Na „Rydułtowach” zakres eksploatacji ulegnie ograniczeniu. Pytanie tylko, o ile
Do końca roku ma być gotowa zlecona przez Wyższy Urząd Górniczy analiza dotycząca przyczyn lipcowego wstrząsu w dawnej kopalni „Rydułtowy” (obecnie Ruch „Rydułtowy” kopalni ROW). W wyniku tamtego zdarzenia rannych zostało 17 górników, a jeden zginął.
Analiza ma również określić obszary, w których dalsza eksploatacja zostanie uznana za bezpieczną. Przypomnijmy bowiem, że po wizji lokalnej dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku wydał decyzję o częściowym wstrzymaniu ruchu „Rydułtów” (wyjątkowo wolno podjąć tylko niezbędne prace profilaktyczne). W związku z sytuacją część załogi z „Rydułtów” została przeniesiona na sąsiedni ruch „Marcel”. I wygląda na to, że niekoniecznie wszyscy wrócą.
- Na pewno zakres eksploatacji, który był wcześniej planowany, ulegnie ograniczeniu. Tym niemniej wydaje się, że znacząca część złoża będzie jeszcze eksploatowana – stwierdził Marek Skuza, wiceprezes PGG ds. produkcji, który we wtorek (17 września) spotkał się z przedstawicielami Ministerstwa Aktywów Państwowych, WUG-u, Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego, a także uratowanym podczas lipcowej akcji w „Rydułtowach” górnikiem.
- Musimy odejść od tego, że węgiel jest najważniejszy. To ludzkie życie jest najważniejsze – zaznaczył Robert Kropiwnicki, sekretarz stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych.
„Mysłowice-Wesoła” i „Staszic-Wujek” do połączenia? To „może być zasadne”
Względy bezpieczeństwa sprawiają także, iż w PGG rozważana jest możliwość połączenia kopalń „Mysłowice-Wesoła” i „Staszic-Wujek”. Mówi o tym w rozmowie dla branżowego portalu nettg.pl Marek Skuza.
- W załączniku do wniosku notyfikacyjnego umowy społecznej takiego połączenia nie wskazaliśmy. Natomiast z mojego doświadczenia – biorąc pod uwagę sytuację rynkową i funkcjonowanie tych zakładów na osi czasu przewidzianej w umowie społecznej – z przyczyn bezpieczeństwa oraz efektywnego wykorzystania złoża połączenie tych kopalń może być zasadne – wyjaśnia wiceprezes PGG zaznaczając, że chodzi mu przede wszystkim o połączenie technologiczne (umożliwiające przekazywanie między zakładami ludzi, urobku, czy transport materiałów), ale w konsekwencji takiego kroku nastąpi też połączenie administracyjne.
- W łączeniu kopalń nie ma nic nadzwyczajnego. Tak się dzieje od zawsze. Łączenie kopalń to sposób na pełne wybranie zasobów, bo wtedy się eksploatuje filary przygraniczne – tłumaczy nam Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki i prezes Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Górnictwa w Polsce, który wiele razy apelował, by kryteria bilansowości pokładów węgla uzupełnić o kryteria bezpieczeństwa jego eksploatacji.
To wątek w kontekście KWK „Mysłowice-Wesoła” o tyle istotny, że jest to obecnie najbardziej niebezpieczna polska kopalnia. Od początku 2024 roku w trzech różnych wstrząsach zginęło tam w sumie pięciu górników (ostatnia z tragedii miała miejsce w tym miesiącu).
Bobrek był przełomem? Umowa społeczna to fikcja
O tym, że geologia i względy bezpieczeństwa stały się istotnym czynnikiem, realnie wpływającym na perspektywy prowadzenia wydobycia pokazał przykład kopalni „Bobrek” w Bytomiu. Negatywna opinia Wyższego Urzędu Górniczego co do możliwości bezpiecznego wydobycia w części złóż eksploatowanych przez tą „grubę” sprawiła, że jej właściciel (Węglokoks Kraj) podjął decyzję o przyśpieszeniu o półtorej dekady likwidacji tego zakładu, choć posiadane decyzje, koncesje i ustalenia obowiązują do roku 2040. Do tego roku też „Bobrek” miał fedrować w myśl podpisanej między rządem a górniczymi związkowcami umowy społecznej.
- Z przyczyn geologicznych liczba kopalń nam się zmniejszy i wszyscy ci, którzy się cieszyli, że podpisali jakąś umowę społeczną nareszcie przejrzą na oczy i zrozumieją, że podpisali fikcję – komentuje Jerzy Markowski.