Do trzęsienia ziemi o magnitudzie 7,8 doszło 6 lutego po godzinie 4:00 (polskiego czasu) w południowo-wschodniej Turcji i północnej Syrii. Jak poinformował we wtorek, 7 lutego po godzinie 10:00 portal KiKŚ, liczba ofiar wzrosła co do najmniej 5100 osób, a ponad 24 tys. zostało rannych.
Do Turcji jeszcze w poniedziałek została wysłana grupa poszukiwawczo-ratownicza USAR Poland. Jak poinformował 7 lutego po godzinie 15:00 komendant główny Państwowej Straży Pożarnej gen. brygadier Andrzej Bartkowiak, strażakom wspólnie z tureckimi ratownikami udało wydobyć się z gruzowisk pierwszego mężczyznę.
Ratownicy z PGG pomogą tureckim służbom
Skala zniszczeń, do której doszło w południowo-wschodniej Turcji, okazała się tak wielka, że śląscy ratownicy górniczy podjęli decyzję o wsparciu zagranicznych służb.
- Do Turcji ruszają polscy ratownicy górniczy. Skala tragedii jest tak ogromna, że potrzebna jest każda pomoc - poinformował na Twitterze premier Mateusz Morawiecki.
Jak przekazał nam Tomasz Głogowski, rzecznik prasowy PGG, inicjatywa wsparcia tureckich służb w przeszukiwaniach gruzowisk została podjęta przez ratowników spółki. Obecnie ustalane są szczegóły wyjazdu. Nie wiadomo jeszcze, ilu ratowników miałoby polecieć do Turcji. Ich wyjazd nastąpiłby nie wcześniej niż w piątek, 10 lutego. O szczegółach akcji w najbliższych dniach poinformuje zarząd PGG.
"Zawsze po żywych"
Śląscy ratownicy zwykli mówić, że zawsze idą po żywych i nie są to
bynajmniej słowa „ku pokrzepieniu serc”. Historia zna wiele przykładów,
gdy dzięki ich poświęceniu udało się ocalić od pewnej śmierci
zaginionych górników. W lipcu 1969 r. z zalanych przez wodę i
muł wyrobisk KWK „Generał Zawadzki” w Dąbrowie Górniczej udało się
wyprowadzić 79 górników. We wrześniu wrześniu 1995 r., po
trwających pięć dni poszukiwaniach, zastępy wydobyły czwórkę, odciętych
przez zawał, „hajerów” z KWK Nowy Wirek w Rudzie Śląskiej, a cztery lata
później dwóch górników udało się uratować w sosnowieckiej kopalni
„Kazimierz Juliusz”.
Wśród najbardziej spektakularnych, a przy tym zakończonych happy endem akcji są rzecz jasna te związane z nazwiskami Alojzego Piontka oraz Zbigniewa Nowaka. Ten pierwszy w marcu 1971 r. w oczekiwaniu na ratunek przetrwał 158 godzin w zawalonym wyrobisku zabrzańskiej kopalni „Makoszowy”, tego drugiego w lutym 2006 roku ratownicy przez 111 godzin szukali w zasypanym po wstrząsie wyrobisku KWK Halemba w Rudzie Śląskiej.
Może Cię zainteresować:
Mija 101 lat od największej tragedii w dziejach górnośląskiego górnictwa
Może Cię zainteresować: