Takim rewizjonizmem straszono za PRL

Rewizjonizm, propaganda i Górny Śląsk: od Dziennika Telewizyjnego po współczesne narracje

Początek lat 70. XX wieku. Górnośląskie rodziny gromadzą się przed czarno-białymi ekranami, by oglądać Dziennik Telewizyjny – codzienny spektakl propagandy PRL. W relacjach z Moskwy triumfy radzieckich przyjaciół, a nad Renem rewizjoniści „gotują swoją brzydko pachnącą zupkę”. Jak zmieniały się narracje o rewizjonizmie – od Związku Wypędzonych po współczesne oskarżenia wobec Górnoślązaków? Czy obsesja na punkcie śląskiego separatyzmu wciąż trwa? Przyjrzyjmy się.

Codzienność propagandy PRL

Początek lat siedemdziesiątych. Jak co wieczór w wielu górnośląskich domach całe rodziny zgromadzone przed małym, czarnobiałym ekranem telewizyjnym. Po triumfalnych fanfarach rozpoczyna się Dziennik Telewizyjny. Nic w nim nie mogło być przypadkowe (wiadomo przecież, że przypadek jest ojcem chaosu, a czym grozi chaos to też wiadomo), wszystko toczyło się w rutynowym porządku. Najpierw komentator głosem pełnym powagi zaznajamiał widzów z nadzwyczaj ważnym referatem I Sekretarza na wiecu z okazji otwarcia „kluczowo ważnego” oddziału w pewnej bardzo ważnej fabryce, później następowały szczegółowe informacje o pracowitym dniu kolejnych (co ważniejszych oczywiście) członków Biura Politycznego. Potem dociekliwi i nadzwyczaj ruchliwi reporterzy prezentowali rozliczną gamę sukcesów, jakie w tym dniu były udziałem szczęśliwych obywateli tego szczęśliwego kraju. Dla równowagi nie obawiano się pokazania również „pewnych ogólnie znanych naszym widzom niedociągnięć”. W zimie były to zamarznięte tory kolejowe. W lecie zaś sznurek do snopowiązałek. A właściwie jego brak.
W części zagranicznej w korespondencji z Moskwy znów można było się dowiedzieć o nadzwyczajnych sukcesach polityczno-gospodarczych naszych radzieckich przyjaciół.
Aż w końcu ukazywał się obrazek Renu i opery w stolicy Niemiec Zachodnich (od niedawna oficjalnie RFN czyli według górnośląskiej ulicy: Richtig Fajne Niymce) i rozlegał się głos Henryka Kollata.
Górnośląski widz poprawiał się na stołku (we fotelu albo na szezlongu, dzieci na ryczkach) by nie uronić niczego z relacji Henryka Kollata. A nad Renem rewizjoniści, według polskiego korespondenta, jak co dnia „gotowali swoją rewizjonistyczną, brzydko pachnącą zupkę!”.
Trudno dziś powiedzieć, z jakimi uczuciami ówczesny górnośląski widz Dziennika Telewizyjnego oglądał te relacje. Można zaryzykować stwierdzenie (choć co to za ryzyko?), że z mieszanymi. Na pewno spora była grupa widzów gotowych dać wiarę polskiej propagandzie. Prawdopodobnie równie liczni widzowie kibicowali po cichu poczynaniom swych zachodnioniemieckich ziomków ze Związku Wypędzonych.

Rewizjonizm nad Renem: ziomkostwa na celowniku

Ziomkostwa Wschodnioniemieckie (Śląsk, Prusy Wschodnie, Pomorze, Sudety) były wtedy nad Renem potężną siłą polityczną. Na odbywające się co dwa lata spotkania przybywały setki tysięcy ludzi! Oczywiście nie mogło tam zabraknąć Kanclerza czy Prezydenta. Dostojni goście w mniej czy bardziej konkretnych słowach zapewniali swych „wschodnioniemieckich rodaków” o politycznej woli poparcia żądań „wypędzonych” przez członków reprezentowanych przez siebie partii.
W tym czasie (przeszło 20 lat po wojnie) stosowanie cudzysłowu w stosunku do określenia „wypędzeni” jest zabiegiem jak najbardziej usprawiedliwionym. Większość „ziomków” nie tylko nie została wypędzona, ale przez całe lata usilnie zabiegała o możliwość wyjazdu z PRL. Z bydlęcymi wagonami, nieludzkim traktowaniem i bezprawiem powojennych wypędzeń nie mieli oni już zbyt wiele wspólnego. Oczywiście nie znaczy to, że nie byli narażeni na mniejsze czy większe nieprzyjemności ze strony polskich władz.

Zmieniający się status „wypędzonych”

Zachodnioniemieckie prawo przewidywało jednak dziedziczenie statusu „wypędzonego” z pokolenia na pokolenie. Tyle tylko, że na Legitymacji Wypędzonego (Vertriebenenausweis) pojawiło się uzupełnienie „ oraz uciekiniera”. Oficjalnie zaś miast „wypędzonego” coraz szerzej stosowano określenie „przesiedleniec” a na samym końcu „późny przesiedleniec".
We władzach ziomkostw od samego początku roiło się od „jastrzębi” o niezbyt czystych (delikatnie mówiąc) życiorysach. Nota bene dopiero opluwana w Polsce Erika Steinbach ruszyła z posad tę betonową „wierchuszkę” Związku Wypędzonych (reszty dokonał naturalny proces starzenia się i wymierania). Steinbach również zadbała o pierwsze naprawdę konstruktywne kontakty związku z państwem Izrael.

Upadek Związku Wypędzonych

W międzyczasie Związek Wypędzonych radykalnie stracił na znaczeniu i dziś jest organizacją na marginesie politycznej rzeczywistości Niemiec. Na cykliczne spotkania nie przybywa więcej niż kilka tysięcy osób. Kiedyś byli mieszkańcy każdego większego miasta Wschodnich Niemiec (dla jasności dodajmy, że nie chodzi tu o tereny Niemieckiej Republiki Demokratycznej, które klasyfikowano jako Niemcy Środkowe) zapełniali całą olbrzymią halę targową, dziś są to poszczególne stoły. Spotkania owe, zwane Schlesien czy Ostpreussen Treff, były okazją do zabawy przy piwie i krupnioku. W obiektywie Dziennika Telewizyjnego TVP przeistaczały się w zloty szowinistycznych rewizjonistów! Nazwiska Hupki (Przewodniczący Ziomkostwa Ślązaków) i Czaji (Przewodniczący Związku Wypędzonych) znało w latach 60. i 70. każde polskie dziecko.

Nowa jakość starej obsesji

Dziś według niektórych polskich publicystów (oraz niektórych polityków) niebezpieczeństwo rewizjonizmu wcale nie zniknęło, zmieniło jedynie adres.
Dzisiejszymi rewizjonistami (separatystami, izolacjonistami i czym tam jeszcze) mają być… sami Górnoślązacy.
I to nie ci którzy kiedyś tam wyjechali, ale ci którzy pozostali! Przy zarzutach aktualnie formułowanych pod ich adresem określenie „zakamuflowana opcja niemiecka” brzmi prawie że pieszczotliwie.
Jest to nowa jakość w odwiecznym procesie obsesyjnego szukania „tendencji rewizjonistycznych”. Nawet najbardziej zatwardziały komunistyczny „beton” szukał ich przecież schowanych pod skrzydłami czarnego, drapieżnego orła Bundesrepublik Deutschland.
Wydawałoby się, że w słusznie minionym okresie istnienia tzw. Polski Ludowej straszak rewizjonistyczno-separatystyczny wystrzelił już wszystkie naboje! Czasu było dość a sił i środków przecież nie żałowano. A tu masz…
Na stronie internetowej pewnej górnośląskiej wioseczki (z litości pomińmy konkrety) w części poświęconej historii (sic!) tej miejscowości możemy przeczytać o pewnej prężnie działającej tam organizacji. Jej twórcy przedstawiają źródło swoich trosk i strapień. Oraz sposoby walki z podstępnymi knowaniami bliżej nieokreślonych „środowisk”. Cytat oryginalny: „ Uznając potrzebę wspierania inicjatyw na rzecz odbudowy poczucia więzi Górnego Śląska z Polską i polskością – a stwierdzając jednocześnie niepokojące tendencje zawłaszczania narracji o Śląsku i śląskości przez środowiska krytyczne wobec Polski – organizujemy debaty, pracujemy z młodzieżą, rozprowadzamy m.in. gadżety patriotyczne”.
To nie banialuki oszołomionych, górnośląskich polityków. To nie bajdurzenia cynicznych, warszawskich żurnalistów.
Walka z rewizjonistami i separatystami trafiła (dosłownie) pod strzechy.
Jakże szczęśliwą mienić się musi uciskana przez górnośląskich separatystów polska młodzież we wsiach i miasteczkach województw śląskiego i opolskiego, mając takich obrońców i przewodników! Godnych następców swych pradziadów, działających przed przeszło stu laty w przeróżnych Sokołach i Harmoniach, jęczących pod butem germańskiego ciemiężcy, ale wierzących w ostateczne zwycięstwo.
Ciekawe czy ta organizacja też musi działać w tzw. konspirze…?

Karty skat

Może Cię zainteresować:

Szkaciorze w mikołowskij laubie. "Jerona, to bydzie drogi szpil!". Peter Wiescholek o dawnych czasach

Autor: Peter Wiescholek

21/03/2025

MAI VIN 94 Festschild Freistaat Bayern Retro 400 mm

Może Cię zainteresować:

Co mamy wspólnego z Bawarią? Mia san Mia czyli uczyć się od najlepszych

Autor: Peter Wiescholek

28/02/2025

Tragedia Gornoslaska

Może Cię zainteresować:

Peter Wiescholek: Jaki udział w Tragedii Górnośląskiej mają sami Ślązacy? Kto donosił na sąsiadów, denuncjował jako "szkodników na rzecz Państwa Polskiego"?

Autor: Peter Wiescholek

17/01/2025