Zgłoszenie o pożarze w Krzyżkowicach (dzielnica Pszowa, powiat wodzisławski) przy ulicy Lubomskiej 56, służby odebrały w niedzielę, 13 kwietnia 2025 roku, około godziny 18:35. Okazało się, że pożarem objęty jest trzykondygnacyjny hostel. Do czasu dotarcia pomocy część osób zdołała się ewakuować samodzielnie. Świadkowie mówią, że pożar, który objął dwa piętra i poddasze, rozprzestrzeniał się błyskawicznie.
Pierwsi na miejscu pojawili się policjanci, którzy natychmiast przystąpili do pomocy osobom przebywającym jeszcze w budynku w wydostaniu na zewnątrz. Podczas ewakuacji jednej z osób poszkodowany został dzielnicowy z Pszowa i z objawami podtrucia czadem został przewieziony do szpitala. Nieco mniej ucierpiał drugi policjant, który został zaopatrzony przez obecnych na miejscu ratowników medycznych.
Początkowo Komenda Państwowej Straży Pożarnej w Wodzisławiu Śląskim informowała o siedmiu ewakuowanych osobach, ale później pojawiły się doniesienia, że jest takich osób osiem. Ostatnie informacje (ok. 23:30) mówią o dwunastu ewakuowanych – pięciu kobietach i siedmiu mężczyznach. Jedna z ewakuowanych osób trafiła do szpitala.
Tragiczny pożar hostelu w Pszowie (woj. śląskie)
Początkowo nieznany był los dwojga ludzi, którzy wg świadków mogli przebywać na poddaszu budynku, kiedy ten został objęty pożarem. Gdy sytuacja była już opanowana i strażacy mogli wejść do środka, okazało się, że skutki pożaru są znacznie tragiczniejsze, niż pierwotnie sądzono. Około godziny 21:30 potwierdzono oficjalnie śmierć pięciu osób.
Na miejscu pracowały liczne zastępy Państwowej Straży Pożarnej oraz ochotniczych straży pożarnych z okolicznych i dalszych miejscowości (np. OSP Lędziny). Do akcji zostały zadysponowane tak odległe zastępy, pluton zaopatrzenia wodnego "Magistrala Tychy" z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Tychach.
W szczytowym momencie łącznie w akcji brało udział około 120 strażaków i 36 pojazdów strażackich. Wg komunikatu wydanego około godziny 21:40 pożar jest opanowany i trwa dogaszanie oraz poszukiwanie ewentualnych zarzewi ognia, co może potrwać nawet do godzin porannych. Według ostatniego komunikatu (około godziny 23:00) na miejscu wciąż pracowało około 95 strażaków.
Na miejsce pożaru przybyli także ratownicy chemiczni w celu zabezpieczenia różnych, możliwych w takich sytuacjach scenariuszy działań.
W akcji wzięło udział kilka zespołów ratownictwa medycznego. Policjanci zabezpieczali teren i dbali o bezpieczeństwo osób postronnych, umożliwiając sprawne działania innych służb. Teraz zajmą się wyjaśnianiem przyczyn i okoliczności pożaru pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim.

Na miejsce przybyły także Grupa Operacyjna Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej wraz z Komendantem Głównym PSP nadbryg. Wojciechem Kruczkiem. Kilka minut po godzinie 23:00 odbyła się krótka konferencja prasowa m. in. z jego udziałem oraz Wojewody Śląskiego Marka Wójcika. Ten ostatni poinformował, że ewakuowanym osobom zapewniono nocleg natomiast poszkodowany policjant jest w szpitalu pod obserwacją i prawdopodobnie jeszcze tej nocy go opuści.
„Budynek, nie był zgłoszony jako hotel. Co do charakteru działalności, którą prowadził właściciel, to wszystko zostanie wyjaśnione w ramach prowadzonego śledztwa.” –
– powiedział Marek Wójcik.
Komendant Główny Państwowej Straży Pożarnej nadbryg. Wojciech Kruczek powiedział, że poszkodowani są pod opieką psychologa. Wskazał, że może być potrzebne więcej czasu na wyjaśnienie przyczyn pożaru.
"Obecnie trwają działania związane z przeszukiwaniem obiektu i dogaszaniem drobnych zarzewi ognia. To jest bardzo skrupulatne przeszukiwanie obiektu. (...) wyznaczone były trzy odcinki bojowe oraz osiem prądów gaśniczych, z czego dwa były podane z drabin. Po przyjeździe na miejsce straż pożarna zastała cały obiekt zajęty ogniem. Rozwój pożaru był bardzo dynamiczny, w związku z czym tym pięciu osobom prawdopodobnie nie udało się ewakuować z obiektu w odpowiednim czasie. Na pierwszym piętrze zlokalizowaliśmy trzy ciała i na poddaszu zlokalizowaliśmy ciała dwóch osób." –
– objaśniał Wojciech Kruczek.
Z kolei Zastępca Komendanta Wojewódzkiego
Policji w Katowicach insp. Jacek Stelmach powiedział, że dalsze
czynności będą polegały m. in. na zbadaniu okoliczności pożaru,
śmierci ofiar oraz ich tożsamości, kiedy tylko będzie można bezpiecznie wejść do obiektu.

Jak przekazywał wcześniej rybnicki serwis „Nowiny”, świadkowie mówili o mieszkańcach budynku wyskakujących z okien, by ratować się przed zagrożeniem zdrowia i życia. Późniejsze doniesienia wskazywały na ludzi ratujących się poprzez wejście na dach płonącego domu. Wg nieoficjalnych informacji pożar miało wywołać zapalenie się oleju podczas smażenia frytek przez jednego z mieszkańców, ale na ten moment nie wiadomo, czy ta wersja się potwierdzi.
Wśród ewakuowanych dwie osoby to Ukraińcy, a pozostałych dziesięć to Polacy. Na tę noc umieszczono ich w hotelu (z wyjątkiem osoby hospitalizowanej).
Według obecnie dostępnych informacji budynek widnieje w ewidencji jako obiekt jednorodzinny i ma mieć powierzchnię około 400 m2. Przylega bezpośrednio do znacznie większego budynku, związanego prawdopodobnie z prowadzeniem jakiejś działalności gospodarczej.

Może Cię zainteresować:
Pożar mieszkania w Katowicach. Płomienie w kamienicy przy ulicy Czecha

Może Cię zainteresować: