Grupa aktywistów z partii Razem udowodniła, że bez większego trudu na płycie katowickiego rynku można usmażyć jajecznicę. Nie ma się co dziwić, ponieważ jego powierzchnia w upalne dni rozgrzewa się do temperatury ponad 60 stopni Celsjusza.
Z kolei nauczyciel i radny powiatu tarnogórskiego Michał Sporoń wybrał się z termometrem w miasto. Na rynku w Tarnowskich Górach zmierzył temperaturę granitowych kostek w cieniu oraz w słońcu. Urządzenie wskazało kolejno 22 oraz 41 stopni Celsjusza.
Zieleń, zieleń i jeszcze raz zieleń
Jak powinien wyglądać miejski rynek, odpowiadający największemu wyzwaniu współczesności, czyli katastrofie klimatycznej? Eksperci, obserwatorzy i miejscy aktywiści są zgodni: zieleń, zieleń i jeszcze raz zieleń.
-
Nie ma dziś takiej możliwości, aby planować budowę lub
zagospodarowanie rynku, nie uwzględniając zmian klimatycznych.
Niestety nie zawsze osoby, które mają wpływ na kształt miast w
Polsce, biorą to pod uwagę - przyznaje Łukasz Folda, mieszkaniec
zaangażowany w sprawy miejskie, a także pracownik Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii. - Warto zwrócić uwagę
na Wiedeń, gdzie zdziera się betonowe nawierzchnie i sadzi drzewa,
aby niwelować tzw. wyspy ciepła.
Może Cię zainteresować:
Filip Springer: Niezbędne są mieszkania. Czy niezbędny jest nowy stadion GKS-u Katowice?
- Powinniśmy zmieniać rynki w taki sposób, aby były one przyjazne dla ludzi. Tutaj zauważalna jest tendencja do zazieleniania tzw. wysp ciepła. Trzeba przy tym uważać, aby nie zmienić charakteru tej przestrzeni, która powinna być miejscem spotkań, wydarzeń itd. - wskazuje prof. Katarzyna Ujma-Wąsowicz z Politechniki Śląskiej, prezeska Oddziału Towarzystwa Urbanistów Polskich w Katowicach.
Drzewa, które dają cień, są jej zdaniem bardzo dobrym rozwiązaniem, bo tego na rynkach obecnie brakuje. Obawia się jednak, że przeznaczanie zbyt dużej przestrzeni na trawniki i wyznaczanie pomiędzy nimi ciągów komunikacyjnych sprawi, że ludzie, zamiast zatrzymywać się na rynkach, będą przez nie tylko przechodzić.
- Oczywiście trawniki również są ważne, ponieważ pochłaniają wodę, a mamy już za sobą doświadczenia powodzi błyskawicznych w miastach. Trzeba znaleźć w tym złoty środek - podkreśla prof. Katarzyna Ujma-Wąsowicz i dodaje, że ważna jest nie tylko zieleń, ale również błękit, czyli wszelkiego rodzaju fontanny etc. Jedno i drugie daje ludziom wytchnienie.
Zasadzenie drzew na rynku to jednak nie wszystko.
- Po pierwsza, trzeba się zastanowić nad tym, jak zaprojektować rynek, uwzględniając zmiany klimatyczne. Po drugie, trzeba wiedzieć, do czego ta przestrzeń będzie służyła mieszkańcom - wyjaśnia Łukasz Folda. - W większości przypadków rynek spełnia obecnie funkcje reprezentacyjno-handlowo-rozrywkowe. Jest tam urząd miasta, można tam coś kupić i odbywają się tam różnego rodzaju wydarzenia. Nie musi tak jednak być. Lokalne władze powinny nadać mu funkcje zgodne z potrzebami mieszkańców, a także charakterem miasta.
- Co warto podkreślić, nie każde miasto musi mieć rynek - dodaje.
Może Cię zainteresować:
REGIOS: Potrzebujemy regionalistów, którzy działają aktywnie, a nie kanapowiczów
W Gliwicach posadzili drzewa
Współczesny rynek powinien być zielony, drzewa powinny dawać mieszkańcom cień, dobrze by było, gdyby przy okazji towarzyszył im kawałek trawnika, a nie tylko dziura w betonie lub niewielka kratownica. Jednocześnie powinno się na nim toczyć życie - wydarzenia, spotkania, knajpy, sklepy etc. Czy mamy taki przykład w województwie śląskim? Nie wydaje mi się. Pozytywne zmiany widać jednak w Gliwicach. To miasto z pięknym rynkiem o klasycznym układzie. Niezależnie od pory roku lokale są tam pełne ludzi. Niedawno pojawiły się drzewa, co nie było łatwe, ponieważ to przestrzeń zabytkowa.
- Prowadziliśmy wielomiesięczne konsultacje, a w zasadzie negocjacje z Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków w Katowicach. Początkowo w projekcie było dużo więcej małej architektury i drzewa wyniesione ponad poziom płyty rynku w donicach. Dlaczego? Żeby do ziemi nie dostawała się np. sól, którą stosujemy zimą na drogach, co może negatywnie wpływać na drzewa. Ostatecznie zostały one zasadzone bezpośrednio w ziemi, a wokół trawników powstały niewielkie krawężniki - wyjaśnia Łukasz Oryszczak, rzecznik Urzędu Miasta Gliwice.
Wzdłuż trzech pierzei rynku zasadzono platany klonolistne, które w przyszłości będą dawały cień osobom przesiadującym w letnich ogródkach restauracji. Wtedy, przy dobrej pogodzie, będzie można zrezygnować ze stale wystawionych parasoli. Zaletą w tym przypadku jest także zwarta zabudowa, która sama w sobie daje sporo cienia.
Pszczyna. Jest jednak "ale"
Kolejny niezły przykład to Pszczyna, gdzie drzewa na rynku pojawiły w latach 90. XX wieku, choć raczej bardziej dla ozdoby. O katastrofie klimatycznej wówczas prawie nikt w Polsce, a może i na świecie nie słyszał, a co dopiero, żeby się nią przejmował. Jest jednak "ale". Drzew brakuje tam, gdzie przydałyby się najbardziej, czyli w pobliżu ogródków restauracji. Niewiele jest innej zieleni. Rynek to nadal patelnia. Poza tym tętni życiem, zwłaszcza w weekendy, kiedy do miasta turyści. Od ubiegłego sezonu dodatkową atrakcją jest ul. Bankowa, gdzie cień zapewniają setki kolorowych parasolek. W tym roku żółto-niebieskich, czyli w barwach Górnego Śląska.