Turcja oraz Syria zmagają się z efektami potężnego trzęsienia ziemi. Liczba ofiar sięga już kilkunastu tysięcy, a liczbę rannych szacuje się na kilkadziesiąt tysięcy. Według przewidywań Światowej Organizacji Zdrowia ten tragiczny bilans może się zwiększyć kilkukrotnie.
50 ratowników górniczych poleci do Turcji
W akcję
ratowniczą na terenie Turcji zaangażowanych jest prawie 100 tys.
ratowników, w tym 5 tys. z innych krajów. Z Polski jako pierwsi ze
wsparciem polecieli strażacy - cztery zespoły, czyli w sumie 60
mundurowych. Później premier
Mateusz Morawiecki zapowiedział, że jak najszybciej dołączą do
nich ratownicy górniczy, bo potrzebna jest każda para rąk do
pomocy.
Może Cię zainteresować:
W kopalni „Pniówek” rozpoczęła się akcja ratownicza. Podjęli poszukiwania zaginionych górników
W środę, 8 lutego, od samego rana organizowano wsparcie ze strony ratowników z Polskiej Grupy Górniczej. Była to oddolna inicjatywa, która uzyskała wsparcie spółki.
- Umożliwiamy ratownikom zabranie niezbędnego sprzętu, który będzie potrzebny do działań. Zapewnimy też wszystko, co związane z pobytem na miejscu - zadeklarował Tomasz Głogowski, rzecznik PGG.
W sumie do Turcji ma trafić około 50 ratowników z PGG.
- Ratownicy górniczy biorą udział nie tylko w trudnych akcjach, które odbywają się w kopalniach. Pomagali w szpitalach COVID-owych, działali na miejscu ogromnej tragedii, jaką było zawalenie się hali Międzynarodowych Targów Katowickich. To wysokiej klasy specjaliści z ogromnym doświadczeniem - podkreśla Tomasz Głogowski.
Może Cię zainteresować:
Mija 101 lat od największej tragedii w dziejach górnośląskiego górnictwa
"Jak zawsze idziemy po żywych"
Pierwsza grupa ratowników górniczych pojawiła się w Międzynarodowym Porcie Lotniczym w Katowicach o godz. 15.30.
- Zawsze niesiemy pomoc. Gdziekolwiek coś się dzieje, jesteśmy na miejscu - powiedział Adrian Ostrowski z KWK Mysłowice-Wesoła. - Na przygotowanie mieliśmy dziesięć godzin, więc czasu było niewiele, ale jako ratownicy górniczy zawsze jesteśmy gotowi do akcji. W naszej pracy nigdy nie wiadomo, kiedy coś się stanie. Jak zawsze idziemy po żywych - podkreślił.
Godzinę później wylądował wojskowy Boeing 737-800 z 1. Bazy Lotnictwa Transportowego w Warszawie, na którego pokład weszło 11 ratowników z Polskiej Grupy Górniczej oraz 42 medyków wojskowych z Wrocławia, Bydgoszczy oraz Warszawy.
- Główny trzon to pielęgniarki, ratownicy medyczni oraz lekarze.
Lecimy do Turcji w celu zabezpieczenia medycznego poszkodowanych.
Zabieramy ze sobą placówkę poziomu pierwszego, tzn. moduł
triażowy, zabiegowy oraz łóżkowy - przekazał pułkownik Rafał Pidek, kierujący Zarządem Wojskowej Służby Zdrowia.
Maszyna wystartowała o godz. 18.30. Ratownicy górniczy i medycy wojskowi zostaną przetransportowani na lotniska w Adanie oraz Gaziantep. Wszyscy spędzą na miejscu co najmniej dwa tygodnie, a może i więcej, o ile będzie wymagała tego sytuacja. Sprzęt dostarczy osobny samolot - Hercules C-130.