Do
zdjęć z Rafałem Wojaczkiem ustawiają się kolejki? Ma pan na
niego doskonały widok z gabinetu.
Stanisław Piechula (SP):
Rzeczywiście, co chwilę ktoś siada, żeby zrobić sobie zdjęcie.
Wczoraj, w drodze do domu kultury, gdzie odbywały się spektakle dla
najmłodszych, zatrzymywały się przy nim całe grupy
przedszkolaków.
Zawsze zazdrościłem Pszczynie, bo tam na rynku siedzi księżna Daisy, a ławka obok niej jest dosłownie wytarta w miejscu, gdzie ludzie siadają do zdjęć. Łapią ją za kolano, które ma przez to niesamowicie wypolerowane. Marzyło mi się, żeby ktoś usiadł także na rynku w Mikołowie i teraz mamy swojego Rafała Wojaczka.
Dla burmistrza, który musi jakoś pogodzić - lub przynajmniej starać się pogodzić - zdania mieszkańców, spuścizna po Rafale Wojaczku chyba nie jest łatwa.
SP: To prawda. Długo zastanawiałem się, kogo posadzić na ławce. Musiał to być ktoś znany i zasłużony dla miasta. Mamy wielu takich ludzi, na przykład Konstantego Prusa, który napisał pierwszą monografię Mikołowa, był pierwszym redaktorem naczelnym "Gazety Mikołowskiej". Teksty pozostały, ale on sam nie jest rozpoznawalny. Doszedłem do wniosku, że jedyna osoba, o której pamięć jest wiecznie żywa, o której jest głośno, to Rafał Wojaczek.
Może Cię zainteresować:
Rafał Wojaczek zasiadł na ławce w Mikołowie, swoim Mikołowie. Można zrobić selfie z poetą
Rafał
Wojaczek wzbudza kontrowersje. Decyzję, o jego usadowieniu na
ławce, podjął pan osobiście.
SP: Niektórzy mają mi
za złe, że nie przeprowadziłem szerokich konsultacji społecznych
na temat tego, kto powinien usiąść na ławce. Wiedziałem, że
dyskusja będzie się toczyła bez końca, a zbliżało się
800-lecie Mikołowa, więc osobiście postanowiłem, że będzie to
Rafał Wojaczek. Przyznam, że podobałby mi się także siedzący na ławce rycerze, ale
jednego, stojącego, już mamy przed urzędem miasta.
Problem leży być może w tym, że wielu mikołowian wciąż dobrze pamięta Rafała Wojaczka i jego rodzinę. Dla nich to nie Adam Mickiewicz, którego działa wszyscy znają w oderwaniu od szczegółów biografii. Jak powiedziałem mamie, która jest poniekąd rówieśniczką Rafała Wojaczka, że będziemy stawiać jego figurę na rynku, to odpowiedziała: "Jak z braćmi tutaj biegał, mało schodów nie rozwalili, tak szaleli!".
Pamiętam też, jak na początku XXI wieku postanowiono wyłonić patrona dla II Liceum Ogólnokształcącego w Mikołowie. Dyrekcja i nauczyciele pozwolili uczniom wybrać. Ku niezadowoleniu dorosłych, zdecydowali się na Rafała Wojaczka. To wywołało niesamowite oburzenie rodziców, rady miejskiej…
Maciej Melecki (MM): Opór był przede wszystkim ze strony rodziców, którzy przygotowali list protestacyjny.
SP: Ostatecznie patron nie przeszedł (Po latach został nim rot. Witold Pilecki - przyp. red.).
Często w dyskusji o Rafale Wojaczku pada pytanie: "Jakim jest on wzorem dla młodzieży?". No to jakim?
MM: Przede wszystkim Rafał Wojaczek to niedościgniony wzór poetycki i jeden z najważniejszych poetów współczesnych. Od samego początku, kiedy zaczęliśmy się koncentrować na eksponowaniu Rafała Wojaczka w Mikołowie, podkreślaliśmy i nadal podkreślamy jego rangę poetycką, a nie życie prywatne. Każdy ma swoje, ale nie każdy jest wybitnym poetą. Mikołowianie przywiązują większą wagę do jego życia prywatnego, co dla nas było i jest absolutnie drugorzędne. Zawsze chodziło nam o to, żeby Rafał Wojaczek w Mikołowie zaistniał, ale jako poeta, i tylko tym się kierowaliśmy. Nie nagradzamy ludzi i nie wyróżniamy ich za życie prywatne, ale za to kim są w przestrzeni intelektualno-duchowej.
Nie
da się oderwać w powszechnym odbiorze dzieł artysty od jego
biografii, jest to raczej pewna zdolność literaturoznawców.
Rafał Wojaczek bez papierosa w dłoni, ten na
mikołowskim rynku go trzyma, nie byłby Rafałem
Wojaczkiem.
MM: Nie można zapominać o
licznych kontekstach, czyli kiedy żył, w jakich warunkach, ile miał
lat, kiedy zmarł. Zaledwie 25. Co my robiliśmy w tym wieku?
Różnorakie rzeczy. Krytycy Rafała Wojaczka sami o tym zapominają.
Te argumenty są absurdalne i niedorzeczne, a przede wszystkim
chybione. Chodzi o to, że Rafał Wojaczek jako poeta stworzył
indywidualny język oraz głos, tak silny, mocny i zaraźliwy, że
znalazł się w panteonie polskiej poezji współczesnej. Jego
poetyka, forma i kunszt, były jedyne w swoim rodzaju,
niepowtarzalne. To świadczy o jego randze. Stąd, podkreślmy to
dobitnie, Rafał Wojaczek nie jest ceniony za to jakim był
człowiekiem, ale jakim był poetą.
Czy każdy, kogo upamiętniamy, musi być wzorem do naśladowania, wzorem "cnót niewieścich"?
MM: To są kryteria stricte
mieszczańskie. Przeciwko takiej mieszczańskości, ciasnocie odbioru
życia i sztuki, Rafał Wojaczek się buntował. Przeciwko tym
ciasnym, zawężającym horyzonty intelektualne i duchowe,
przegrodom, w które człowiek jest wtłaczany. To był poeta dążący
do osiągnięcia maksymalnej wolności w sferze ducha, życia oraz
sztuki. To stapiało się z jego życiem, jak w przypadku każdego
poety. Piszemy tak, a nie inaczej, bo jesteśmy takimi, a nie innymi
ludźmi. Był osobowością skandalizującą, ale to element
dystynktywny, charakterystyczny dla niego oraz jego poezji. Miał w
sobie stłumione pokłady agresji, wynikające być może z lęku.
Pamiętajmy, że w wieku 16 lat podjął pierwszą próbę
samobójczą. Ta śmierć tkwiła w nim od początku, była odbierana
przez niego niezwykle wyraziście i przenikała do jego twórczość,
o czym możemy dowiedzieć się, uważnie czytając jego wiersze.