-
Nie może być dopłat tylko do jednego źródła ciepła
i
jednej grupy osób.
Dopłaty
muszą dotyczyć wszystkich – przekonuje
prezydent Sosnowca, Arkadiusz Chęciński. Wraz z burmistrz Cieszyna
Gabrielą Staszkiewicz i prezydentem Gliwic Adamem Neumanem spotkał
się w czwartek (4 sierpnia)
z
dziennikarzami na terenie gliwickiego Przedsiębiorstwa Energetyki
Cieplnej, by przedstawić stanowisko śląskich struktur Ruchu
Samorządowego
Tak dla Polski wobec
projektu ustawy w sprawie dodatku węglowego (zakłada on wypłatę
3000 zł dla każdego ogrzewającego swoje gospodarstwo domowe
węglem).
Ciepło z kaloryfera to przeważnie ciepło z węgla. Kto o tym zapomniał?
- Pomimo iż zapisy ustawy mogą być ratunkiem dla budżetów polskich domów, to niestety stwarzają one sytuację, której dochodzi do nierównego traktowania obywateli – stwierdzają autorzy stanowiska.
- Od lat zachęcaliśmy, a nawet przymuszaliśmy, właścicieli nieruchomości do wymiany systemów grzewczych na bardziej ekologiczne, do zaprzestania ogrzewania ich węglem, zwłaszcza w starych paleniskach. Dzisiaj ci, którzy tego nie zrobili mają dostać 3 tys. złotych, a ci, którzy poddali się zachętom i wymienili swoje systemy grzewcze, nie otrzymują żadnych rekompensat. To głęboko niesprawiedliwe - ocenił prezydent Gliwic Adam Neuman. Jak dodał przygotowując projekt ustawy zupełnie zapomniano również o mieszkańcach miast, korzystających z miejskich systemów ciepłowniczych.
-
Przecież ich mieszkania również ogrzewane są paliwem węglowym,
gdyż to ono właśnie jest podstawowym paliwem w miejskich
ciepłowniach. I
to
paliwo także
drastycznie podrożało – podkreślił
Neuman.
Droższy węgiel już w cenie, ale prąd jeszcze nie. Rachunki jeszcze wzrosną
W przypadku Gliwic mieszkańcy korzystający z miejskiej sieci ciepłowniczej już odczuli tego skutki we własnych portfelach. Urząd Regulacji Energetyki zatwierdził wniosek o korektę taryfy złożony przez tamtejszy PEC. Efekt? Rachunki za ciepło idą w górę o 18 procent.
- Zastanawialiśmy się nad tym, z których kosztów możemy zrezygnować, żebyśmy mogli utrzymać ceny ciepła na tym samym poziomie. Nie ma jednak takiej pozycji w naszym budżecie. Bo jak możemy zrezygnować z przyłączeń nowych odbiorców, z zakupu paliwa, czy z kosztów ETS-ów? - rozkłada ręce Krzysztof Szaliński, prezes zarządu i dyrektor gliwickiego PEC- u.
Przyznaje zarazem, że to jeszcze nie koniec podwyżek. Bo o ile rosnące koszty węgla już są w cenie ciepła, to za kilka miesięcy przedsiębiorstwu kończy się dotychczasowa umowa na dostawę energii elektrycznej. Prezes nie ukrywa, że to była dobra umowa, ale nie ma złudzeń, że dotychczasowych stawek za dostawę prądu nie da się utrzymać.
- Będziemy mieć nowe ceny i znowu będziemy zmuszeni uwzględnić to w taryfie – mówi Szaliński, choć woli nawet nie spekulować jak bardzo zmieni do stawki w taryfach dla odbiorców.
Samorządowcy alarmują, że brak wsparcia uderzy nie tylko w klientów miejskich ciepłowni, ale też w same te zakłady jeśli URE nie będzie godzić się na podwyżki taryf w takiej wysokości, aby pokryły one wzrost ponoszonych przez nie kosztów. W takiej sytuacji różnica będzie musiała zostać pokryta przez ciepłownie.
- To z kolei wiąże się z milionowymi stratami, co może być powodem końca działalności niektórych miejskich przedsiębiorstw. Skutkiem tego będzie brak ogrzewania zimą w mieszkaniach – ostrzegają samorządowcy.