Mieszkańcy po wyborach odetchnęli. Przy urnie pokazali żółtą kartkę
- Nie może być tak, że miesiąc po wyborach, przed sformowaniem nowego rządu ktoś próbuje decyzję środowiskową zaklepać na przyszłość – te słowa Krzysztofa Klimosza, członka zarządu województwa śląskiego, najlepiej podsumowują nastroje we władzach regionu po tym, jak okazało się, że na wniosek Centralnego Portu Komunikacyjnego rozpoczęła się procedura administracyjna poprzedzająca wydanie decyzji środowiskowej dla budowy „szprychy” szybkiej kolei z Katowic do czeskiej granicy.
Przypomnijmy, że „szprycha” ta miałaby prowadzić z centrum Katowic przez Piotrowice i dalej przez Mikołów w śladzie aktualnie istniejącej linii kolejowej, po czym skręcałaby na południe, by przez gminy Łaziska, Orzesze, południe gminy Czerwionka-Leszczyny (Palowice) dotrzeć do Żor, skąd wzdłuż autostrady A1 do Mszany (tam mają być odgałęzienia do Jastrzębia-Zdroju i Wodzisławia Śląskiego) i dalej przez Godów do czeskiej granicy. Taki przynajmniej przebieg został zaproponowany w marcu 2023 r. przez CPK jako wariant inwestorski dla tego przedsięwzięcia.
Napisać, że propozycja ta wywołała kontrowersje, to tak jakby nic nie napisać. W miejscowościach, które miałaby przeciąć trasa szybkiej kolei od miesięcy wrze. Na „nie” są lokalne władze samorządowe oraz znaczna część mieszkańców. Zwłaszcza, że przy okazji przedstawienia wariantu inwestorskiego poinformowano, iż budowa będzie się wiązać z wyburzeniem 550 domów. Reakcji można się było spodziewać – protesty, pikiety, a wreszcie „żółta kartka” pokazana politykom partii rządzącej przy urnach.
- Mieszkańcy po wyborach odetchnęli, zakładając, że nowy rząd zaudytuje tę inwestycję i podejmie stosowne decyzje – mówi Grzegorz Wolnik, radny sejmiku województwa śląskiego.
Nie dopuścić do wydania decyzji środowiskowej – taki kest plan samorządowców
Tymczasem w dwa tygodnie po wyborach do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Katowicach trafił wniosek o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla budowy szybkiej kolei. To dopiero pierwszy z szeregu kroków, które muszą zostać podjęte, aby taka decyzja została wydana. Do zwieńczenia tej procedury daleko. Zgodnie z prawem w przypadku przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko, a takim jest budowa linii kolejowej, inwestor musi przygotować raport środowiskowy (ma na to 3 lata), który z kolei podlegać będzie weryfikacji (na tym etapie postępowania zapewniony udział będzie też miała strona społeczna). Starczy zresztą powiedzieć, że już ok. 14 miesięcy CPK czeka na decyzję środowiskową dla odcinka linii kolejowej między Warszawą a Łodzią. Mimo tego zarówno wśród lokalnych samorządowców, jak też wśród radnych sejmiku i władz regionu zapanowało poruszenie.
- Jest absurdem, że cieszymy się z wygranych wyborów, a borykamy się z inwestycjami i zarządzeniami poprzedniego rządu – mówiła w trakcie poniedziałkowej (20 listopada) konferencji prasowej w urzędzie marszałkowskim mikołowska radna Ewa Chmielorz.
- Co gorsza wyłoniona jest również firma projektowa, która projektuje na przebiegu inwestorskim, a nie wiadomo, jaki przebieg trasy wybierze RDOŚ, bo być może wcale nie ten, który wskazał CPK. Trzeba zastopować tę szkodliwą w tym momencie działalność CPK. My jako samorządy różnych szczebli musimy się do tego przyczynić przez analizę złożonych dokumentów i nie dopuścić do wydania decyzji środowiskowej, bo to jest dokument, który zawsze gdzieś tam będzie można odgrzebać i próbować nim grać – dodał Grzegorz Wolnik.
Szybka kolej tylko do czeskiej granicy?
- Musimy dać możliwość nowemu ministrowi ponownego przeanalizowania dokumentów. Jak je przeanalizuje, przeprowadzone zostaną prawdziwe konsultacje społeczne, jak będą uzgodnienia z Czechami, to wtedy jest czas na decyzję. Bo dziś wygląda to tak, że nie zdążono dokonać uzgodnień z Czechami, którzy swoją infrastrukturę opierali na starej linii E65, więc skrócono we wniosku o decyzję przebieg do odcinka Katowice – granica państwa. Czyli budujemy KDP do granicy i tam stawiamy kozła i tyle? – mówi Krzysztof Klimosz, członek zarządu województwa.
Jak zapowiada, w najbliższych dniach władze regionu spotkają się z wójtami i burmistrzami gmin, których dotyczy ta sprawa i będą chcieli wystosować wspólne stanowisko.
Może Cię zainteresować:
Czy na pewno jest sens budować dwie linie kolejowe z Katowic do Jastrzębia – Zdroju?
Może Cię zainteresować: