Kibice i prezes Ruchu Chorzów wybrali prezydenta Chorzowa?
Mieszkańcy wybrali swojego prezydenta. Wśród nich jest wielu kibiców Ruchu. Ja również jestem kibicem Ruchu i całe życie mieszkańcem Chorzowa.
Był pan zaskoczony tym rozstrzygnięciem w pierwszej turze?
Na pewno tak. Jest to spora niespodzianka nawet w skali kraju. Zawsze z pokorą podchodzimy do takich rozstrzygnięć, tym bardziej satysfakcja jest bardzo duża.
„To był kolejny etap walki o klub”
Dlaczego zdecydował się pan na otwarte poparcie Szymona Michałka w wyborach na prezydenta miasta? Do tej pory raczej stronił pan od polityki.
Nie chciałem wchodzić w temat polityki, natomiast sytuacja, która nas zastała, sprawiła, że nie zostawiono mi innego wyjścia. Był to kolejny etap walki o klub. Chodziło o nielekceważenie i docenienie Ruchu w Chorzowie.
Podobno kiedyś tak było, że to prezes Ruchu wskazywał, kto będzie rządził miastem.
Pewnie tak było. Fajnie, że w tym przypadku widać jakieś podobieństwo. Ruch jest wielki i faktem jest, że niektórzy tego w pewnym momencie nie dostrzegali.
Popierając w wyborach Szymona Michałka zagrał pan, razem z zarządem Ruchu Chorzów, va banque. Co by było z klubem gdyby ponownie wygrał Andrzej Kotala?
Ryzyko było bardzo duże. Pewnie bylibyśmy odwołani z zarządu i cała nasza wspólna praca mogłaby być zaprzepaszczona. Na pewno jednak dla Ruchu było warto w tej sytuacji postawić wszystko na jedną kartę. (Interesujesz się śląskim sportem? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newsletter)
„Czas na pozytywną narrację”
Po zwycięstwie Szymona Michałka sytuacja Ruchu Chorzów będzie lepsza niż pod rządami Andrzeja Kotali?
Mam dużą nadzieję, że tak. Na pewno narracja odgórna na temat Ruchu będzie kreowana pozytywnie. Ruch i Chorzów mają wzajemnie względem siebie bardzo dużo do zaoferowania. Trzeba wyzwolić ten potencjał, by każdy mieszkaniec był dumny z tego, że w naszym mieście mamy taki wspaniały Klub.
Miasto jednak nie jest większościowym udziałowcem klubu, ma około 36 proc. akcji. Co z pozostałymi akcjonariuszami? Jak oni angażują się w pomoc dla Ruchu Chorzów?
Pozostali akcjonariusze angażują się na miarę swoich możliwości. Mam nadzieję, że w obecnej sytuacji wszyscy akcjonariusze jeszcze zwiększą swoje zaangażowanie w tym aspekcie.
W tegorocznych wyborach samorządowych piłka nożna odegrała chyba dużą rolę. Poza Chorzowem także w Zabrzu, gdzie Lukas Podolski mówił o nadziejach na zmianę po wyborach, a kibice Górnika pokazali prezydent Małgorzacie Mańce-Szulik czerwoną kartkę i obecna prezydent ledwo weszła do II tury wyborów. Jak pan skomentuje to „piłkarsko-kibicowskie” zaangażowanie w wybory w Chorzowie i Zabrzu?
Piłkarsko-kibicowsko są to dwa największe ośrodki piłkarskie na Śląsku i nie dziwi mnie, że piłka nożna ma tak duże odzwierciedlenie na wyniki wyborów samorządowych. Ogromne liczby kibiców w tych miastach mają przełożenie na rezultat końcowy w tej kampanii.
Teraz jest pan pewny, że powstanie nowy stadion Ruchu Chorzów? Szymon Michałek mówił, że przy rządowym wsparciu stadion może powstać w ciągu tej kadencji. Ale już wcześniej prezydent Andrzej Kotala mówił, że w takim przypadku budowa będzie trwać 3 lat. Tego rządowego wsparcia jednak nie widać. Ma pan nadzieję, że w budżecie Ministerstwa Sportu znajdą się pieniądze na stadion przy Cichej? Co jeśli tego rządowego wsparcia nie będzie? Uda się ruszyć z budową i ile może ona trwać? Nowy prezydent Chorzowa wspomina o zmianach w projekcie stadionu. Chce by znalazły się tam jakieś strefy komerycjne czy muzeum. To może chyba znów oddalić budowę stadionu.
Pewny nowego stadionu będę, gdy go zobaczę na własne oczy. Szymon Michałek jest osobą, która na pewno zrobi wszystko by ten stadion wybudować. Jeśli chodzi o wsparcie rządowe, to dopóki nie ma ostatecznego werdyktu w tej sprawie, nie możemy go jednoznacznie skreślać. Mam nadzieję, że będzie przychylność władz państwa, aby tym programem lub innym, pomóc miastu ten cel osiągnąć. Jeśli się tak nie stanie to miasto będzie musiało samemu sprostać temu wyzwaniu. Jest to niezmienne, że Ruch potrzebuje swojego domu na Cichej 6.
„Nie składamy broni”
Ruch Chorzów utrzyma się w Ekstraklasie? Matematyczne szanse ciągle są. Robiliście pewnie w klubie różne obliczenia. Niebiescy radzą sobie wyjątkowo słabo. Wygrali tylko dwa spotkania. Przypomina sobie pan taki sezon?
Nie przypominam sobie takiego sezonu. Matematycznie szanse utrzymania ciągle są, ale realnie - bardzo małe. Zaangażowanie, statystyki i sama gra dużo lepiej wyglądają od efektu finalnego w postaci punktów i miejsca w tabeli. Trzeba do ostatniej sekundy tego sezonu wierzyć w zrealizowanie naszego celu. Przed nami jeszcze kilka ciekawych konfrontacji. Póki się tli nadzieja, to nie składamy broni.
Załóżmy najgorsze: Ruch Chorzów spada z Ekstraklasy. Co to będzie oznaczać dla klubu?
Strasznie nie lubię tego słowa „spadek”. Odpieramy je cały czas od siebie, choć nie jesteśmy ślepi i widzimy, że takie zagrożenie jest bardzo realne. Będzie to na pewno bardzo trudny moment w działalności Klubu. Trzeba będzie zrobić wszystko, żeby rozbrat z Ekstraklasą był jak najkrótszy i jak najszybciej wrócić do ligi, na którą tak wielki klub z tak wspaniałymi kibicami zasługuje.
Może Cię zainteresować:
