Referendum udało się w Bytomiu...
Pierwsze udane referendum w województwie śląskim miało miejsce w Bytomiu. W czerwcu 2012 r. odwołano prezydenta Piotra Koja, który rządził miastem od 2006 r. oraz Radę Miejską. Powodem odwołania prezydenta były jego niepopularnej decyzje. Chodziło m.in. wprowadzenie podatku od deszczówki, zamknięcie kilku szkół podstawowych i gimnazjów czy wreszcie likwidację popularnego „Elektronika”. To właśnie rodzice dzieci z tej szkoły założyli komitet referendalny.
Przed referendum Piotr Koj rozesłał do mieszkańców miasta ulotki, w których przekonywał, by nie brali udziału w referendum. W mieście pojawiły się też podobnej treści billboardy. Tym działaniem jednak zmobilizował bytomian do tego, by poszli do urn. Wysoko frekwencja zaskoczyła nawet inicjatorów referendum, a blisko 100 proc. głosujących było za odwołaniem prezydenta i Rady Miejskiej.
W grudniu 2017 r. próbowano odwołać następcę Piotra Koja, czyli prezydenta Damiana Bartylę. Referendum zostało zainicjowane przez Radę Miejską i większość głosujących była za odwołaniem prezydenta, ale – jak w większości takich inicjatyw – frekwencja był za niska.
… i w Częstochowie
Sukcesem zakończyło się także referendum w Częstochowie. W listopadzie 2009 r. odwołano tam prezydenta Tadeusza Wronę. Ten prawicowy polityk po raz pierwszy rządził miastem w latach 1990 – 1995. Później był posłem na Sejm wybranym z listy Akcji Wyborczej Solidarność. Po jednej kadencji w parlamencie wrócił na fotel prezydenta Częstochowy. W 2002 r. został wybrany w pierwszych wyborach bezpośrednich, a w 2006 r. skutecznie ubiegał się o reelekcję. Tej kadencji jednak nie dokończył.
Inicjatorzy referendum zarzucali prezydentowi prowadzenie polityki nadmiernie uwzględnianie interesów Jasnej Góry, nietrafione inwestycje oraz nadmierne zadłużanie miasta. Za jego odwołaniem było ponad 90 proc. biorących udział w referendum. Rok później Tadeusz Wrona ponownie kandydował na prezydenta Częstochowy – tym razem bez powodzenia. Został jednak miejskim radnym.
Bez powodzenia w Gliwicach...
Tydzień przed odwołaniem prezydenta Częstochowy próbowano odwołać prezydenta Gliwic. Zygmunt Frankiewicz rządził miastem od 1993 r. Inicjatorzy referendum w 2009 r. zarzucali mu m.in. „arogancki styl sprawowania władzy”, nierozwiązany problem tranzytu ciężarówek przez miasto, a przede wszystkim likwidację komunikacji tramwajowej w mieście. Większość głosujących był za odwołaniem prezydenta, ale frekwencja była zbyt niska.
Po raz kolejny przeciwnikom Zygmunta Frankiewicza udało się doprowadzić do referendum w 2012 r. Jego inicjatorem był Obywatelski Komitet Referendalny, który przekonywał m.in., że „dalsze sprawowanie niekontrolowanej władzy przez obecnego prezydenta (...) uniemożliwi prawidłowy i satysfakcjonujący mieszkańców rozwój Gliwic”. Jednak po raz kolejny do urn poszło za mało mieszkańców Gliwic. Zygmunt Frankiewicz rządził miastem do 2019 r. i był najdłużej urzędującym prezydentem miasta w Polsce. Przestał nim być, bo został senatorem.
… i Rudzie Śląskiej
Prezydent Rudy Śląskiej, Grażyna Dziedzic, jest jedną z osób, które teoretycznie mogą się czuć zagrożone referendum z powodu braku wotum zaufania. Co ciekawe prezydent już dwukrotnie takiego wotum nie otrzymała, a radni nie zdecydowali się na wszczęcie procedury referendalnej. Może mają w pamięci nieudane inicjatywy?
Grażyna Dziedzic rządzi Rudą Śląską od 2010 r. Została wybrana na prezydenta jako kandydatka Porozumienie dla Rudy Śląskiej – koalicji lokalnych ugrupowań i stowarzyszeń. Już w 2012 r. próbowano ją odwołać ze stanowiska. Z powodu niskiej frekwencji referendum okazało się nieważne. Rok później inicjatorom przeprowadzenia kolejnego referendum nie udało się nawet zebrać wystarczającej liczby podpisów, więc głosowanie się nie odbyło.
W Świętochłowicach przerwano akcję referendalną
Jedna z ostatnich prób doprowadzenia do referendum w sprawie odwołania prezydenta miasta miała miejsce w Świętochłowicach. W 2018 r. wybory wygrał tam Daniel Beger, kandydat Stowarzyszenia Przyjazne Świętochłowic, który nieznacznie pokonał urzędującego prezydenta Dawida Kostempskiego.
Niecałe dwa lat po wyborach w mieście ruszyła akcja referendalna. Grupa inicjatorek odwołania prezydenta zarzucała Danielowi Begerowi m.in.: „kolesiostwo”, odstraszanie inwestorów i brak płynności finansowej miasta. Po dwóch miesiącach akcję jednak zawieszono i do referendum nie doszło. Teoretycznie może być taka szansa w tym roku. Prezydent Beger w 2021 r. nie dostał od radnych wotum zaufania. Jeżeli się to powtórzy, to radni mogą zdecydować o przeprowadzeniu referendum w sprawie jego odwołania.
Może Cię zainteresować: