Fotopolska.eu
Powstancy slascy fotopolska eu

Roman Balczarek: Jak mój pradziadek Emanuel wziął udział we wszystkich trzech powstaniach śląskich

Mój pradziadek brał udział we wszystkich trzech powstaniach, ale nie ma go na oficjalnej liście uczestników. Nie ma go, bo w latach 30. wypisał się ze Związku Powstańców, a listy opracowano na podstawie dokumentacji związkowej. Na liście nie ma też jego dwóch braci, ale ci nie walczyli po polskiej stronie. Jest tylko jeden z braci Balczarków, Adolf z Rybnika. On nie dość, że jako jedyny walczył po polskiej stronie, tak do końca swoich dni nie opuścił Związku Powstańców Śląskich. I chociaż nie padł nigdy bratobójczy strzał, tak rodzinę Balczarków nie podzieliła tylko poplebiscytowa granica. Stanęli po trzech stronach o wiele wcześniej.

Pradziadek Emanuel do swoich ostatnich dni, które przypadały na zimę roku 1961, powtarzał "Dejcie sie pokōj z Polokoma a Niymcoma", a gdy wypominało mu się, że przecież o Polskę walczył, to odpowiadał, żeby go nie denerwować, bo on to o Ślōnsk przedsia sie bił. Znaczy, żeby był osobny.

Jak Manek Balczarek nosił karabin, a za zdobycz wojenną miał galoty w sztrajfki i gustowny melonik

Manek urodził się jesienią roku 1900 w wielodzietnej rodzinie urzędnika huty Laband. Gdy miał lat 17, latem 1918 roku dostał wezwanie do służby za Vaterland i trafił na szkolenie w jednostce wojskowej pod Breslau. Na swoje 18. urodziny dostał z kolei skierowane na Westfront. Belgia. Wyruszył pod koniec października, podróż nie była najsprawniejsza, a gdy już dojechał do Belgii, to żadnego frontu już nie było, bo wojna zdążyła się skończyć. Tyle z kariery mojego pradziadka w wojsku pruskim.

Gdy wrócił na Śląsk, to wstąpił do Polskiej Organizacji Wojskowej Górnego Śląska, podobnie jak jego brat Adolf. Jego starszy brat, bodajże Theodor, wstąpił z kolei do Grenzschutzu, a ostatecznie do Selbsschutzu, podobnie jak kolejny z braci - Isidor. Theo na wojnie spędził o wiele więcej czasu niż Manek, bite cztery lata. Dla byłego żołnierza nie było wiele do roboty w wygłodniałym hajmacie, gdzie szalało bezrobocie i hiszpanka. Zapisał się do organizacji paramilitarnej, która miała strzec granic jego domu. Wszak wojna z Polską o Śląsk wisiała w powietrzu.

O karierze powstańczej Manka nie wiemy zbyt dużo poza trzema zasadniczymi informacjami. Po pierwsze, nosił karabin w sierpniu 1919, sierpniu 1920 i od maja 1921. Po drugie, miał być nawet pod Anabergiem, ale tu nie szarżowałbym, profesor Kaczmarek wyliczył, że na około 4-7 tysięcy uczestników walk do udziału przyznawało się potem ponad 40 tysięcy ludzi. Po trzecie Manek -jak i jego komando - nie walczył za interes państwa polskiego, a ostatecznie skończył na walce klas, bowiem złupił dworek na terenie dzisiejszego województwa opolskiego, skąd jego zdobyczą wojenną były galoty w sztrajfki i gustowny melonik.

Powstania śląskie to dla Ślązaków wojna domowa

Manek Polakiem nie był, zawsze deklarował się jako Ślązak, a z pomysłu, że Ślązakom najlepiej byłoby w Polsce, dość szybko się wyleczył. Nie był też jakimś wielkim zwolennikiem Niemiec, te prawie go zabiły w Belgii, a tak właściwie to miał o nich gorsze zdanie niż o Polsce. Po 1922 mieszkał po polskiej stronie, najpierw w Katowicach, potem Tarnowskich Górach, a ze swoimi braćmi praktycznie nie utrzymywał kontaktu.

Poplebiscytowa granica, tak łatwa przecież do przekroczenia, stała się w rodzinie małą żelazną kurtyną. Kontakt spróbowali nawiązać dopiero w latach 50., gdy część rodziny wyjechała do Niemiec, a część została w Łabędach. Bez większych rezultatów..

***

Ilekroć czytam o działaniach braci Latacz albo Józefa Kożdonia, którzy dążyli do utworzenia państwa śląskiego, to myślę o Manku. Bo jeśli dla kogoś miałoby to być państwo, to zdecydowanie dla niego. Tej strony konfliktu nigdy nie ma podręcznikach, ale tak w zasadzie to nie ma opisanej żadnej strony tak zwanych powstań śląskich. Historia Manka Balczarka nie jest jakaś wyjątkowa, jest dość powszechna i standardowa, jak się przyjrzymy. Dla nas, Ślązaków, powstania śląskie to tak naprawdę wojna domowa.

I choć takie autorytety jak profesor Kaczmarek słusznie zauważają, że było to starcie interesów Polski i Niemiec, nazywając to niewypowiedzianą wojną, to tak nie jest to dla mnie narracja najbliższa ludziom. Przecież my, prawnukowie i wnukowie uczestników tamtych wydarzeń nie pamiętamy tylko starcia Polski i Niemiec. Pamiętamy, jak zmuszono nas do opowiedzenia się po jednej ze stron, a część wmanewrowano, żeby chwyciła za karabin. I tak, po obu stronach walczyło wielu przyjezdnych, zarówno z Polski, jak i z Niemiec (niestety nie da się policzyć, która strona była autochtoniczna), ale ci przybysze w większości wrócili do siebie. Zostali sąsiedzi, a czasem bracia, którzy pewnego dnia stanęli po dwóch stronach barykad. Jedni chcieli pozostać w Niemczech, drudzy chcieli przyłączenia do nowego państwa polskiego. A jeszcze inni marzyli o Ślōnsku przedsia, kaj to zowdy Ślōnzok bōłby panym, śleprym a elwrym.

Perla w koronie film

Może Cię zainteresować:

Roman Balczarek: Najlepsze filmy o Śląsku? Kutza oczywiście! Każdą klatkę można oprawić w ramkę i powiesić na ścianie

Autor: Roman Balczarek

16/08/2024

Palac swierklaniec archiwalne nac 02

Może Cię zainteresować:

Roman Balczarek: Kto podpalił pałac w Świerklańcu, śląski Mały Wersal? Armia Czerwona? Są i inne hipotezy

Autor: Roman Balczarek

26/07/2024

Panstwo gornoslaskie

Może Cię zainteresować:

Roman Balczarek: "A gdyby tak utworzyć państwo śląskie?". Ani nie niemieckie, ani nie polskie. Próby i mrzonki

Autor: Roman Balczarek

21/01/2024

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon