Rafał Wojaczek urodził się i wychował w Mikołowie. To tutaj zaczęła się historia poety, który zmarł tragiczną śmiercią samobójczą w 1971 roku, w wieku niespełna 26 lat. Choć za życia wydał zaledwie dwa tomiki, następne dzieła i listy były wydawane pośmiertnie, to jego twórczość i tak zapisała się w historii, wciąż elektryzując odbiorców oraz literaturoznawców.
Z papierosem czy bez? "Bądźmy ludźmi"
W piątek, 13 maja, na rynku w Mikołowie odsłonięto rzeźbę Rafała Wojaczka. Powstała na bazie starych zdjęć. Poeta siedzi na nich w rozpiętej koszuli i z charakterystycznym papierosem. Ten, którego odlano z brązu, ma go w dłoni, ale zamiast na oponie, siedzi na ławce.
- Mieliśmy dylemat - robić z papierosem czy bez? Bądźmy jednak ludźmi i oddajmy mu to, co charakterystyczne. To tak jakby Keitha Richardsa przedstawić bez Jacka Danielsa - śmieje się Maciej Paździor, którzy przygotował projekt rzeźby.
Jak przyznaje, praca nad przedstawieniem Rafała Wojaczka była długa i żmudna, ale satysfakcjonująca.
- Podszedłem do tego z dystansem, ponieważ miałem do dyspozycji jedynie kilka fotografii, a one nigdy nie oddają w pełni człowieka. Sporządziłem bardzo dużo rysunków, wprowadzałem korekty, konsultowałem się z innymi, aż w końcu zapadła decyzja, że realizujemy projekt. Miałem pewne obawy, kiedy zobaczyłem go na zdjęciach, bo one zawsze zniekształcają obraz, ale ostatecznie jestem zadowolony - podkreśla.
Rafał Wojaczek z Mikołowa? Nie. Z Chin
Rafał Wojaczek na mikołowski rynek przyjechał, a w zasadzie najpewniej przypłynął z... odlewni w Chinach.
- Marzyłem, żeby z okazji 800-lecia Mikołowa na rynku pojawiła się jakaś znana postać, z którą turyści będą mogli robić sobie zdjęcia. Padło na Rafała Wojaczka - opowiada burmistrz Stanisław Piechula. - Muszę jednak dbać o finanse gminy, dlatego kiedy przyszło do zamawiania rzeźb, bo w sumie pojawią się dwie, finansowo najkorzystniejsza okazała się oferta chińska. Mieliśmy pewne obawy, czy wszystko będzie na czas, ale obyło się bez opóźnień - tłumaczy.
Nie wszystkim podobał się jednak ten pomysł z powodu burzliwej historii poety. - Jest to jednak osoba znana i ceniona w Mikołowie, ale też całej Polsce. Bez wątpienia zasłużył na swoje miejsce w mieście - podkreśla Stanisław Piechula.
Obok fontanny na rynku ma stanąć jeszcze rodzina kóz, ponieważ Mikołów słynął niegdyś z kozich targów. Obie rzeźby z brązu kosztowały około 90 tys. złotych.