Rozmowa z Jarosławem Skrobaczem, trenerem Ruchu Chorzów
To jest pana trenerski debiut w Ekstraklasie. Jest stres?
Z tym nie. Bardziej stres przed startem ligi. Przed tym jak wypadniemy, jak ta liga będzie wyglądała. Jeżeli chodzi o moją osobę, to nie ma o czym mówić.
Dla wielu piłkarzy Ruchu Chorzów to także będzie ekstraklasowy debiut.
To na pewno ważne, ale z drugiej strony dwa lata temu w 2. lidze mieliśmy jeszcze więcej debiutantów. Rok temu w 1. lidze było bardzo podobnie. To też były debiuty dla większości zawodników. Nie inaczej jest teraz. Oczywiście, że skala trudności jest coraz większa, ale też każdy do tego dąży i każdy chce to robić, więc trzeba być na to przygotowanym.
Jak pan ocenia zespół po okresie przygotowawczym, po zmianach? Wiadomo, macie budżet, jaki macie i nie mogliście sobie pozwolić na jakieś gwiazdy. Czy jesteście gotowi na Ekstraklasę?
Są pewne rzeczy, nad którymi nie warto nawet się rozwodzić i rozmyślać o nich za długo. My znamy swoje miejsce w szeregu, wiemy na co było nas stać. Mnie bardzo cieszy to, że jest taka duża transparentność między nami - między zarządem a sztabem. Znamy swoje możliwości i nikt tu nie ma nie wiadomo jak wybujałej wyobraźni i nie dąży do rzeczy, które są nierealne. Skupiamy się na tym, co jest możliwe. Nie zajmujemy sobie nawet niekiedy czasu rzeczami, na które nie mamy wpływu, bo po co. Staramy się robić swoje.
Czyli zrobiliście co się dało.
Jestem przekonany, że w tym okresie letnim, zrobiliśmy wszystko to, co było możliwe. Mieliśmy dobre warunki, mieliśmy pogodę, która sprzyjała, że każda jednostka się odbyła. Mieliśmy obóz w Busku-Zdroju. Transfery też takie, które były możliwe do zrealizowania, więc nad czym mamy rozmyślać? Teraz trzeba tylko unieść ten ciężar i dobrze się zaprezentować.
Z którym z pozyskanych piłkarzy wiąże pan największe nadzieje? Z Filipem Starzyńskim?
Tu nie będę oryginalny. Jeśli ściąga się zawodników, którzy mają po ileś set występów w Ekstraklasie, a to nie są jeszcze zawodnicy zgrani, to liczy się na to, że pomogą ciągnąć ten wózek. Doskonale też wiemy o tym, że my, jako Ruch, od kilku sezonów nie opieramy się na jakichś indywidualnościach, tylko ciągniemy wózek jako dobrze zorganizowany zespół, w którym panuje dobra atmosfera i musimy tego pilnować, żeby tak było dalej.
W poprzednich sezonach, po awansach Ruchu Chorzów, niewielu na was stawiało. Mówiło się, że będzie jedynie walka o utrzymanie, a widać gdzie dziś jesteście. Teraz też raczej nikt na was nie stawia. Jak pan do tego podchodzi?
To jest sport, to jest piłka. Gdyby to było wszystko takie proste i łatwe, to rozgrywki w ogóle by się nie odbywały, bo to wszystko by było przewidywalne. Na tym to polega. Rzeczywiście, gdy dwa lata temu wchodziliśmy do 2. ligi naszym podstawowym celem było zapewnienie sobie bytu jak najszybciej. To samo było rok temu w 1. lidze. My sami sobie gdzieś tę poprzeczkę wieszaliśmy coraz wyżej. Stawialiśmy sobie wymagania i mam nadzieję, że stać nas na to, żeby tak robić dalej.