W sobotę 11 lutego Ruch Chorzów rozegra pierwszy mecz ligowy w 2023 roku. Od razu piłkarzy czeka wielkie wyzwanie, bo zmierzą się z Chrobrym Głogów, który w tabeli jest tuż za plecami chorzowian. Ten, kto wygra w sobotę, zapewni sobie co najmniej trzecie miejsce w Fortuna I lidze, a jeżeli Puszcza Niepołomice przegra ze Stalą Rzeszów, to jest nawet szansa na pozycję wicelidera.
Ruch silniejszy niż jesienią
Wiosną czeka nas niezwykle emocjonująca walka o awans. Bezpośrednie wejście do Ekstraklasy zapewnią sobie dwa pierwsze zespoły I ligi. Drużyny z miejsc 3-6 przystąpią do barażów, w których do wywalczenia jest dodatkowa promocja na najwyższy poziom ligowy w Polsce.
Ruch jest jednym z faworytów do awansu. "Niebiescy" po rundzie jesiennej zajmują trzecie miejsce, ale do drugiego tracą tylko dwa punkty, a do liderującego ŁKS-u Łódź pięć punktów. Wszystko zatem jest możliwe, jeżeli zespół Jarosława Skrobacza od razu wskoczy na wysokie obroty i będzie regularnie wygrywać.
Prawdziwa weryfikacja formy nastąpi w sobotnim meczu z Chrobrym, bo do sparingów nigdy nie można przywiązywać dużej uwagi. Faktem jednak jest, że chorzowianie prezentowali się solidnie w meczach testowych. W ośmiu pojedynkach Ruch przegrał tylko raz i to z Legią Warszawa 1:2. Poza tym były cztery zwycięstwa (5:1 z GKS Tychy, 3:1 z Polonią Bytom, 2:0 z Pniówkiem Pawłowice i 1:0 z GKS-em Jastrzębie) i trzy remisy (0:0 ze Skrą Częstochowa, 1:1 z Odrą Wodzisław Śląski i 1:1 z Hutnikiem Kraków).
Runda jesienna pokazała, że w klubie konieczne są wzmocnienia i pod tym względem trener Skrobacz nie może narzekać. Udało się zatrzymać najważniejszych piłkarzy, a dodatkowo kadrę uzupełniono wartościowymi nabytkami. Do "Niebieskich" dołączyli Przemysław Baranowski (ostatnio kazachski FK Atyrau), Michał Feliks (Radomiak Radom), Przemysław Maj (Stal Mielec), Jan Sedlak (czeska Sigma Ołomuniec) oraz Kacper Skwierczyński (Legia Warszawa).
Na papierze powyższe nazwiska wyglądają na realne wzmocnienia i wydaje się, że pod względem sportowym Ruch będzie silniejszy niż w pierwszej części sezonu. A to napawa optymizmem kibiców, którzy wierzą, że trzeci awans z rzędu stanie się faktem i 14-krotny mistrz Polski wróci do Ekstraklasy.
Kibiców czekają podróże do Gliwic
Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie problem, który nagle wiele spraw mocno skomplikował. Obiekt przy ul. Cichej zamknięto, gdy okazało się, że istnieje groźba katastrofy budowlanej. Konieczne było wycięcie jednej ze "świeczek", jak nazywają się słupy z oświetleniem na stadionie Ruchu.
Efekt jest taki, że chorzowianie nie mogą grać na własnym obiekcie, bo obecnie nie ma tam oświetlenia, które spełniałoby wymogi I ligi. Wiadomo, że w najbliższym czasie mają zostać rozebrane pozostałe "świeczki", a w ich miejsce pojawi się nowe oświetlenie, ale kiedy to wszystko zostanie wykonane, tego dzisiaj nikt nie wie.
To wszystko doprowadziło do tego, że Ruch Chorzów w najbliższych miesiącach domowe mecze będzie grać w Gliwicach na stadionie Piasta. Od razu pojawiły się obawy, że to może odbić się na wynikach "Niebieskich" i skomplikuje im walkę o upragniony awans do Ekstraklasy.
Nie ma wątpliwości, że stadion przy Cichej to wielki atut Ruchu. Jesienią średnia frekwencja na domowych meczach chorzowian przekraczała 8 tysięcy. Kibice zawsze zagrzewali dopingiem swoich zawodnikami i wielokrotnie to dodawało im skrzydeł. Teraz może tego zabraknąć, bo choć środowiska kibicowskie mobilizują się, aby dojeżdżać do Gliwic, to pewnie wielu fanów z różnych względów nie będzie w stanie dotrzeć na obiekt Piasta.
Ciekawe są także statystyki, bo te też pokazują, że Ruch najsilniejszy jest w Chorzowie. Jesienią "Niebiescy" rozegrali dziewięć spotkań przed własną publicznością, a bilans to 5 zwycięstw, 3 remisy i 1 porażka. Na wyjazdach jest na odwrót, bo drużyna Skrobacza wygrała 3 razy, zaliczyła 5 remisów i jedną porażkę.
Czas pokaże, czy w Gliwicach Ruch będzie grać tak pewnie jak u siebie, czy jednak w kratkę, jak na wyjazdach. To może być kluczowy element w walce o Ekstraklasę. Piłkarze jednak wierzą, że będzie dobrze, o czym świadczy wypowiedź Tomasza Foszmańczyka przed sobotnim starciem z Chrobrym.
- Postrzegam to jako mecz wyjazdowy, ale różnica będzie polegała na tym, że cały stadion będzie nasz. To pokaże potencjał, jaki drzemie w naszych kibicach. Stadion w Gliwicach nie jest przyzwyczajony do tak głośnego dopingu, a to na pewno będzie miało miejsce w sobotę. To jedyny plus tej sytuacji. Akustycznie i kibicowsko może to być jeden z lepszych meczów w tym sezonie - tłumaczy "Fosa" w portalu niebiescy.pl.
Nikt nie odpuści walki o awans
Za każdym razem, gdy pada hasło "Ruch Chorzów w Ekstraklasie", pojawia się pytanie, czy klub jest gotowy na taki przeskok. To zupełnie inne realia pod względem finansowym oraz infrastrukturalnym. Duże zmartwienie będzie mieć miasto, które jest głównym udziałowcem "Niebieskich".
Piłkarze i trenerzy jednak nie zaprzątają sobie tym głowy. Przecież nie odpuszczą szansy na wielki sukces, co wyraźnie podkreślił trener Skrobacz.
- Pamiętam, że półtora roku temu mówiliśmy: zagrajmy dobrą jesień, a później sobie wyznaczymy cele. Teraz jesteśmy na podobnym miejscu, ale tutaj ta rywalizacja będzie o wiele trudniejsza i wyrównana. Zespoły, które są za nami, mają o wiele większy potencjał organizacyjno-finansowy, bo myślę, że sportowy nie. Do samego końca będzie walka o dwa premiowane miejsca i całą szóstkę. Chcemy grać o wszystko w tej lidze - mówi szkoleniowiec (za niebiescy.pl).
Jak zwykle wszystkie cele zweryfikuje boisko, a runda wiosenna będzie wielkim wyzwaniem. Na ten moment wydaje się, że Ruch jest jednym z głównych kandydatów do awansu, a czy sprosta oczekiwaniom, to już inna kwestia. Jesienią długo wszystko dobrze się układało i pod koniec rundy przyszedł kryzys.
To bolączka "Niebieskich" jeszcze z czasów gry w II lidze. W tym sezonie chorzowianie w ostatnich sześciu kolejkach wygrali tylko jedno spotkanie, raz zeszli z boiska pokonani i aż czterokrotnie zremisowali. Jeżeli Ruch chce wrócić do Ekstraklasy, to wiosną nie może sobie pozwolić na taki dołek, bo na finiszu może wypuścić z rąk wielką szansę.
Pamiętać należy, że w I lidze konkurencja jest ogromna. Za "Niebieskimi" są m.in. Bruk-Bet Termalica Nieciecza, Arka Gdynia, GKS Katowice, Podbeskidzie Bielsko-Biała i Wisła Kraków. Każdy z tych klubów także ma chrapkę na Ekstraklasę, a to gwarantuje nam ogromne emocje w najbliższych miesiącach.
Może Cię zainteresować:
"Nowy stadion dla Chorzowa". Kibice Ruchu Chorzów demonstrowali w Nowym Jorku
Może Cię zainteresować: