się też psychologią zła, terroryzmu i dehumanizacji, wydał książkę na ten temat "Efekt Lucyfera: Dlaczego dobrzy ludzie czynią zło". Był znany jako pomysłodawca słynnego eksperymentu więziennego, w którym studentów ochotników zamknięto w podziemiach Uniwersytetu Stanforda i podzielono na dwie grupy: więźniów i strażników. Eksperyment miał trwać 14 dni i pokazać znaczenie wpływu sytuacji społecznej na zachowanie jednostki. Jednak zaledwie po 5 dniach okazało się, że "strażnicy" wyjątkowo dobrze wcielali się w swoje role, stając się brutalni i pozbawieni hamulców. Eksperyment przerwano, ale i tak odbił się szerokim echem nie tylko w naukowym świecie, choć zarzucano mu wiele nieprawidłowości.
W ostatnich latach aktywnego życia poświęcił się programowi promowania bohaterstwa dnia codziennego. Opracował program nauczania, którego celem jest uczenie młodych ludzi, jak kształtować w sobie postawy niezgody na zło.
Jak światowej sławy profesor psychologii pomógł naprawić Nikiszowiec
Bardzo lubił odwiedzać Polskę, między innymi dlatego, że jego żona Christina Maslak, również profesorka psychologii, jest z pochodzenia Polką. Jednak do Katowic po raz pierwszy trafił dopiero w 2012 roku.
- Przy okazji mojej wizyty w Katowicach dr Agnieszka Wilczyńska zawiozła mnie na Nikiszowiec, organizując wraz z mgr. Michałem Brolem spotkanie z członkami Stowarzyszenia Fabryka Inicjatyw Lokalnych - mówił w 2014 roku w wywiadzie dla "Gazety Uniwersyteckiej Uniwersytetu Śląskiego". - Tam trzy panie zagadnęły mnie, mówiąc, że ich dzielnica ma problem, w którym być może mógłbym pomóc. Na miejscu panie opowiedziały mi o historii i specyfice Nikiszowca, problemach związanych z bezrobociem, z tym, że dzieci nie lubią po szkole wracać do domu. Zapytany o pomysł, co można by z tą sytuacją zrobić, pomyślałem o stworzeniu miejsca dla młodzieży, do którego młodzi ludzie chcieliby przychodzić po szkole – potrzebowalibyśmy wolontariuszy, ale też ekspertów z różnych dziedzin, którzy mogliby się dzielić wiedzą. Kluczem przedsięwzięcia było, żeby wszystkie te zajęcia mogły się odbywać w centrum dzielnicy. Moje rozmówczynie stwierdziły, że to fantastyczny pomysł, ale nie mają pieniędzy.
- Więc przeznaczyłem na ten cel trochę swoich, by można było od czegoś zacząć - wspominał prof. Zimbardo. - Poszukaliśmy wsparcia w Urzędzie Miasta, pojawili się ludzie tacy, jak Waldemar Jan, którzy pociągnęli projekt. Media skierowały na nas uwagę, dzięki czemu udało się zebrać pieniądze. I oto jesteśmy przed otwarciem centrum. Zaczęliśmy od Nikiszowca, ale nie chcemy się na nim zatrzymać. Przetestujemy pomysł centrum w pięciu innych małych ośrodkach, a jeśli okaże się, że działa, chcemy go rozpowszechnić, jak najszerzej się da. To niesłychanie ekscytujące. Inna rzecz – mamy to piękne centrum, które stoi puste, gdy dzieci są w szkole – czemu nie przyjdą wówczas ich rodzice? Możemy ich nauczyć tego, czego będą chcieli. Więc stanie się to centrum o charakterze rodzinnym. Nigdzie nie ma czegoś podobnego - opowiadał tuż przed otwarciem Centrum Zimbardo.
Od tego czasu ten ośrodek na Nikiszowcu działa z dużym powodzeniem. W tym roku obchodzi 10-lecie istnienia.
"Szczególny nacisk kładziemy na budowanie lokalnej tożsamości oraz poczucia przynależności. Dlatego Centrum to miejsce, gdzie młodzież angażuje się w działania na rzecz Nikiszowca oraz wolontariat poprzez udział w lokalnych wydarzeniach i inicjatywach takich jak: Jarmark na Nikiszu, Odpust u Babci Anny, Święto Sąsiada" czytamy na stronie internetowej Centrum Zimbardo.
Może Cię zainteresować: