Najpierw wielkie emocje, a potem proza życia
1 grudnia 2023 r. w stolicy województwa śląskiego niewielka wcześniej strefa płatnego parkowania została wyraźnie powiększona i podzielona na dwie części, różniące się wysokością opłat za postój. Jak tłumaczyły władze Katowic, celem tego kroku było ograniczenie napływu samochodów z ościennych miast do centrum, zwiększenie rotacji pojazdów na miejscach parkingowych oraz ułatwienie parkowania mieszkańcom (osoby zameldowane w Katowicach dostały możliwość wyrobienia Parkingowej Karty Mieszkańca, która uprawnia ich do tańszego zakupu abonamentu parkingowego).
Pierwsze komentarze po wprowadzeniu strefy aż kipiały od emocji. Wielu katowiczan z jej terenu zachwalało nowe realia podkreślając, że wreszcie mogą zaparkować pod własnym domem, a nie krążyć po całej dzielnicy w poszukiwaniu wolnego miejsca. Social media zalały zdjęcia opustoszałych placów i ulic w śródmieściu. Sukces odtrąbili także urzędnicy z ratusza, wskazując na gwałtowny wzrost liczby osób meldujących się w Katowicach w miesiącach poprzedzających wprowadzenie strefy oraz rosnące zapełnienie miejskich centrów przesiadkowych. Diametralnie inny pogląd mieli przyjeżdżający z ościennych miast, którzy ochoczo rozdzierali szaty nad katowicką „pazernością”, a co bardziej nerwowi odgrażali się, że poszukają pracy gdzie indziej.
A
później
zaczęła
się proza życia. Niektórzy kierowcy pogodzili się z
koniecznością płacenia za postój, a ci, którzy konsekwentnie nie chcieli się pogodzić, zaczęli…. blokować miejsca parkingowe
tuż za granicą strefy.
Skończył się pik w meldunkach, a zaczął w opłatach parkingowych
Dziś, rok po parkingowej rewolucji w Katowicach widać, że… cud się skończył. Tłumy chętnych do zameldowania się w stolicy regionu? Tak, do listopada 2023 roku. Wówczas, tuż przed uruchomieniem poszerzonej strefy katowiczanami chciało zostać ponad 2400 osób (wzrosty notowano także w październiku i wrześniu). Już w grudniu jednak liczba ta spadła do 1505, w styczniu 2024 roku do 1300, a w kolejnych miesiącach liczba wniosków o zameldowanie na terenie Katowic wahała się od 1372 (w czerwcu) do 1855 (w kwietniu).
Tłumy samochodów pozostawianych na katowickich centrach przesiadkowych? Zaraz po wprowadzeniu strefy z ratusza szedł przekaz, że o ok. połowę zwiększyła się liczba pojazdów parkujących w tych miejscach, ale te wzrosty nie trwały długo. Już po kilku miesiącach statystyki pokazywały, że wykorzystanie centrów jest na poziomie od kilkunastu do niespełna 30 procent.
Fakt, że nie doszło do masowej przesiadki do komunikacji miejskiej potwierdzają zresztą również statystyki Zarządu Transportu Metropolitalnego, dotyczące sprzedaży biletów. Owszem, rok temu w grudniu 2023 r. ZTM sprzedał ponad 95 tys. biletów więcej niż rok wcześniej (choć zarazem o ponad 40 tys. mniej niż w listopadzie). Jeszcze nawet styczniowy wynik (120 tys. biletów więcej niż w styczniu 2023 r.) mógł budzić nadzieje na to, że katowicka rewolucja parkingowa przekonała (czyt. zmusiła) część kierowców do przesiadki na tramwaj czy autobus, ale już kolejne miesiące nie pozostawiły wątpliwości co do tego, że tak się nie stało. W jednych miesiącach sprzedaż biletów była nieco większa niż w analogicznym okresie roku poprzedniego, w innych nieco gorsza. W sumie, od stycznia do października 2024 r. ZTM sprzedał 104 tys. biletów więcej niż w tym samym okresie roku 2023 przy ogólnym wolumenie przekraczającym 32,5 miliona. Wzrost wyniósł nieco ponad 0,3 procenta.
Jeśli coś w ciągu ostatniego roku wyraźnie w Katowicach wzrosło, to - wpływy od parkujących w stolicy województwa kierowców. W pierwszym miesiącu obowiązywania powiększonej strefy miasto skasowało z tego tytułu ponad 2,14 mln zł. Przez kolejne dwa miesiące wpływy nieznacznie spadły, by na wiosnę odbić w okolice 2,2-2,3 mln zł, w lipcu po raz pierwszy przekroczyły 2,4 mln zł, zaś w październiku – mimo rozpoczynającej się przebudowy katowickiego węzła kolejowego, co skomplikowało ruch drogowy w centrum i raczej powinno zniechęcać do wjazdu do śródmieścia – miesięczne wpływy sięgnęły już 2,9 mln zł. Wygląda na to, że coraz więcej kierowców uznaje, że dla własnej wygody i czasu dotarcia do celu warto zapłacić za parking w centrum, czego świadectwem jest to, że „cudownie” opustoszałe rok temu place (z placem Sejmu Śląskiego na czele) ponownie zaczęły się zapełniać samochodami.
Chętnych
do obejścia „systemu” jest relatywnie niewielu – na ponad 1,5
mln skontrolowanych od 1 grudnia 2023 r. do 1 listopada 2024 r. przez miejskie służby pojazdów jedynie
w przypadku 68
235
(ok.
4,4 proc.) stwierdzono postój bez ważnej opłaty i wystawiono
opłaty dodatkowe.
Katowice były pierwsze, ale czy ostatnie? Kończy się przestrzeń na nowe drogi
Katowickim doświadczeniom ze strefą płatnego parkowania uważnie przyglądają się samorządowcy z innych miast Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii. Co prawda żadne z nich nie jest aż takim „generatorem ruchu” jak stolica województwa, lecz nie oznacza to, że i tam, w mniejszej skali, nie występują problemy z parkowaniem.
- Tu jest aglomeracja policentryczna. W związku z tym nie występowały te problemy, które były bardzo ostro widoczne nawet 30 lat temu w takich ośrodkach jak Wrocław, Poznań czy Warszawa. Tu tego aż tak nie było widać, bo cele podróży były bardziej rozłożone, ale ostatecznie kończy się już przestrzeń na nowe drogi, nie ma już gdzie budować dodatkowych parkingów, a samochody zajmują coraz więcej miejsca – mówił rok temu w rozmowie ze ŚLĄZAGIEM dr inż. Bogusław Molecki, ekspert transportu publicznego.
Jeszcze pod koniec 2023 roku na zlecenie GZM rozpoczęły się badania parkingowe w śródmieściach Bytomia, Chorzowa, Gliwic, Rudy Śląskiej oraz Tarnowskich Gór (w sumie miały objąć 275 km dróg, poza wspomnianą powyżej piątką miast także Sosnowiec, Dąbrowę Górniczą i Zabrze). W ich trakcie specjalne samochody zliczały zaparkowane przy ulicach i na miejskich parkingach pojazdy. Na podstawie zebranych danych, miał być wyliczony szereg wskaźników dotyczących parkowania, m.in. zajętość miejsc parkingowych czy rotacja. Planowano też analizy, mające oszacować czy w danych miejscach parkują głównie mieszkańcy okolicy, czy raczej osoby przyjezdne, a uzupełnieniem pomiarów miały być badania społeczne. Pierwsze wnioski z tych badan samorządowcy mają poznać już niebawem
- 12 grudnia odbędzie się spotkanie dotyczące wspólnej polityki parkingowej dla 10 miast. Podsumujemy badania, przedstawimy rekomendacje, omówimy kolejne kroki – zapowiedział podczas ostatniego zgromadzenia GZM przewodniczący zarządu, Kazimierz Karolczak.