Radni Koalicji Obywatelskiej kilka miesięcy temu przygotowali i złożyli w Sejmiku Województwa Śląskiego uchwałę dotyczącą opracowania i wdrożenia wojewódzkiego programu leczenia niepłodności metodą in vitro. Koszty? 50 tys. złotych na przygotowanie i 15 mln złotych na realizację w latach 2024-2026.
Oszacowano, że jeden zabieg in vitro kosztuje do 10 tys. złotych. Według uchwały samorząd województwa miałby w ramach dofinansowania pokrywać całą tę kwotę.
Podczas dyskusji głos zabrała m.in. Jadwiga Baczyńska z Prawa i Sprawiedliwości, która metodę in vitro nazwała "eliminacją jednostek słabszych".
- Metoda, o której przed chwilą słyszeliśmy, wiąże się z eliminacją jednostek słabszych. Taką eliminację historia już poznała w latach 30. ubiegłego wieku, z naciskiem na 1939 rok - powiedziała Jadwiga Baczyńska.
- Przerobiliśmy już ten temat podczas powszechnie przetaczającej się przez media dyskusji na temat niefortunnych, to eufemizm, zapisów podręcznika (do Historii i Społeczeństwa - przyp. red.) - odpowiedziała radna KO Dorota Konieczny-Simela. - Tym bardziej musimy mówić, że te dzieci są szczęśliwe, są kochane, a to jest metoda wsparcia osób, które nie mają takiego szczęścia jak ja, że mogłam urodzić troje dzieci. Co więcej, będę je wychowywała tak, aby one nas wspierały - podkreśliła.
Ostatecznie
głosami radnych Prawa i Sprawiedliwości projekt został odrzucony.
Co ciekawe głosy rozłożyły się w
taki sposób, mógłby zostać przyjęty,
gdyby nie to, że aż sześciu przedstawicieli Koalicji Obywatelskiej
nie zjawiło się wówczas na
sesji.
Może Cię zainteresować:
Dla radnej PiS in vitro to "eliminacja jednostek słabszych". Sejmik nie dofinansuje tej metody
Nadzwyczajna sesja Sejmiku z tematem in vitro
W sobotę, 26 listopada, regionalni politycy KO zapowiedzieli, że sprawa in vitro wróci do Sejmiku Województwa Śląskiego, w którym teraz tzw. opozycja - po przewrocie dokonanym przez marszałka Jakuba Chełstowskiego i troje radnych (Rafała Kandziorę, Marię Materlę oraz Alinę Nowak) - ma większość.
- W najbliższym czasie zwołamy nadzwyczajną sesję Sejmiku po to, żeby porozmawiać o kontroli CBA w Funduszu Górnośląskim i zaangażowaniu się samorządu wojewódzkiego przy budowie tras kolei dużych prędkości - zapowiedział Marek Gzik, nowy przewodniczący Sejmiku.
- Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów, dostawca wody dla znaczącej części woj. śląskiego, zapowiedziało 32-proc. podwyżkę, z którą trudno się zgodzić. Chcemy też od razu zaproponować od 10 do 15 mln zł z budżetu województwa śląskiego na projekt in vitro, aby pomóc tym, którzy starają się o własne dzieci - dodał Mirosław Mazur, szef Klubu Radnych KO w Sejmiku.
Jak ustaliliśmy, to już niemal pewne, że dofinansowanie zabiegów in vitro zostanie zapisane w przyszłorocznym budżecie województwa. W pierwszym roku na ten cel ma zostać przeznaczone ok. 5 mln zł.
Może Cię zainteresować:
Polityczny przewrót w woj. śląskim. Przewodniczący sejmiku odwołany. Opozycja zabiera władzę PiS
Jakub Chełstowski i zbuntowani radni zmienili zdanie?
Co ciekawe, zarówno Jakub Chełstowski, jak i troje zbuntowanych radnych PiS, którzy przeszli na stronę tzw. opozycji, głosowało kilka miesięcy temu przeciwko uchwale dotyczącej in vitro.
- Sala Sejmiku to nie do końca dobre miejsce, gdzie powinno się rozwiązywać takie problemy. Myślę, że miasta dobrze radzą sobie z takimi decyzjami, mają do tego narzędzia i nie jest to aspekt wątpliwy prawnie - tłumaczył wówczas Rafał Kandziora. - Jeżeli jest tak duża nieporadność jeżeli chodzi o kształt propozycji projektu uchwały. Jeśli jest przedkładana, a później wycofywana. Sam zapis też jest dość wątpliwy. Wydaje mi się, że wynik głosowania, ze względu na sposób przygotowania projektu uchwały, był taki, a nie inny (...) Ekspertyzy prawne są co najmniej wątpliwe.
Radny Kandziora zastrzegał także, że "rozważyłby głosowanie za refundacją in vitro", gdyby treść uchwały była bezbłędna.
Może Cię zainteresować: