Trochę o historii
Radoszowy znajdują się w Rudzie Śląskiej. Ten obszar, przez wieki stanowiący część lasów księstwa pszczyńskiego, otrzymał swa nazwę od Radoszów – części miasta wchodzącej obecnie w skład dzielnicy Kochłowice. Dawne Radoszowy były folwarkiem, na pewno istniejącym w XVII wieku, kiedy po raz pierwszy pojawiły się w źródłach pisanych. Ale ich archaiczna nazwa może sugerować, że Radoszowy są dużo, dużo starsze. Katowicki regionalista i pisarz Jan Witaszek wprowadził je nawet do fabuły swojej powieści historycznej „Saga Warcisława”, której fabułę osadził we wczesnym średniowieczu. Jej przeniesiony w odległą przeszłość katowickiej Ligoty bohater spotyka tam Radosza – lokalnego prominenta, będącego naczelnikiem obronnego gródka na wzniesieniu. Postać zresztą jak najbardziej pozytywną. To oczywiście fikcja literacka, ale sympatycznie oddziałująca na wyobraźnię!
Tak też oddziałują na nią same Radoszowy.
W latach PRL-u za sprawą Jerzego Ziętka rozkrzewiła się na Śląsku idea tworzenia zakładowych ośrodków wypoczynkowych. Przede wszystkim na obszarze Leśnego Pasa Ochronnego GOP, ale powstawały w różnych miejscach. W zamyśle miały być miniaturami Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku. Taki właśnie ośrodek założono tez na Radoszowach. Jego zakładem-matką była pobliska Kopalnia Węgla Kamiennego „Śląsk”. Dużemu górniczemu zakładowi pieniędzy nie brakowało, zapewnienie materiałów budowlanych i siły roboczej również nie stanowiło dlań problemu. Na Radoszowach powstał więc taki mini-park. Z alejkami, oświetleniem, kręgiem tanecznym, małą gastronomią i przede wszystkim kąpieliskiem. Leśny ośrodek stał się popularnym miejscem wypoczynkowym i festynowym nie tylko dla górników KWK „Śląsk” i ich rodzin. Chętnie odwiedzali go mieszkańcy kilku miast, bo mimo iż znajdował się w Rudzie Śląskiej, blisko doń było z Chorzowa-Batorego i południowych dzielnic Katowic. Ośrodek nie przetrwał transformacji ustrojowej i gospodarczej. Gwoździem do trumny stały się szkody górnicze. Na przełomie wieków Radoszowy zaczęły popadać w ruinę. A w końcu wyburzenia doczekały się nawet ruiny. Dziś, jeżeli ktoś nie ma w pamięci ośrodka sprzed lat, to musi być Indianą Jonesem, by rozpoznać jego relikty.
Na pograniczu trzech miast
Mimo tego Radoszowy jako takie zostały już odkryte. Ludzie zdążyli docenić walory krajobrazowe i rekreacyjne tego zakątka Górnego Śląska na pograniczu trzech dużych miast Śląsko-Zagłębiowskiej Metropolii (aż trudno uwierzyć w to, że granice Katowic, Chorzowa i Rudy Śląskiej tworzą trójstyk w... lesie!). Zwłaszcza, że łatwo tam się dostać. Granicą Radoszowych biegnie południowa obwodnica Katowic, łącząca Chorzów-Batory z katowickimi Panewnikami. Z węzła autostrady A4 Chorzów-Batory można tam dojechać samochodem w dosłownie kilka minut. Miejsc do parkowania na ogół wystarcza dla wszystkich chętnych.
Alternatywą jest od ulicy Piłsudskiego, łączącą Kochłowice z Panewnikami, od której odbija w las pamiętająca niestety lepsze czasy droga, doprowadzająca do Rybaczówki Stowarzyszenia Wedkarskiego "Lin" i Stawu Nr 1.
Dalej w głębi położone są Stawy nr 2 i 3. Do Czarnego Stawu i malowniczego stawu „Siódemki” bliżej jest od strony ulicy Gościnnej, czyli obwodnicy.
Radoszowy ze swoimi leśnymi drogami, dróżkami i alejkami są również atrakcyjnym terenem dla rowerzystów. Tym bardziej, że ci mogą tam dojechać unikając ruchliwych arterii komunikacyjnych, na przykład z Katowic przez Las Załęski i okolice chorzowskiego Uroczyska Buczyna. To miejsce w pobliżu Radoszowych samo w sobie godne jest zresztą wycieczki.
Zespół przyrodniczo-krajobrazowy Uroczysko Buczyna to już Chorzów, którego jest najbardziej na południe wysuniętym przyczółkiem. Uroczysko, liczące sobie ponad 65 hektarów powierzchni, zasługuje na swą nazwę i zgodnie z tym, co nam ona podpowiada, jest miejscem wielce urokliwym. Wysokie, majestatyczne korony starych drzew, gra świateł i cieni, cisza, w której słychać tylko głosy ptaków (i niekiedy chóry żab), tworzą niezwykły, chwilami nierzeczywisty nastrój. A do tego malownicze stawy i rozdzielające je mokradła (gdzie po deszczach i roztopach lepiej się nie zapuszczać bez porządnych butów).
Czym kuszą Radoszowy?
O ile Uroczysko Buczyna ciągle - mimo iż w ostatnich latach przybyło tam spacerowiczów z nowych osiedli mieszkaniowych, jakie powstały w Ligocie i Panewnikach - ma w sobie coś z leśnego ustronia, pobliskie Radoszowy mają charakter bardziej parkowy. Ich atut to obfitość leśnych zbiorników wodnych, z których największym jest Czarny Staw.
Radoszowy przyciągają więc wędkarzy, rowerzystów, biegaczy i zwykłych spacerowiczów, a wśród nich nawet rodziców z wózkami, bo poruszanie się z nimi po w większości dobrze utrzymanych leśnych alejach nie nastręcza kłopotu. Są tez na Radoszowach amatorzy plażowania, choć - niestety - nie ma tam oficjalnego kąpieliska. Chociażby takiego, jakie istnieje na Małym Stawie Starganiec w Mikołowie. Mimo to amatorów kąpieli na Radoszowach nie brakuje. Tu jednak przypomnijmy: kąpiel taka może być śmiertelnie niebezpieczna i mimo iż to kusząca opcja szczególnie w upalne letnie dni, lepiej zachować zdrowy rozsądek i tej pokusie nie ulegać.
Ponadto kąpiel na Radoszowach jest po prostu nielegalna i dwukrotne przyłapanie na niej przez Straż Miejską może drogo kosztować (to wykroczenie, za które grozi za to mandat karny do 250 zł lub skierowanie wniosku o ukaranie do sądu). Ale dlaczego dopiero dwukrotne przyłapanie? Ano dlatego, że w Rudzie Śląskiej także w 2023 r. trwa letnia akcja „Bezpieczne wakacje - Mandat zaufania”. W jej ramach strażnicy miejscy kontrolują dzikie kąpieliska, uświadamiając ich amatorom niebezpieczeństwo, na jakie się tam narażają. Także na Radoszowach wskutek pierwszej takiej interwencji strażników można od nich otrzymać swego rodzaju pewnego rodzaju pouczenie i ostrzeżenie w postaci „mandatu zaufania”. Uprawnia on do jednorazowego wstępu na letni basen Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Rudzie Śląskiej. Rudzka Straż Miejska zachęca w ten sposób do korzystania wyłącznie ze strzeżonych kąpielisk i spędzania wolnego czasu w sposób bezpieczny. A na Radoszowach jest to zupełnie możliwe bez mimowolnego narażania zdrowia i życia w wodzie.
Radoszowskie stawy obfitują w liczne gatunki ryb, nie dziwi więc ich popularność wśród wędkarzy. Ponadto żyje w nich rak amerykański. Na Radoszowach występuje też kilkadziesiąt gatunków ptactwa i gady, takie jak jaszczurka zwinka, zaskroniec czy żmija zygzakowata. Można tam spotkać sarny, dziki, lisy i zające, a przy odrobinie szczęścia nawet jelenie, kuny i jenoty.
Stawy na Radoszowach (za wyjątkiem części Czarnego Staw) powstały w wyniku ruchów zapadliskowych. W rezultacie właśnie przy brzegu Czarnego Stawu powstało skupisko zatopionych i obumierających drzew. Ten martwy las to szczególnie nastrojowe miejsce.
Może Cię zainteresować: