W architekturze zmieniły się przecież style, technologie, sposoby myślenia, a także sam sposób kształtowania formy i funkcji. Zawsze byłem zdania, że my, współcześni, powinniśmy zostawiać po sobie jakiś ślad, który zaświadczy o tym na jakim poziomie rozwoju byliśmy w tym danym czasie, w którym nasze obiekty były projektowane i budowane.
Takim przekonaniem kierowałem się projektując na przykład Centrum Dialogu Przełomy w Szczecinie. Przed II wojną światową, Szczecin był miastem niemieckim, a w miejscu naszego muzeum istniał wtedy niezwykle piękny kwartał kamienic, dopełniający miejską tkankę. W wyniku wojny te kamienice zostały jednak wyburzone, a w ich miejscu powstał pusty plac, do którego ludzie z czasem się przyzwyczaili.
Nasz projekt polegał na tym, aby połączyć coś, co wydawało się wręcz nie do połączenia. Nawiązaliśmy zarówno do dawnego przedwojennego kwartału, jak i do wspomnianego powojennego placu. Powstał na wskroś nowoczesny budynek, swoista hybryda urbanistyczna, będąca zarówno kwartałem jak i placem. W sąsiedztwie naszego Muzeum znajdował się inny bardzo nowoczesny budynek, czyli Filharmonia Szczecińska, zaprojektowana przez pracownię Barozzi Veiga. Była ona obiektem ikonicznym i bardzo mocnym elementem przestrzeni. Dlatego projektując Centrum Dialogu Przełomy, pozostaliśmy obok filharmonii na poziomie chodnika. Chodziło o to, aby z nią rywalizować, a jednocześnie dać jej przedpole, którego naszym zdaniem brakowało. Życie pokazało, że było to potrzebne. Powstał budynek, który daje miastu dużo więcej niż tylko klasyczna architektura. Dach budynku jest jednocześnie miejskim placem, z którego ludzie chętnie korzystają.
Obecnie w mediach toczy się dyskusja czy odbudowa Pałacu Saskiego w Warszawie to dobry czy zły pomysł. Sam w pierwszym odruchu miałem wrażenie, że odbudowanie tego pałacu jest nieporozumieniem, szczególnie że trwający obecnie konkurs architektoniczny zakłada wierne odwzorowanie wyglądu pałacu sprzed II wojny światowej. Sami postanowiliśmy w tym konkursie nie startować, bo wszystko jest z góry narzucone, a kreatywność architektów skupia się w zasadzie tylko na wnętrzach.
Muszę jednak przyznać, że obecnie przestrzeń w miejscu dawnego Pałacu Saskiego jest pusta i chaotyczna. W sensie kubaturowym, absolutnie jest tam potrzebny nowy obiekt, który odpowiednio domknie całość. Dlatego uważam, że wytyczne konkursowe powinny być bardziej elastyczne i kłaść nacisk raczej na urbanistykę tego miejsca. Wtedy projekt mógłby trafić w ręce wybitnych architektów, którzy byliby w stanie we współczesny sposób zinterpretować dawną architekturę i stworzyć coś współczesnego, co będzie znakiem naszych czasów. Przy takich warunkach konkursowych jak najbardziej bym się za tym opowiadał.
Znam jednak wiele przykładów współczesnych ingerencji w zabytkowych tkankach miejskich, które nie wytrzymały próby czasu. Kilka miesięcy temu byłem w Strasbourgu, gdzie w kilku miejscach przepiękna starówka została zakłócona nowoczesnymi wstawkami, moim zdaniem bardzo nietrafionymi. W takich momentach nachodzi mnie myśl, że czasem lepiej nie kombinować i wprost nawiązać do tych historycznych budynków, które mają przecież swoje zasady i proporcje. Z takiego punktu widzenia, dosłowna odbudowa Pałacu Saskiego wydaje się bezpieczniejszym rozwiązaniem.
Jest jednak także druga strona medalu. Myśląc o odbudowie pałacu, korci mnie myśl, aby nawiązać do innego francuskiego projektu, który zrobił wrażenie na ludziach z całego świata. Hotel Fouquet’s Barrière w Paryżu to realizacja autorstwa pracowni Édouarda François, który w kapitalny sposób zinterpretował starą tkankę. Mimo zastosowania współczesnego materiału i współczesnego detalu, architektoniczna plomba idealnie wpisała się w historyczną część stolicy Francji. To piękna, współczesna interwencja i warto by było zadziałać w podobny sposób również w Warszawie.
Chciałbym tutaj zaznaczyć, że wszystkie swoje powyższe rozważania prowadzę jako architekt. Nie chciałbym odpowiadać na pytanie, czy coś jest potrzebne czy nie, jak wpłynie to na klimat, ani jakie funkcje powinny się tam znaleźć. Skupiam się tylko i wyłącznie na tkance miejskiej, a więc na czystej architekturze.
Przypomina mi się dyskusja, która toczyła się kilka lat temu i w której sam wziąłem udział. Dotyczyła ona odbudowy spalonej Katedry Notre-Dame. Byłem wtedy przekonany, że Francuzi nie pójdą drogą historyczną. Paryż zawsze był przecież znany z tego, że powstające tam budynki wyznaczały trendy i kierunki rozwoju światowej architektury.
Po spaleniu katedry Notre Dame, w internecie zaczęły się jednak pojawiać różnego rodzaju wizualizacje. Bez większego przemyślenia, ludzie zaczęli prześcigać się w tym kto zrobi coś bardziej szalonego (moim zdaniem wręcz bardziej głupiego). Pojawiały się propozycje basenów na dachu, szklarni, kilkusetmetrowych wieżyczek i tak dalej. Myślę, że właśnie to spowodowało, że Ci którzy byli odpowiedzialni za podjęcie decyzji na temat odbudowy, zmienili swoje spojrzenie i postanowili pójść bezpieczną drogą. Spalona katedra odbudowywana jest dosłownie w ten sam sposób, a nawet z wykorzystaniem tego samego ponad stuletniego dębowego drewna.
Z dwojga złego, gdyby, nie daj Boże, miało się zrealizować coś z tych wizualizacji, to taka dosłowna odbudowa jest dużo lepsza. Zdecydowana większość tych wizualizacji była zupełnie bez sensu. Nie da się przecież zrobić projektu w tak krótkim czasie, a wizualizacje zaczęły się pojawiać już kilka dni po spaleniu katedry.
Inna tego rodzaju dyskusja toczyła się niedawno w Niemczech na temat zamku w Berlinie (Berliner Schloss), który podobnie jak Pałac Saski został on zburzony w trakcie II wojny światowej. Odbudowano go w latach 2013-2020, jednak w swoim wyglądzie sprzed 1945 roku. Wszystko wskazuje na to, że jest to pewnego rodzaju znak naszych czasów i w przypadku Pałacu Saskiego pójdziemy tą samą drogą.
Konkurs architektoniczny już rozstrzygnięty i rodzi to we mnie poczucie, że tracimy pewną szansę. Można przecież było zrobić coś współczesnego, a przynajmniej ze współczesnym akcentem, oczywiście przy absolutnym szacunku dla nieistniejącego układu urbanistycznego tego miejsca. Sam zorganizowałbym ten konkurs jako międzynarodowy i promowałbym go na całym świecie, tak aby wystartowały w nim najlepsze pracownie. Konkurs powinien być dwuetapowy i bez żadnych ograniczeń, tak aby każdy mógł w nim wystartować. Liczyłaby się tylko i wyłącznie koncepcja.
Z rozważań o Warszawie, chciałbym na koniec przenieść się na Śląsk, który jest raczej dość młodą strukturą. Nigdy specjalnie nie patyczkowaliśmy się tutaj z historią. Kiedy trzeba było zrobić coś nowego to stare budynki były wręcz bezpardonowo burzone, a w ich miejscu powstawały obiekty nowe. Dzieje się to w zasadzie aż do dziś.
Teraz zastanawiam się jednak, czy podobna dyskusja jak w Warszawie czy Berlinie nie pojawi się również na Śląsku. W przepięknym, choć trochę podniszczonym Bytomiu mamy rynek, będący placem dość przypadkowym. Dziś jest o połowę większy niż przed II wojną światową, kiedy z powierzchni ziemi zniknęły spalone kamienice i piękny stary ratusz, których nigdy nie odbudowano.
Jeśli dosłowna odbudowa Pałacu Saskiego zostanie uznana za sukces, taki sposób patrzenia na starą tkankę może się stać obowiązującym nurtem konserwatorskim. Z racji tego, że coś takiego zdarzyło się w Niemczech, a teraz dzieje się w Warszawie, osobom takim jak ja mogą zostać wytrącone argumenty, a bardzo bym nie chciał, żeby wyrwy w starej tkance były z automatu traktowane w taki sposób.
----------------------------
Interesujesz się śląskimi zabytkami, architekturą i urbanistyką? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newsletter)
Może Cię zainteresować: