UM Gliwice
Rynek w Gliwicach

Rynek w dobie katastrofy klimatycznej. Jak powinien wyglądać? Mamy kilka niezłych u siebie

Jak powinien wyglądać miejski rynek, odpowiadający największemu wyzwaniu współczesności, czyli katastrofie klimatycznej? Eksperci, obserwatorzy i miejscy aktywiści są zgodni: zieleń, zieleń i jeszcze raz zieleń. Czy mamy takie przykłady w województwie śląskim? Nie wydaje mi się, choć widać pozytywne zmiany. Niestety nie wszędzie samorządowcy zrozumieli, że pora skończyć z betonozą.

Grupa aktywistów z partii Razem udowodniła, że bez większego trudu na płycie katowickiego rynku można usmażyć jajecznicę. Nie ma się co dziwić, ponieważ jego powierzchnia w upalne dni rozgrzewa się do temperatury ponad 60 stopni Celsjusza.

Z kolei nauczyciel i radny powiatu tarnogórskiego Michał Sporoń wybrał się z termometrem w miasto. Na rynku w Tarnowskich Górach zmierzył temperaturę granitowych kostek w cieniu oraz w słońcu. Urządzenie wskazało kolejno 22 oraz 41 stopni Celsjusza.

Zieleń, zieleń i jeszcze raz zieleń

Jak powinien wyglądać miejski rynek, odpowiadający największemu wyzwaniu współczesności, czyli katastrofie klimatycznej? Eksperci, obserwatorzy i miejscy aktywiści są zgodni: zieleń, zieleń i jeszcze raz zieleń.

- Nie ma dziś takiej możliwości, aby planować budowę lub zagospodarowanie rynku, nie uwzględniając zmian klimatycznych. Niestety nie zawsze osoby, które mają wpływ na kształt miast w Polsce, biorą to pod uwagę - przyznaje Łukasz Folda, mieszkaniec zaangażowany w sprawy miejskie, a także pracownik Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii. - Warto zwrócić uwagę na Wiedeń, gdzie zdziera się betonowe nawierzchnie i sadzi drzewa, aby niwelować tzw. wyspy ciepła.

Filip Springer

Może Cię zainteresować:

Filip Springer: Niezbędne są mieszkania. Czy niezbędny jest nowy stadion GKS-u Katowice?

Autor: Patryk Osadnik

10/06/2022

- Powinniśmy zmieniać rynki w taki sposób, aby były one przyjazne dla ludzi. Tutaj zauważalna jest tendencja do zazieleniania tzw. wysp ciepła. Trzeba przy tym uważać, aby nie zmienić charakteru tej przestrzeni, która powinna być miejscem spotkań, wydarzeń itd. - wskazuje prof. Katarzyna Ujma-Wąsowicz z Politechniki Śląskiej, prezeska Oddziału Towarzystwa Urbanistów Polskich w Katowicach.

Drzewa, które dają cień, są jej zdaniem bardzo dobrym rozwiązaniem, bo tego na rynkach obecnie brakuje. Obawia się jednak, że przeznaczanie zbyt dużej przestrzeni na trawniki i wyznaczanie pomiędzy nimi ciągów komunikacyjnych sprawi, że ludzie, zamiast zatrzymywać się na rynkach, będą przez nie tylko przechodzić.

- Oczywiście trawniki również są ważne, ponieważ pochłaniają wodę, a mamy już za sobą doświadczenia powodzi błyskawicznych w miastach. Trzeba znaleźć w tym złoty środek - podkreśla prof. Katarzyna Ujma-Wąsowicz i dodaje, że ważna jest nie tylko zieleń, ale również błękit, czyli wszelkiego rodzaju fontanny etc. Jedno i drugie daje ludziom wytchnienie.

Zasadzenie drzew na rynku to jednak nie wszystko.

- Po pierwsza, trzeba się zastanowić nad tym, jak zaprojektować rynek, uwzględniając zmiany klimatyczne. Po drugie, trzeba wiedzieć, do czego ta przestrzeń będzie służyła mieszkańcom - wyjaśnia Łukasz Folda. - W większości przypadków rynek spełnia obecnie funkcje reprezentacyjno-handlowo-rozrywkowe. Jest tam urząd miasta, można tam coś kupić i odbywają się tam różnego rodzaju wydarzenia. Nie musi tak jednak być. Lokalne władze powinny nadać mu funkcje zgodne z potrzebami mieszkańców, a także charakterem miasta.

- Co warto podkreślić, nie każde miasto musi mieć rynek - dodaje.

REGIOS

Może Cię zainteresować:

REGIOS: Potrzebujemy regionalistów, którzy działają aktywnie, a nie kanapowiczów

Autor: Patryk Osadnik

03/07/2022

W Gliwicach posadzili drzewa

Współczesny rynek powinien być zielony, drzewa powinny dawać mieszkańcom cień, dobrze by było, gdyby przy okazji towarzyszył im kawałek trawnika, a nie tylko dziura w betonie lub niewielka kratownica. Jednocześnie powinno się na nim toczyć życie - wydarzenia, spotkania, knajpy, sklepy etc. Czy mamy taki przykład w województwie śląskim? Nie wydaje mi się. Pozytywne zmiany widać jednak w Gliwicach. To miasto z pięknym rynkiem o klasycznym układzie. Niezależnie od pory roku lokale są tam pełne ludzi. Niedawno pojawiły się drzewa, co nie było łatwe, ponieważ to przestrzeń zabytkowa.

- Prowadziliśmy wielomiesięczne konsultacje, a w zasadzie negocjacje z Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków w Katowicach. Początkowo w projekcie było dużo więcej małej architektury i drzewa wyniesione ponad poziom płyty rynku w donicach. Dlaczego? Żeby do ziemi nie dostawała się np. sól, którą stosujemy zimą na drogach, co może negatywnie wpływać na drzewa. Ostatecznie zostały one zasadzone bezpośrednio w ziemi, a wokół trawników powstały niewielkie krawężniki - wyjaśnia Łukasz Oryszczak, rzecznik Urzędu Miasta Gliwice.

Wzdłuż trzech pierzei rynku zasadzono platany klonolistne, które w przyszłości będą dawały cień osobom przesiadującym w letnich ogródkach restauracji. Wtedy, przy dobrej pogodzie, będzie można zrezygnować ze stale wystawionych parasoli. Zaletą w tym przypadku jest także zwarta zabudowa, która sama w sobie daje sporo cienia.

Pszczyna. Jest jednak "ale"

Kolejny niezły przykład to Pszczyna, gdzie drzewa na rynku pojawiły w latach 90. XX wieku, choć raczej bardziej dla ozdoby. O katastrofie klimatycznej wówczas prawie nikt w Polsce, a może i na świecie nie słyszał, a co dopiero, żeby się nią przejmował. Jest jednak "ale". Drzew brakuje tam, gdzie przydałyby się najbardziej, czyli w pobliżu ogródków restauracji. Niewiele jest innej zieleni. Rynek to nadal patelnia. Poza tym tętni życiem, zwłaszcza w weekendy, kiedy do miasta turyści. Od ubiegłego sezonu dodatkową atrakcją jest ul. Bankowa, gdzie cień zapewniają setki kolorowych parasolek. W tym roku żółto-niebieskich, czyli w barwach Górnego Śląska.

Radzionków ma wizję

W tym zestawieni nie może zabraknąć Radzionkowa i to nie dlatego, że stamtąd pochodzę. Nawet nie dlatego, że dziś rynek, którego jeszcze kilka lat temu w mieście nie było, a powstał na terenie dawnego PGR-u, zachwyca. Nie. Należy go docenić za wizję. Samorządowcy od razu podzielili plac na wyraźne funkcje - miejsce przed sceną i Centrum Kultury "Karolinka" jest przeznaczone na wydarzenia, dalej ciągnie się przestrzeń relaksu z trawnikami, drzewami, którym jeszcze trochę czasu zajmie, zanim urosną, czy nawet sadzawka, a na końcu znów kawałek wyłożony płytami z fontanną.

Wokół radzionkowskiego rynku nadal brakuje jednego bardzo ważnego elementu - kamienic. Plac jest duży i pusty. W planach jest wybudowanie 21 budynków, co znacząco przerasta możliwości gminy. Nie ma jednak rzeczy niemożliwych, ponieważ dotychczasowe prace w 95 proc. zostały sfinansowane z pieniędzy Unii Europejskiej oraz Skarbu Państwa.

Nie uwierzycie. Bytom!

Bytom? - Hahaha! - Taka może być wasza reakcja. Fakt. Rynek w Bytomiu to pustynia z kostki brukowej. Sami mieszkańcy nazywają go często "Placem Czerwonym". Pewnego smaczku dodaje fakt, że przebudowę w latach 90. zafundowali mu samorządowcy z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Co ciekawe, przed "rewitalizacją" dawny plac Poli Maciejewskiej był niesamowicie zielony, pełen kwiatów, z przepiękną mozaikową fontanną.

Dlaczego Bytom? Ponieważ obecne władze miasta dobrze wiedzą, że rynek musi się zmienić.

- Rynek wymaga gruntownej przebudowy i ponownego zaprojektowania jego funkcji. Do czasu pozyskania środków zewnętrznych na dofinansowanie takiej przebudowy, będziemy systematycznie aranżować zieleń na rynku. Staną kolejne donice z zielenią oraz pergole z pnączami i drzewkami. Wiem, że to nie zastąpi drzew, ale do czasu przebudowy rynku będzie przynajmniej namiastką zieleni - odpisał na Facebooku w odpowiedzi na pytanie mieszkanki prezydent Mariusz Wołosz, kiedy pisałem ten artykuł.

Betonoza to nie jedyny problem bytomskiego rynku. Nie pomaga mu to, że jest przeogromny. Należy pamiętać, że niegdyś był dużo mniejszy, ale po drugiej wojnie światowej wyburzono zniszczony kwartał z ratuszem. Zagospodarowanie tej przestrzeni będzie sporym wyzwaniem.

Antybohater - Cieszyn

Byli bohaterowie pozytywni, a teraz pora na Cieszyn. O ile samorządowcy z Bytomia zdają sobie sprawę z tego, że rynek powinien zmienić swój charakter, tak w Cieszynie postanowili nawiązać do dobrze znanych w Polsce przykładów betonowania placów, a internauci nie zostawili na nich suchej nitki. Rynek ma przejść remont, a po nim... nadal pozostawać patelnią. Będą drzewa, ale niewiele. Kawałek trawnika? Nie ma na co liczyć

- Wygląd i zagospodarowanie rynku będą pewnego rodzaju kompromisem wypracowanym ze służbami konserwatorskimi, uwzględniającym potrzeby mieszkańców i przedsiębiorców, wyartykułowanych w długo trwającym procesie konsultacji, który rozpoczął się już w 2014 roku od szerokiego badania ankietowego pod nazwą "Rynek jako miejsce". Wówczas, mieszkańcy jasno opowiedzieli się za kontynuacją obecnych funkcji rynku - czytamy na Facebooku Miejskiego Zarządu Dróg w Cieszynie.

Chciałbym tylko przypomnieć, że mamy rok 2022. Od wspomnianego badania minęło osiem lat i - jak widać - świadomość mieszkańców uległa zmianie.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon