Tego można się było spodziewać. Kwestią otwartą pozostawała tylko skala zjawiska. Bo skoro obowiązujące w Katowicach od 1 grudnia regulacje dają możliwość zakupu w atrakcyjnej cenie abonamentu parkingowego przez posiadające Parkingową Kartę Mieszkańca osoby ze „Strefy A” i „Strefy B”, to motywacja do jej wyrobienia była spora. Tyle, że aby otrzymać Kartę należało być zameldowanym na pobyt stały w granicach jednej ze stref albo być zameldowanym na pobyt czasowy i odprowadzać podatek PIT w jednym z katowickich urzędów skarbowych.
- To byłby bardzo ciekawy twist: gdyby Katowicom po raz pierwszy od lat wzrosła liczba mieszkańców – mówił kilka dni temu w rozmowie ze ŚlaZag.pl Szymon Pifczyk, Ślązak z San Francisco, analityk danych demograficznych i gospodarczych, autor bloga Kartografia Ekstremalna. Zwracał uwagę, że podobna sytuacja miała miejsce w Krakowie, gdy rozszerzano strefę o Kazimierz, a i w samych Katowicach przy okazji październikowych wyborów parlamentarnych do spisu wyborców dopisało się 9 tysięcy osób.
Meldunkowa fikcja: tysiące osób mieszkają, a oficjalnie ich nie ma
To, że liczba osób faktycznie mieszkających w Katowicach nie zgadza się z liczbą zameldowanych nie jest niczym zaskakującym. Tak jest we wszystkich dużych ośrodkach miejskich w Polsce, a w niektórych przypadkach różnice idą wręcz w setki tysięcy! Przy braku obowiązku meldunkowego część osób przyjeżdżających do takich miast na studia lub do pracy długo, albo zgoła nigdy nie zmienia miejsca zameldowania. (Interesujesz się Śląskiem i Zagłębiem? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newsletter)
Dane od operatorów telefonii komórkowej, bądź zużycie wody pozwalają jednak władzom miast mniej więcej zorientować się o ile oficjalne dane są niedoszacowane. Pewne wnioski można również wyciągnąć z przeprowadzonego dwa lata temu Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań – porównując zebrane przy tej okazji dane z danymi z rejestru PESEL eksperci zauważyli, że w Katowicach mieszka faktycznie 8 proc. osób więcej aniżeli jest tam zameldowanych. Przekładając to do konkretnych liczb może się zatem okazać, że liczba ludności w stolicy województwa śląskiego wcale nie spadła poniżej 300 tysięcy (a przynajmniej jeszcze nie teraz, bo ogólny trend demograficzny nie pozostawia złudzeń).
Władze
Katowic od wielu lat starają się przekonać „martwe dusze” do
meldunku (w
zamian oferując m.in. zniżki na baseny i w innych miejskich
instytucjach),
bo mają w tym żywotny interes. Wszak każdy rozliczający się z
fiskusem pracownik, to dodatkowe pieniądze w budżecie miasta (do
gmin
wraca
ponad
38 proc. kasowanego na ich terenie PIT-u).
Ruszyła meldunkowa lawina. Rok do roku wzrost o ponad 100 proc.
Teraz interes zwietrzyły również same „martwe dusze”. Cennik obowiązującej od 1 grudnia strefy premiuje bowiem mieszkańców Katowic, szczególnie zaś osoby mieszkające w obrębie samej strefy.
Obserwując przedstawione przez katowicki ratusz dane meldunkowe wyraźnie widać, że konieczność posiadania meldunku do skorzystania z preferencyjnych wysokości opłat w SPP skłoniło wiele osób do zameldowania się w stolicy regionu.
O ile do wakacji
liczba meldujących się była w poszczególnych miesiącach z
grubsza zbliżona do liczb z analogicznych okresów roku ubiegłego,
to od września dał się zauważyć wyraźny trend wzrostowy. W
miesiącu tym zameldowało się w Katowicach blisko 2000 osób (rok
temu – nieco ponad 1500), w październiku liczba ta sięgnęła
2155
(rok temu niespełna 1600), a w listopadzie przekroczyła
2400 i była ponad dwa razy większa od liczby meldujących się w
listopadzie roku ubiegłego (1166). W pierwszej dekadzie grudnia nowych
meldunków zanotowano ponad 700 i jeśli ten trend się utrzyma, to w
miesiącu tym Katowice również mogą „wzbogacić” się o ok.
2000 oficjalnie nowych mieszkańców.
Katowice zatrzymały strumień pojazdów wlewających się do miasta
Katowiccy urzędnicy podliczyli również zajętość trzech centrów przesiadkowych i liczbę pojazdów wjeżdżających do miasta. Wnioski? Liczba pojazdów parkujących w centrach przesiadkowych w Zawodziu i Brynowie zwiększyła się o około połowę, ale i tak obiekty te pozostają w dużej mierze niewykorzystane.
Od 1 grudnia zauważalny jest spadek liczby pojazdów wjeżdżających do Katowic. O ile jeszcze na tydzień przed wejściem SPP katowicki Inteligentny System Monitoringu i Analiz doliczył się ponad 126 tys. pojazdów, które wjechało bądź przejechało przez Katowice, to w następny piątek (1 grudnia) było to już tylko nieco ponad 64 tys. aut w ciągu doby, a 11 grudnia - 72,5 tys. pojazdów. Mniej aut wjeżdża także do śródmieścia Katowic. 24 listopada było ich ponad 100 tys., 1 grudnia – nieco ponad 53 tys., a 11 grudnia – ponad 66 tys.