Z Oleną Kuryło spotkaliśmy się w 2022 roku. Jej dramatyczną historię opisaliśmy w artykule "Tak blisko na Trzy Stawy". Rok po inwazji Putina na Ukrainę ponownie rozmawialiśmy ze słynną na cały świat Ukrainką.
- Gdy widzieliśmy się w maju, byłam po pierwszej operacji - wspomina Olena. - Miałam wtedy nadzieję, że zrobią mi jeszcze tylko drugą i na tym się zakończy. Ale okazało się, ze była potrzebna i druga, i trzecia operacja.
Rana była ciężka, uraz okazał się bardzo skomplikowany. Olena mówi, ze nasi lekarze nie zdołali niestety przywrócić w pełni widzenia, z ciężkim sercem orzekając, że to bardzo ciężki przypadek i już przez całe życie niezbędne będą dalsze zabiegi co kilka miesięcy. Brytyjska gazeta, która jej pomagała znalazła najlepszego lekarza chirurgii oka w Wielkiej Brytanii. Najlepszego, czyli zarazem bardzo drogiego, ale zorganizowana zbiórka pieniędzy przyniosła niezbędne 10 tys. funtów. W styczniu 2023 Olena przeszła w Londynie czwartą operację. Jak się wydaje - udana i można się spodziewać odzyskania 50 procent widzenia w uszkodzonym oku. Na razie widzi nim na 40 procent. Znaczy to, że dostrzega nim przedmioty, ale ich obraz jest zniekształcony przez uszkodzoną siatkówkę. Olena ma nadzieję, że zażywane lekarstwa pomogą i trzy-, czteromiesięczna rehabilitacja zrobi swoje. Tymczasem jednak, choć bardzo chce pracować, nie może podejmować fizycznego wysiłku.
I to jest problem, problem bardzo życiowy. Olenie Kuryło brakuje pieniędzy na życie w Polsce. Brytyjska gazeta wspierała ją tylko do końca stycznia. Kobieta nadal musi pozostawać pod kontrolą lekarzy i nie ma gdzie wracać w Ukrainie.
Choć portret wzorowany na sławnym zdjęciu sprzedano w USA za 100 tysięcy dolarów, a jego autorka Zhenya (Żenia) Gershman chciała przekazać te pieniądze Olenie, Kuryło nie wzięła dla siebie ani centa. Całą kwotę przekazała na rzecz Sił Zbrojnych Ukrainy.
Jej rodzinny Czugujew i pobliski Charków nadal są częstymi celami rosyjskich ataków rakietowych, około 30 procent infrastruktury i zasobów mieszkaniowych Charkowa obrócono w gruzy. Tamtejsi mieszkańcy żyją w niepewności chociażby co do tego, co właśnie w dzień rocznicy wybuchu wojny zrobić może przeciwko Putin przeciwko nim samym i całemu narodowi ukraińskiemu.
Zatrzymaj się! Ile jeszcze trzeba śmierci, zniszczenia i osieroconych dzieci, których rodziców zabiłeś swoimi krwawymi rękami. Zatrzymaj się i nie dręcz innych narodów. Każdy naród ma prawo być wolnym i żyć po swojemu. Opuść naszą ziemię i nigdy tu nie wracaj, i nie ma dla ciebie przebaczenia, aż do dziesiątego pokolenia. To bym powiedziała Putinowi - mówi Olena Kuryło.
Dodaje, że nie boi się rosyjskiego dyktatora i wolałaby umrzeć, niż żyć pod jego władzą. I jest tu głosem milionów Ukraińców. Byłaby szczęśliwa spokojnie żyjąc w ojczyźnie, a do nas, do Polski i Europy Zachodniej przyjeżdżać tylko w gości.
Ukrainka jest w trudnej sytuacji - z jednej strony podczas rehabilitacji nie może podjąć pracy (z niepełnosprawnym wzrokiem i bez biegłej znajomości języka polskiego i tak miałaby problem znaleźć ją w swoim zawodzie choreografki), z drugiej potrzebuje środków do życia. A wspomaga ją materialnie zaledwie kilka osób z Zhenyą Gershman, autorką jej słynnego portretu i teraz już przyjaciółką Oleny, na czele. Inni to rosyjskojęzyczna dziennikarka i polski artysta, oboje zamieszkali teraz w Wielkiej Brytanii. Ten drugi pomógł Olenie znaleźć mieszkanie. Ale 20 kilometrów od Katowic i tylko na trzy miesiące. Co dalej?
Olena Kuryło mieszka teraz w Wojkowicach w powiecie będzińskim. Ciężko jej tam i samotnie - jedyni znajomi, jakich miała na Śląsku, pozostali w Katowicach. Byli to liczni tam Ukraińcy, wiele kobiet i dziewcząt z Charkowa, z którymi mogła się spotykać. A w Wojkowicach nie zna nikogo.
Paradoksalnie, Olenę Kuryło zna przecież cały świat. Przyjeżdżają do niej dziennikarze z wielu krajów – z Francji, z Włoch, z USA, ze Szwajcarii, Holandii, Niemiec, Rumunii... Każdy wywiad, a tych jest ponad 20 na miesiąc, wyczerpuje emocjonalnie, dotykając bolesnych kwestii, tak osobistych, jak i ważnych dla ukraińskiego patrioty.
A Olena jest ukraińską patriotką. Udzielane wywiady są dla niej rodzajem pracy - darmowej, ale ważnej.
- Jestem zwykłą Ukrainką, zwyczajnym człowiekiem, który znalazł się w takiej sytuacji, ale ludzie na świecie znają moja twarz i moje nazwisko, więc mogę pomagać Ukrainie - mówi. - Ale rozumiem, że powinnam opowiadać światu prawdę o tym, co dzieje się w Ukrainie. W każdym wywiadzie, niezależnie od tego, z jakiego kraju jest dziennikarz, z którym rozmawiam, proszę o pomoc dla Ukrainy - by nam pomogli, czym tylko mogą. Uzbrojeniem, pomocą humanitarną, przyjmowaniem uchodźców. I zawsze każdemu z tych krajowi dziękuję, że jest z nami, ze wyciąga do nas rękę. Często przy tym płaczę. Choć uważają mnie za silną, niezależną Ukrainkę, to płaczę. Jestem przecież żywym człowiekiem, pozostaję kobietą i ciężko mi być samotną.
Nasza redakcja organizuje pomoc dla Oleny. Jeśli i sami jesteście gotowi pomóc, piszcie na t.borowka@slazag.pl.