Przypomnijmy, że do skandalu doszło 5 grudnia 2022 roku w Zespole Szkół Technicznych i Ogólnokształcących "Mechanik" w Tarnowskich Górach. Jeden z uczniów odkrył zamontowaną w spłuczce kamerę. Nastolatek zdemontował urządzenie i zabrał je ze sobą na lekcję. O sytuacji z nagrania dowiedział się nauczyciel, który umieścił tam urządzenie i udał się za uczniem do sali lekcyjnej. Nastolatek nie chciał rozmawiać z pedagogiem, a do szkoły wezwani zostali rodzice ucznia. Po konsultacji dyrektora z dwiema stronami konfliktu, nauczyciela zwolniono, a policja dokonała jego aresztowania.
– Nauczyciel przyznał się przede mną, że ją zamontował. Powiedział mi, że chodziło mu o wykrycie uczniów, którzy palą papierosy w toalecie i dewastują ubikacje – powiedział dla TVN24 Marcin Ślęzak, dyrektor tarnogórskiego Mechanika.
Może Cię zainteresować:
Skandal w tarnogórskiej szkole "Mechanik". Nauczyciel zamontował kamerę w męskiej toalecie
Mężczyźnie grozi do dwóch lat pozbawienia wolności
Śledztwo w sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Tarnowskich Górach. Zastępca tarnogórskiej prokurator rejonowej - Beata Huras poinformowała naszą redakcję, że mężczyźnie 6 grudnia 2022 roku postawiono zarzut z artykułu 267 paragraf 3 Kodeksu karnego.
Kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat dwóch grozi osobie, która w celu uzyskania informacji, do której nie jest uprawniona, zakłada lub posługuje się urządzeniem podsłuchowym, wizualnym albo innym urządzeniem lub oprogramowaniem.
Prokurator poinformowała również, że mężczyzna po przesłuchaniu został zwolniony do domu. Śledczy zabezpieczyli nośniki pamięci nauczyciela, w tym również komputer.
Nauczyciel chciał przyłapać palących uczniów?
Marcin Ślęzak wyjaśnił, że nauczyciel sam przyszedł do dyrekcji i tłumaczył się, że chciał przyłapać na gorącym uczynku palących w toalecie uczniów. Dyrektor potwierdza, że szkoła rzeczywiście boryka się z tym problemem. Przypomnijmy, że do placówki uczęszcza młodzież - w większości płci męskiej w wieku od 14 do 19 lat.
- Nie zgłosił mi zamiaru montażu kamerki, nie konsultował tego ze mną. Jest to samowolka i absolutnie niedopuszczalny incydent - powiedział dla TVN24 Marcin Ślęzak.
Kamera prawdopodobnie została zainstalowana w dzień jej znalezienia (5 grudnia) i nie transmitowała obrazu, ale nagrywała na wewnętrzną kartę pamięci.
Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że kamerka została zamontowana przez 37-letniego pedagoga - Wojciecha P., który uczył w szkole przedmiotów zawodowych elektronicznych. Na nauczyciela nie wpływały wcześniej żadne skargi. Dane mężczyzny zostały usunięte z listy grona pedagogicznego, widniejącej na stronie internetowej szkoły.