W tym sezonie mamy trzy śląskie kluby w PKO Ekstraklasie. W przeszłości mieliśmy znacznie liczniejszą reprezentację naszych drużyn, a w historii bywały momenty, gdy na krajowym podwórku tytuły seryjnie zdobywali zawodnicy Górnika Zabrze, czy Ruchu Chorzów. Dziś aż tak dobrze nie ma, ale kibice z naszego województwa i tak nie powinni narzekać. Z roku na rok w siłę rośnie Raków Częstochowa, Piast Gliwice stał się uznaną marką, a Górnik rozpycha się łokciami, aby choć trochę nawiązać do złotych czasów.
Możliwe, że śląska kolonia za rok będzie liczniejsza. Obserwujemy bowiem bardzo ciekawy sezon w Fortuna I lidze. Tam mamy aż sześciu przedstawicieli w 18-zespołowej lidze, a awans do PKO Ekstraklasy wywalczą sobie trzy kluby. Dwa najlepsze zespoły wejdą na salony bezpośrednio, a jeden będzie musiał wygrać baraż z udziałem czterech drużyn.
Może Cię zainteresować:
Górnik oszukał przeznaczenie i wygrał z Rakowem Częstochowa. Na co stać zabrzan w tym sezonie?
W Tychach i Częstochowie raczej bez cudów
Po czterech kolejkach można wyciągnąć pierwsze wnioski, choć jest to trochę wróżenie z fusów. Kibice jednak uwielbiają żyć nadzieją, że na koniec to właśnie ich drużyna będzie świętować przy szampanach. To przyciąga ich na stadion, a przecież marzyć każdy może.
W tej chwili najsłabiej radzą sobie zawodnicy GKS-u Tychy i Skry Częstochowa. Pierwszy z tych klubów w poprzednich sezonach liczył się w walce o awans, ale zawsze czegoś brakowało. Ostatnie miesiące jednak nie są najlepsze i nie pomagają zmiany trenerów. Z dużymi oczekiwaniami nie poradził sobie Artur Derbin, w którego buty potem wszedł na kilka miesięcy Jarosław Zadylak. Przed sezonem drużynę powierzono Dominikowi Nowakowi, ale i on na razie dość przeciętnie odnajduje się w tyskich realiach, bo w czterech spotkaniach zdobył tylko cztery punkty. Ostatnia porażka aż 1:4 z Podbeskidziem Bielsko-Biała wyraźnie pokazała, że przed całą drużyną jeszcze mnóstwo pracy.
We wspomnianej Skrze Częstochowa o awansie w ogóle się nie mówi i to nie dziwi, bo ten klubu organizacyjnie raczej nie byłby gotowy na tak duży przeskok. Przy Loretańskiej już dużym sukcesem jest fakt, że I liga jest drugi sezon z rzędu i jeżeli kolejny raz uda się utrzymać, to radość będzie nie mniejsza, niż w innych klubach, które wywalczą awans.
Może Cię zainteresować:
Nerwowo w Gliwicach. Piast czerwoną latarnią w Ekstraklasie. Po trzech meczach - zero punktów
Dla Ruchu nie ma rzeczy niemożliwych
Ciekawie jednak robi się na szczycie tabeli. Tam w poniedziałek rozsiadł się Ruch Chorzów. "Niebiescy" stoczyli niezwykle zażarty bój ze Stalą Rzeszów, który skończył się zwycięstwem gości 3:2. Chorzowianie do tej pory nie zaznali smaku porażki, w czterech meczach wywalczyli 10 punktów i to zaczęło działać na wyobraźnię kibiców. Będzie trzeci awans z rzędu i zarazem długo wyczekiwany powrót do elity?
Na pewno trzeba docenić dotychczasowy dorobek Ruchu, ale... też podchodzić do niego z dystansem. Chorzowianie do tej pory mierzyli się ze wspomnianą Stalą, Puszczą Niepołomice, Chrobrym Głogów i Skrą Częstochowa. Nie są to chłopcy do bicia, ale też nie są to główni faworyci do awansu. Najpoważniejsze testy dopiero czekają podopiecznych Jarosława Skrobacza.
Ruch może, ale nie musi awansować, a to może być atutem w walce o czołowe lokaty. W Chorzowie jest drużyna, dla której nie ma rzeczy niemożliwych. W każdym meczu walczy od pierwszej do ostatniej minuty, więc wcale by nas nie zdziwiło, gdyby "Niebiescy" za chwilę pojawili się w Ekstraklasie.
Podbeskidzie i GKS też mogą namieszać
Duże ambicje wciąż ma Podbeskidzie Bielsko-Biała. Ostatnio za każdym razem kończyło się wielkim rozczarowaniem. Czy tym razem będzie inaczej? Na razie widać, że z meczu na mecz podopieczni Mirosława Smyły grają coraz lepiej i efektowniej. Zaczęło się od porażki z Arką Gdynia, a potem przyszła seria trzech zwycięstw. I to z przeciwnikami, którzy do łatwych nie należą, bo bielszczanie ograli Odrę Opole, GKS Katowice, a następnie GKS Tychy.
Zwycięstwo z tyszanami 4:1 pokazało, że Podbeskidzie ma wielki potencjał. Latem dokonano kilku poważnych wzmocnień, bo Tomasz Jodłowiec, Maksymilian Sitek, czy Iwajło Markow już prezentują dużą jakość piłkarską. W dodatku klub podobno jeszcze nie powiedział ostatniego słowa i wciąż rozgląda się za nowymi zawodnikami. Bielszczanie mają argumenty, by wrócić do Ekstraklasy, ale muszą je w końcu wykorzystać na boisku.
Warto także obserwować GKS Katowice, bo tam Rafał Górak zbudował ciekawą drużynę. Katowiczanie zbierają owoce zaufania do szkoleniowca, który przy Bukowej pracuje już trzy lata. Trafił na dobry czas, bo w końcu kibice nauczyli się, że stawianie ultimatum w stylu "Ekstraklasa albo śmierć" tylko szkodzi.
Katowiczanom trafił się bardzo trudny początek sezonu, a mimo to uzbierali sporo punktów. GieKSa pokonała ŁKS Łódź, zremisowała z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza i wygrała z Zagłębiem Sosnowiec, a dobre nastroje popsuła jedynie porażka z Podbeskidziem. Niestety za chwilę przyszła kolejna klęska - z Wisłą Kraków. A to sprawia, że kibice w Katowicach na pewno zrewidowali swoje oczekiwania dotyczące awansu do Ekstraklasy.
Letnie okno transferowe pokazało, że katowicki klub buduje fundamenty pod walkę o Ekstraklasę. Ściągnięto Jakuba Araka, Daniela Tanżynę, czy Marcina Wasielewskiego, a więc graczy doświadczonych, którzy nie powinni mieć problemów, aby radzić sobie z rosnącą presją.
Może Cię zainteresować: