Opierając się na (niestety nielicznych) rzetelnych źródłach historycznych można z całą pewnością powiedzieć, iż szeroko pojęta rodzina Czwiklitzerów w pierwszej połowie XIX wieku spełniała wszelkie wymogi stereotypu. Była nadzwyczaj liczna i ponadprzeciętnie dobrze prosperująca, przede wszystkim (znów stereotyp) w dziedzinie handlu i gastronomii. Członkowie rodziny Czwiklitzerów posiadali:
- sklepy i gospody w Mokrem, Mikołowie, Łaziskach Górnych, Orzeszu i Piotrowicach,
- piekarnię w Orzeszu,
- masarnię w Łaziskach Górnych,
- handel końmi w Mikołowie,
- piec w mokierskich wapiennikach,
- później fabrykę mydeł w Załężu, sklepy i hotel w Katowicach…
Protoplasta rodu, Szmaja (Schmaia) Czwiklitzer, dopiero w wieku lat 61 otrzymał prawa mieszczańskie pruskiego królestwa. Stało się to w roku 1814, dwa lata po wydaniu przez króla Friedricha Wilhelma III edyktu dotyczącego statusu Żydów w Prusach (Judenedikt ). Do połowy XVIII wieku ich prawo do osiedlania się na terenie Śląska opierało się na ustanowionym jeszcze w czasach habsburskich tzw. Patencie Tolerancyjnym (Toleranzpatent ). Podstawą była ustawa cesarza Karola VI z roku 1713. Po przejęciu Śląska przez Prusy wiele się w tym temacie nie zmieniło. Habsburska polityka wobec Żydów była niejako kontynuowana. Również w sąsiadującym z wsią Mokre miasteczku Mikołów działał Urząd Tolerancji Żydów (Juden Toleranzamt ). Pisze o tym Friedrich Zimmermann w swoich "Przyczynkach do opisu Śląska" (Bayträge zur Beschreibung von Schlesien).
Król cenił Żydów, ale tylko tych najbogatszych
Polityka Fryderyka Wielkiego w stosunku do społeczności żydowskiej była, delikatnie mówiąc, ambiwalentna. Historycy zwracają uwagę na częste sprzeczności pomiędzy deklarowanymi przez króla zamierzeniami a ich późniejszą realizacją. Istnieje wiele dowodów tolerancji tego oświeconego władcy w stosunku do mniejszości religijnych, w tym również wyznawców judaizmu. Ale też w żaden sposób nie można stwierdzić jakiejś szczególnej sympatii Fryderyka w stosunku do Żydów. Może z wyłączeniem tych najbogatszych, którym to król dobrotliwie zezwalał na finansowanie licznych wojen przez siebie prowadzonych!
No cóż, dla równowagi można dodać iż mniej więcej w tym samym czasie (rok 1745) cesarzowa Maria Teresa wydała nakaz wydalenia WSZYSTKICH Żydów. Najpierw tylko z Pragi, później z całych Czech…
Pomimo iż ustanowiony przez Fryderyka Wielkiego w roku 1750 tzw. Zrewidowany Przywilej Generalny (Revidiertes General – Privileg) w nowo zdobytych prowincjach Prus (Śląsk i Fryzja) nie obowiązywał, warto poświęcić mu kilka słów. Jest on bowiem doskonałym dowodem na to, co ówczesna Europa rozumiała jako przywilej względem Żydów. Określenie „zrewidowany” w tytule jest odniesieniem do 20 lat starszego dekretu, wydanego przez poprzednika Fryderyka Wielkiego, Fryderyka Wilhelma I. Można by było przypuszczać, iż nowo sformułowane przywileje faktycznie rozszerzą prawa żydowskiej społeczności na terenie Królestwa Prus. W rzeczywistości zmiany były minimalne.
6 klas społeczności żydowskiej
Najważniejszą z nich było podzielenie żydowskiej społeczności na 6 klas. Klasy te określały miedzy innymi zróżnicowane prawo osiedlania się Żydów w państwie pruskim. I tak klasa pierwsza (Schutzbrief Klasse) obejmowała najbogatszych Żydów. Przedstawiciele tej klasy mogli cieszyć się faktycznymi przywilejami i właściwie byli równi chrześcijańskiej większości. Prawo osiadania obejmowało wszystkich legalnych potomków, jak i liczną służbę domowa.
Klasie drugiej (Schutzjuden Klasse) wolno było osiedlać się tylko w z góry określonych miejscowościach. Tylko pierwsze dziecko dziedziczyło ten przywilej. Następne musiały go wykupić kwotą 1000 talarów. Klasa trzecia, zwana Klasą Wolnych Zawodów jako że dotyczyła przede wszystkim lekarzy, adwokatów, artystów oraz niektórych rzemieślników, musiała odpłatnie nabywać prawo pobytu i to już od pierwszego potomka. Następna klasa to rabini oraz osoby zatrudnione w gminach izraelickich. Tu prawo pobytu łączyło się z czasokresem wykonywanej funkcji. Do piątej klasy należeli tzw. Żydzi Tolerowani. Byli to potomkowie przedstawicieli klas wyższych, jednakże bez wykupionego prawa osiedlania się i tym samym pozbawieni jakichkolwiek praw mieszczańskich. Szósta klasa to służba pracująca na rzecz bogatych Żydów z klas pierwszej i drugiej.
Wynikiem (jak najbardziej zamierzonym) takiej polityki była skromna liczba Żydów w największych pruskich miastach. Olbrzymia większość z ogólnej liczby ok. 40 tys. pruskich Żydów pod koniec XVIII stulecia mieszkała w wioskach i małych miasteczkach. Do tego trzeba dodać około 180 tys. polskich Żydów z terenów objętych przez Prusy w ramach zaborów Polski.
Edykt Żydowski w Królestwie Prus
Na ile zmieniła się sytuacja Żydów w Królestwie Prus po roku 1812, a więc po wejściu w życie wspomnianego już Edyktu Żydowskiego?
Oczywiście, jak zawsze kiedy chodziło o udzielenie Żydom jakichkolwiek praw, nie mówiąc już o przywilejach, również ustanowiony w roku 1814 dekret obwarowany był przeróżnymi zastrzeżeniami i ograniczeniami. Między innymi dotyczył jedynie Żydów „zasiedziałych” w królestwie. Jednakże trzeba stwierdzić, że po raz pierwszy w historii pruskiego państwa doszło do konkretnych działań mających na celu (oczywiście w dalekosiężnej perspektywie) zrównanie praw żydowskiej mniejszości z chrześcijańską większością, a co za tym idzie rzeczywistej asymilacji Żydów.
Na terenie Śląska królewskie postanowienie zostało wcielone w życie. Wiązało się to z diametralnymi zmianami dotychczasowej egzystencji górnośląskich Żydów. Przede wszystkim musieli oni poddać się obowiązkowi oficjalnej rejestracji, a co za tym idzie otrzymać „prawdziwe” nazwiska. Do tej bowiem pory przy narodzinach dziecko otrzymywało imię własne w połączeniu z imieniem ojca. W przypadku chłopców łącznikiem pomiędzy tymi dwoma imionami było określenie „ben” czyli syn, w przypadku dziewczynek zaś „bat” czyli córka.
Możliwe więc, że wyżej wymieniony Szmaja z Mokrego dopiero krótko przed oficjalnym zarejestrowaniem otrzymał nazwisko, pod którym przyszło żyć następnym generacjom. Zaś Jochem ben Schmaja, urodzony 12 lat po ślubie pierworodny syn Schmaji i nieznanej z nazwiska Marianny, w 14. roku życia stał się Joachimem Czwiklitzerem.
Czwiklitzer z Ćwiklic?
Oczywiście automatycznie pojawia się pytanie o związki Szmaji Czwiklitzera ze znajdującą się nieopodal Pszczyny wsią Ćwiklice (niem. Czwiklic bądź Cwiklitz). Związków owych nie można wykluczyć, jednakże równie dobrze mogło się zdarzyć, że zbieżność ta była wynikiem fantazji pruskiego urzędnika i Szmaja w Ćwiklicach nigdy w życiu nie był. Podobnie zresztą jak działo się to w przypadku wielu Tichauerów, Mokrauerów, Plesserów, o Breslauerach i Berlinerach nie wspominając!
Z nazwą Ćwiklice wiąże się historia jeszcze jednej żydowskiej rodziny z terenów byłego powiatu pszczyńskiego, a mianowicie rodziny Cwiklitz. Nazwisko to nosił miedzy innymi zasłużony dla Pszczyny lekarz, zmarły w 1848 roku dr. Philipp Cwiklitz.
Nowe nazwiska żydowskie to temat sam w sobie. Wystarczy powiedzieć, iż w zachodniej Galicji (na terenie Monarchii Habsburskiej wcześniej niż w Prusach rozpoczęto zabiegi integracyjne) za otrzymanie szczególnie pięknie brzmiącego nazwiska jak np. Blumental czy Edelstein trzeba było zapłacić!
Niestety, dla twórców kwestionariusza rejestracji miejsce urodzenia delikwenta było rzeczą co najmniej wtórną. Nie przewidzieli takiej rubryki. Było to z pewnością działanie celowe. Chodziło o podkreślenie wagi aktu samej rejestracji. Zamiarem twórców ustawy (wcale zresztą nie ukrywanym) była całkowita asymilacja społeczności żydowskiej z miejscowym społeczeństwem. I trzeba z góry powiedzieć, że wszelkie działania w tym celu podjęte na przestrzeni lat przez pruską administrację zakończyły się pełnym powodzeniem!
Tak więc już nigdy nie dowiemy się czy Szmaja Czwiklitzer faktycznie pochodził z Ćwiklic.
W powiecie pszczyńskim mieszkało niespełna 100 rodzin żydowskich
Pewnym natomiast jest, że w chwili objęcia go aktem rejestracyjnym mieszkał w Mokrem. W tym czasie w pobliskim Mikołowie mieszkało zaledwie 5 rodzin żydowskich. W całym ówczesnym powiecie pszczyńskim (Kreis Pleß), w granicach którego znajdowały się nie tylko miasta Pszczyna, Mikołów i Bieruń ale także Wodzisław i Mysłowice (jak również mała wioska Kattowitz), mieszkało niespełna 100 żydowskich rodzin. Tak więc w Mokrem, choć było stosunkowo dużą wsią, żydowska społeczność musiała być liczebnie bardzo ograniczona. Baza materiałowa jest w tym względzie nad wyraz skromna.
W rysie historycznym Sołectwa Mokre można przeczytać że (cytat dosłowny):
W roku 1787 osiadł w Mokrem żyd karczmarz jako w miejscowości przez którą przechodziła jedna z głównych dróg do Polski na co w tym roku wyszło pozwolenie aby mogli zaopatrzyć podróżnych żydów do Polski.
Niestety, nieznany autor nie podał źródła owej informacji. Szkoda, gdyż pominąwszy kuriozalny powód udzielenia cytowanego „pozwolenia” (trudno uwierzyć, że pruska administracja zainteresowała się losem Żydów podróżujących przez Mokre do Polski, która wtedy zresztą formalnie nie istniała!), informacja ta idealnie wpisuje się w biografie Szmaji Czwiklitzera. Rok później bowiem, a mianowicie 4 maja 1788 r. żeni się on z Marianną, nazwiska rodowego nie podano. Czy jednak już jako mokierski karczmarz? Trudno powiedzieć…
Historia pewnego gruntu w Mokrem
Wszelkie sprawdzone informacje na temat karczmarzy i oberżystów w Mokrem dotyczą okresu późniejszego. Pojawiają się tu nazwiska Benjamina Rosenberga i Isidora Sterna. Oraz wspomnianego już wcześniej Joachima (Jochema) Czwiklitzera. W roku 1828 podczas ślubu z Rebeką (Frederike) Graetzer profesja Joachima nie jest jeszcze jasno określona. Ale już w momencie narodzin kolejnych dzieci wiadomo, że był on karczmarzem w Mokrem.
Joachim był tez właścicielem dużej parceli w Mokrem. Parcelę tę nabył w trakcie tzw. Recesów Uwłaszczeniowych w roku 1825 za cenę 236 talarów. Prawie dwadzieścia lat później parcela przeszła na własność syna Joachima, Jakoba Czwiklitzera. Tym razem za 6 000 talarów. Ten imponujący zysk przy sprzedaży nie powinien jednak nikogo mylić - grunt nabywany w ramach uwłaszczenia podlegał przeróżnym innym obciążeniom, wykraczającym poza czystą transakcję finansową.
Tak samo ostrożnie należy podejść do treści następnego wpisu w mokierskiej Księdze Wieczystej (Grundbuch zu Mokrau), który to potwierdza nabycie tej parceli przez właściciela Mokrego Alexandra von Witowski za kwotę 8500 talarów! Uprzedzając stereotypowe uwagi na temat zmysłu handlowego Żydów trzeba zaznaczyć, że w transakcjach wewnątrzrodzinnych (również rodzin chrześcijańskich) z reguły świadomie zaniżano wartość konkretnego gruntu…
W roku 1885 grunt został przepisany na Otylię von Witowski z domu Hochberg, by po 6 latach znów znaleźć się w rękach Czwiklitzerow. Najpierw Wilhelma, a w roku 1905 jego syna Hugo. Ale także nie na długo, gdyż już w roku 1912 parcela staje się własnością najpierw Spółki Hrabiego Schaffgotscha z siedziba w Bytomiu (Gräflisch Schaffgot`schen Werke in Beuthen O/S) a później jej następczyni czyli Spółki Akcyjnej Godulla w Chebziu (Godulla Akltiengesellschaft in Morgenroth O/S). Jako ciekawostkę można podać iż w roku 1907 parcela została obciążona kredytem 10 000 marek na rzecz gminy izraelickiej przy synagodze w Mikołowie.
Po II wojnie światowej ziemia przechodzi na własność Skarbu Państwa PRL. W roku 2012 prawo własności przeszło na Gminę Mikołów.
Zabiegi integracyjne pruskiej administracji zakończyły się powodzeniem
W roku 1922 skończyła się pewna epoka w historii żydowskiej społeczności na Górnym Śląsku. Jest ogólnie znanym, iż zabiegi integracyjne podjęte przez pruską administrację jeszcze w XVIII wieku zakończyły się pełnym powodzeniem. Po przeszło 200 latach społeczność żydowska w olbrzymiej większości przejęła od Niemców tak język, jak i wszelkie inne aspekty kulturalnej identyfikacji. Język hebrajski stał się dla niej językiem obcym, obrzędy religijne sprowadzały się w najlepszym wypadku do przestrzegania powierzchownych tradycji.
Niemieccy żołnierze pochodzenia żydowskiego walczyli na frontach I wojny światowej, awansowali do rangi oficerów, otrzymywali Żelazne Krzyże…
Po przejęciu części Górnego Śląska przez nowopowstałą II Rzeczpospolitą wielu górnośląskich Żydów przesiedliło się na niemiecka stronę. Nie widzieli dla siebie miejsca w nowej rzeczywistości, nie czuli żadnych związków kulturowych z ortodoksyjnymi zacofanymi polskimi Żydami. Tym większym szokiem dla czujących się Niemcami górnośląskich Żydów stał się rok 1933 i dojście do władzy nazistów. Sytuacja Żydów w polskiej części Górnego Śląska była (jak na razie) o wiele lepsza.
Właściciel fabryki mydeł na Załężu
David Czwiklitzer, syn Salomona i wnuk protoplasty Szmaji, zrobił bez wątpienia największą karierę w rodzinie jako właściciel fabryki mydeł na Załężu. Jego urodzony w roku 1805 ojciec Salomon był nietuzinkowa postacią. Dwa razy żonaty, ojciec licznego potomstwa (7 z Charlotte Wachsmann i 5 z Henriette Knobloch), próbował rożnych rzeczy w rożnych miejscach (był miedzy innymi piekarzem w Orzeszu, masarzem w Łaziskach Górnych i karczmarzem w Piotrowicach!).
David skoncentrował się na produkcji mydeł. Był fabrykantem z poczuciem misji socjalnej. Jego fabrykę w Załężu upaństwowiono po II wojnie światowej. Znalazła tam siedzibę istniejąca do dziś Pollena.
Ostatni z „wielkich Czwiklitzerów” Adolf, umiera w Zabrzu (ówczesnym Hindenburgu) w roku 1929 w wieku 89 lat. Jego syn Rudolf żeni się w Berlinie z Else Abraham. 30 lat po tym wydarzeniu na akcie ślubu berlińskiego USC pojawia się pieczątka z informacją, że na podstawie ustawy z roku 1938 o zmianie nazwisk i imion osób pochodzenia żydowskiego imionom Rudolf i Else zostają dodane żydowskie imiona Israel i Sara. Nazwisko pozostaje bez zmian. Prawdopodobnie uznano je za wystarczająco niearyjskie i spełniające w pełni wymogi ustawy: natychmiastowe rozpoznanie przynależności narodowej delikwentów…
W roku 1942 Rudolf i Else Czwiklitzer zostają wywiezieni transportem berlińskich Żydów do Rygi, gdzie ślad po nich zanika. Córka Anita wraz z mężem giną rok później w Auschwitz. Również inne dzieci Adolfa, urodzeni w Mokrem Elfriede, Sophie i Hugo tracą życie w obozach koncentracyjnych.
20 września 1945 ustawa z roku 1938 zostaje pozbawiona mocy prawnej. Adnotacja o tym fakcie pojawia się na akcie ślubu Czwiklitzerów dopiero w roku 1954.
Przed berlińskim domem urodzonego w Łaziskach Górnych Hermanna Czwiklitzera (syna Hugo) pojawiły się niedawno mosiężne plakietki. To tzw. Stolpersteine, znane w Polsce jako „Kamienie Pamięci”. To bardzo nieudolne, infantylne tłumaczenie. W tłumaczeniu oddającym sens tej nazwy są to kamienie powodujące potknięcie… Potknięcie w rutynie miejskiego dnia. Potknięcie się o własną, czasami bardzo niewygodną historię…
Na uroczystości osadzenia plakietek jedyni goście o nazwisku Czwiklitzer przybyli z Jeruzalem.
Może Cię zainteresować:
Po Żydach w Czeladzi został obelisk i cmentarz. Odwiedziliśmy zabytkowy żydowski cmentarz
Może Cię zainteresować: