Niedawno, po publikacji tekstu o reklamowym eldorado w Katowicach i braku uchwały krajobrazowej, nad którą prace trwają od 2015 roku, napisał do mnie zaniepokojony Czytelnik. Wskazał, że to ważny temat i dodał, że prywatni inwestorzy traktują Katowice jak miasto drugiej kategorii. Przykład? Supersam, w którym miała powstać zielona ściana z kilkudziesięciu gatunków żywych roślin, a w rzeczywistości są one... sztuczne.
Spokojnie. Sprawdziłem osobiście i o plastiku nie ma mowy. Rośliny są żywe. Widać jednak, że mieszkańcy Katowic nieufnie przyglądają się inwestycjom, które są realizowane w mieście. Nie ma się co dziwić. Sam Supersam blado wypada w porównaniu projektu z rzeczywistością. O centrach przesiadkowych nawet nie wspominam. W każdym razie przyjrzyjmy się architekturze komercyjnej - biurowcom, centrom handlowym, hotelom. Katowice to już pierwsza liga, czy nadal musimy gonić czołówkę?
Biurowce. Nie mamy się czego wstydzić
Katowice sukcesywnie pną się w górę. Panorama miasta, kiedy wjeżdża się do niego Drogową Trasą Średnicową od strony Chorzowa, robi coraz większe wrażenie. Wieżowce w ostatnich latach wyrastają tu jak grzyby po deszczu, a w ich wnętrzach powstają przede wszystkim biura. Są jednak pierwsze przymiarki do budynków mieszkalnych - Global Office Park oraz Atal Sky.
Nie mamy się czego wstydzić. Ba! Możemy się szczycić, bo stojące obok Spodka „klocki” .KTW - zaprojektowane przez bytomską pracownię Medusa Group - to nie klasa warszawska, ale klasa światowa.
- Uważam, że architektura Górnego Śląska jest pod tym względem wyjątkowa. To były najnowocześniejsze konstrukcje swoich czasów, które łączyły piękno z funkcjonalnością. Patrząc z perspektywy lat, musimy przyznać, że była to też architektura bardzo odważna - mówił mi przed rokiem Przemo Łukasik z Medusa Group, kiedy rozmawialiśmy o Szybie Krystyna w Bytomiu.
Gołym okiem widać, że architektom przy projekcie .KTW odwagi nie brakowało. Zresztą Przemo Łukasik nigdy nie ukrywał, że jego zespół szukał odniesień do błyskotliwej i awangardowej architektury miasta. W końcu zaraz obok w latach w latach 70. XX wieku wylądował latający spodek, a wieżowce sąsiadują również ze Strefą Kultury, w której dobrej architektury na metr kwadratowy jest aż za dużo.
.KTW to najbardziej jaskrawy przykład, choć dużo bogatszą kolorystyką mogą pochwalić się biurowce Silesia Business Park, czyli tzw. tiramisu. To prosta forma, która zyskuje dzięki wykończeniu. Efekt, co doskonale widać na zdjęciach, potęguje zestawienie ze znajdującym się zaraz obok kościołem.
Trwa
budowa Global Office Park, ale na elewacji już od dłuższego czasu
można zobaczyć łuski, która nawiązują do Domu Handlowego
Skarbek. W
tym segmencie skończyły
się czasy, kiedy inwestorzy mogli sobie pozwolić na ustępstwa.
Wymagają najemcy, ale wymagają też sami pracownicy, dla których
otoczenie, w którym spędzają osiem, dziesięć lub dwanaście
godzin dziennie, jest ważne. Oczywiście, liczy się pensja, oferta
socjalna,
ale także przestrzeń. Nikt nie chce już pracować w szarych i
smutnych biurach z lat 90.
Może Cię zainteresować:
Filip Springer: Niezbędne są mieszkania. Czy niezbędny jest nowy stadion GKS-u Katowice?
Centra handlowe. Błędy przeszłości
Wyciągnąć od ekspertów kilka słów na temat centrów handlowych w Katowicach i okolicach to prawdziwa sztuka. Żadna z osób, do której zadzwoniliśmy z tym tematem, nie chciała nic powiedzieć oficjalnie i krytykować znajomych z branży. Jednocześnie wszyscy przyznali, że architekci czasem muszą iść na ustępstwa.
Przykładem
ustępstw, gdzie rzeczywistość przegrała konkurencję z projektem,
jest oczywiście katowicki Supersam. Ówczesny inwestor
- w formie ozdoby - zachował jedynie cztery charakterystycznych
elementów stalowej konstrukcji z lat 30. XX wieku - dźwigary.
Później okazało się, że z powodu oszczędności zmieniono
materiał wykończeniowy elewacji. Zamiast ceramiki zastosowano
akrylowy tynk. Jakby tego było
mało, sporą część dachu zamiast szkłem pokryto blachą.
Było to o tyle zaskakujące, że ta sama firma w spektakularny sposób zagospodarowała Halę Koszyki w Warszawie. Wtedy, a był to 2015 roku, wyraźnie było widać, że Katowice to nie pierwsza liga, ale co najwyżej jej zaplecze.
Miejsce w szeregu dekadę wcześniej pokazała nam Silesia City Center - dość dziwaczny twór o eklektycznej formie. Mógłby stanąć gdziekolwiek. W Katowicach, Warszawie, Monachium, Barcelonie, Brukseli.
A pamiętacie Hutę Baildon i KWK Gottwald? W ich wnętrzach mogło powstać gigantyczne centrum handlowe. Coś jak Manufaktura w Łodzi. W Katowicach ocalono tylko dwa budynki kopalniane i Szyb Jerzy. Z kolei Leroy Merlin zostawił tylko dwie ściany dawnych hal hutniczych, które stały się ozdobą, ale nie zostały nawet włączone w powierzchnię sklepu.
To pokłosie procesu transformacji województwa śląskiego, a w zasadzie jego brak. Nigdy nikt nie zastanawiał się nad kompleksowym zagospodarowaniem terenów poprzemysłowych. Wyburzano wszystko, co tylko się dało. Byle jak najszybciej zarobić na złomie i sprzedaży terenu. Bezpowrotnie utraciliśmy wiele unikalnych przestrzeni, które mogły zostać na nowo zagospodarowane, oddając charakter Górnego Śląska oraz Zagłębia Dąbrowskiego.
Hotele. Ma być coraz lepiej
W 2019 roku byłem jednym z ostatnich dziennikarzy, którzy mogli zobaczyć wnętrza Hotelu Silesia. Kilka miesięcy później został on zrównany z ziemią. Żegnaliśmy go z bólem, ale i nadzieją, że szybko zobaczymy w tym miejscu nowy obiekt - biura oraz hotel. Nic z tego. Pandemia COVID-19 zatrzymała kilka dużych inwestycji w tym sektorze w Katowicach. Na placu, gdzie ma stanąć Nova Silesia, hula wiatr. Zatrzymano budowę Hotelu Puro i bardzo dobrze, bo przysłonięcie Superjednostki to grzech ciężki.
Katowice mają ambicje, aby przyciągać do siebie duże wydarzenia. Niedawno w Międzynarodowym Centrum Kongresowym odbyło się Światowe Forum Miejskie, wcześniej Szczyt Klimatyczny ONZ etc. Za każdym razem przy takich okazjach wychodzi słabość miasta, jakim jest zbyt mała baza hotelowa o wysokim standardzie. Pięć gwiazdek ma tylko Hotel Monopol, który upodobała sobie m.in. piłkarska reprezentacja Polski. Tak. To miejsce rzeczywiście robi wrażenie. Podobnie jak czterogwiazdkowy Hotel Diament i Hotel Mercure, którego zielona ściana jest jedynym akcentem, jakim Katowice mogą się w tym miejscu pochwalić.
W przypadku hoteli, jak i w przypadku biur, działa podobny mechanizm. Tylko tym razem nie wymagają najemcy i pracownicy, ale goście. Z tego powodu w najbliższych latach standard do czterech gwiazdek ma podnieść Hotel Katowice. W tej branży nie ma miejsce na kompromisy.