Recenzja filmu "Diabeł" z Erykiem Lubosem w roli głównej. To najbardziej śląski film tego roku

29 listopada 2024 r. premiera „Diabła” – filmu kręconego w Tarnowskich Górach z tarnogórzaninem Erykiem Lubosem w roli głównej. To projekt wyjątkowy, ciekawy, choć zapewne dzielący w odbiorze. Przedpremierowo recenzujemy dla Was ten najnowszy film o Śląsku.

Recenzowanie „Diabła” to zadanie niezwykle trudne. Miałem przyjemność obejrzeć tę nowość filmową podczas pierwszego publicznego pokazu - prapremiery w Tarnogórskim Centrum Kultury, w obecności producentów i aktorów. Dla chłopców pasjonujących się kinem jest to okazja dość niezwykła, bo ekran przestaje być granicą między światem filmowym a realnym.

Jednocześnie „Diabeł” powstawał w znajomych mi plenerach – każdy z nich widziałem na własne oczy dziesiątki razy, co naturalnie wpływa na odbiór. Fabuła jest mocno zakorzeniona w historii Tarnowskich Gór, a rola głównego bohatera, Maksa Achtelika, to najbardziej intymny występ Eryka Lubosa, pełen odniesień do jego życia. Dodatkowo jeszcze przed seansem wiedziałem o czym ma to być film. Scenarzysta Robert Ziębiński tłumaczył w wywiadzie, że to proste i archetypiczne kino akcji precyzyjnie zaadaptowane na śląski plac.

Nie potrafię więc podejść do „Diabła” z pełnym dystansem. Rozumiem, jeśli ktoś powie, że film go nie przekonał – pewnie przyznam rację w wielu miejscach, ale jednocześnie nie mogę ukrywać, że wyszedłem z sali kinowej zadowolony. Jeśli mogę napisać o tym filmie coś jednoznacznego, to to, że z pewnością nie jest przeciętny – dostarcza tematów do rozmów. Bo to, co w nim kuleje, potrafi zaboleć, ale z drugiej strony: to co jest dobre, jest naprawdę dobre.

Bardziej śląsko się nie da

„Diabeł” to pełnometrażowy debiut reżysera z Chorzowa, Błażeja Jankowiaka, oparty na scenariuszu Roberta Ziębińskiego z Siemianowic Śląskich. Obsada to tarnogórski dream team: w roli głównej Eryk Lubos z Reptów, a na drugim planie Piotr Trojan ze Strzybnicy. Aleksandra Popławska (z Zabrza) gra towarzyszkę broni tytułowego Diabła, a z Pszczyny pochodzi Krzysztof Stoiński, którego postać jest kluczowa dla całej filmowej intrygi. Gościnny występ zaliczył także Robert Talarczyk, dyrektor Teatru Śląskiego.

Główny bohater - Maks Achtelik- wraca na pogrzeb ojca do swojego rodzinnego miasta. I tutaj pierwsze zaskoczenie: tym miastem są faktycznie Tarnowskie Góry. I nie tylko z nazwy, bo akcja filmu dzieje się w Tarnowskich Górach, które filmowcy przedstawili z dużą pieczołowitością (to nie "Belfer", gdzie ludzie teleportują się po Wrocławiu). Miasto nie jest jedynie tłem – jeden z wątków fabuły dotyczy dawnego kamieniołomu „Bobrowniki”, zwanego Dolomitami. Pod tym względem "Diabeł" jest filmem niezwykłym, niezależnie od tego jak się podobał. Rzadko widujemy filmy tak mocno wpisane w faktyczny pejzaż.

Intryga trzyma w napięciu, choć nie uniknięto błędów

Scenariusz jest klarowny, prosty i jasno zmierzający do celu, a cała intryga trzyma w napięciu. Tempo akcji jest chwalone i słusznie, choć dialogi nie zawsze brzmią naturalnie. Nie wszystkie wybrzmiewają, niektóre bywają czerstwe, a czasami aktorzy wydają się być zagubieni w kwestiach. Jednak nie popsuło mi to seansu. W zasadzie można to powiedzieć o wszystkich wadach filmu: nie wybijają widza, nawet jeśli główny bohater, idąc przez Rynek, prowadzi rozmowę o sprawach wagi państwowej na głośnomówiącym trybie wideo.

Eryk, Maks i Suka

Maks Achtelik jest weteranem jednostek specjalnych. Żyje w odosobnieniu, nie jest specjalnie wylewny w stosunku do otaczających go ludzi, ale buduje urokliwą relację z emerytowanym psem policyjnym – Suką. Granica między Lubosem a Achtelikiem zaciera się – to, co wiemy o Maksie mogłoby równie dobrze opisywać samego aktora. Jest z Reptów (co dwukrotnie w filmie podkreśla), w młodości był perkusistą w bandzie, a wracając do hajmatu - zamawia roladę i kluski. Lubos daje swój najbardziej osobisty występ i widać, że jest to passion project.

W drugoplanowych rolach błyszczą Robert Talarczyk jako komendant policji oraz Krzysztof Stroiński jako Dworczyk. Ciekawy jest za to Piotr Trojan, najbardziej szarżujący swoją rolę gangstera i rozumiem, że może się zarówno podobać, jak i mierzić.

"Diabeł" to film ładny

Naprawdę ładny. Kadry są estetycznie skomponowane, nieostra ogniskowa tylko służy sennemu i gangsterskiemu klimatowi. Sceny akcji są dynamiczne, choć momentami chaotyczne – styl przypominający Bourne’a nie każdemu przypadnie do gustu, choć trzeba przyznać, że zastosowano kilka ciekawych rozwiązań. Film płynnie prowadzi od jednej sceny akcji do drugiej, konsekwentnie podnosząc stawkę i zdecydowanie nie jest to obraz, w którym jest jedno pierdnięcie na koniec.

Recenzja "Diabła" nie jest rzeczą łatwą, może po trzecim seansie będę potrafił ściągnąć różowe okulary (szczerze wątpię w to). Jest to film nierówny, ale nie ukrywam, że świetnie bawiłem się podczas seansu. Pomimo wad myślę o nim jako o przyjemnie spędzonym czasie, solidnej produkcji i wyjątkowo udanym debiucie.

Nie mogę obiecać, że moja recepcja będzie jakkolwiek zbliżona do Twojej, drogi Czytelniku, ale zapewniam, że jest to produkcja warta zobaczenia. Jest ona wyjątkowa pod wieloma względami i liczę, że więcej śląskich miast zostanie w ten sposób potraktowanych przez filmowców. Co by nie mówić, "Diabeł" jest efektem miłości do kina i ziemi. Tej ziemi.

Chopin, Chopin!

Może Cię zainteresować:

Paryż na Górnym Śląsku? W Muzeum Zamkowym w Pszczynie kręcą scenę do filmu Chopin, Chopin!

Autor: Aleksandra Szlęzak

27/11/2024

Kadry z filmu "Diabeł"

Może Cię zainteresować:

Robert Ziębiński, scenarzysta: Film "Diabeł" to klasyczne kino sensacyjne precyzyjnie zaadaptowane na śląski plac

Autor: Roman Balczarek

06/10/2024

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon