Jeśli
ktoś sądził, że zebranie w jednej sali samorządowców,
naukowców, przedstawicieli organizacji branżowych z sektora
ciepłownictwa i gospodarki komunalnej, firm zainteresowanych budową
spalarni odpadów oraz sprzeciwiających się tym inwestycjom
lokalnych
„grup inicjatywnych”
i części
trzymających z nimi
organizacji „zielonych”
pozwoli osiągnąć jakikolwiek kompromis w
tej kwestii,
to po
wtorkowym
posiedzeniu
Parlamentarnego
Zespołu
ds. Energetyki oraz Transformacji Energetycznej i Górniczej wyzbył
się wszelkich złudzeń. W trakcie dwóch godzin dyskusji nie
usłyszeliśmy niczego, czego nie słyszeliśmy już wcześniej. Obie
strony konsekwentnie powtarzały wszystkie swoje argumenty i widać,
że żadna nie zamierza ustąpić: lokalne ”grupy inicjatywne” z
blokowania budowy spalarni,
a samorządy i firmy ciepłownicze z ich budowy.
„Miejsce ekologów jest przy każdym domu spalającym śmieci”. Stanowczy głos z GZM
Jeśli coś było w tej debacie nowego, to wyraźny ton zniecierpliwienia po stronie samorządowców, którzy właśnie w spalarniach upatrują szansy na spięcie coraz bardziej niespinającego się systemu gospodarki odpadami.
- Nie rozumiem oporu dla instalacji, które spełniają wszelkie normy emisji zanieczyszczeń, ale też nie rozumiem braku oporu z państwa strony dla instalacji w poszczególnych domach, które nie spełniają żadnych norm – powiedział w stronę przeciwników budowy spalarni Henryk Borczyk, wiceprzewodniczący zarządu Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii.
- Miejsce ekologów jest przy każdym domu spalającym śmieci. I my was w tym wesprzemy – stwierdził przedstawiciel GZM, który wcześniej (po raz kolejny) powtórzył, że Metropolia nie poradzi sobie bez instalacji termicznego przetwarzania odpadów i z tego względu będzie wspierać budowę takiego zakładu.
Borczyk
powiedział zatem to, co usłyszeć można było (choć ciszej) w
samorządowym gronie od dawna. Gdzie są ci wszyscy przeciwnicy
spalarni, kiedy wraz z początkiem sezonu grzewczego zaczynają
kopcić kominy prywatnych domów, a w piecach ląduje kiepskiej
jakości węgiel, śmieci i różnej maści „mieszanki
energetyczne”? - pytają
retorycznie zwolennicy instalacji termicznego przetwarzania odpadów.
Formalności trwają latami, a koszty rosną. Czas to ukrócić?
Zniecierpliwienie widać także po stronie Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który od lat finansowo wspiera budowę spalarni odpadów w Polsce i nie zamierza rewidować swej polityki, gdyż – jak wczoraj mogliśmy usłyszeć - odpowiada ona „realnej potrzebie zagospodarowania niemałego, trudnego w innym zagospodarowaniu, wolumenu odpadów”. W przypadku tej instytucji sporą irytację wywołuje fakt, że przedłużające się postępowania administracyjne skutkują wzrostem kosztów tych inwestycji. Tymczasem tylko w pierwszym etapie budowy spalarni (ze środków unijnych w latach 2007 - 2013) średni czas procedowania tych przedsięwzięć (na poziomie organów I i II instancji oraz sądów) trwał od 90 do 1400 dni.
- Na etapie postępowania te 30 organizacji ekologicznych nie zgłasza merytorycznych uwag. One oprotestowują dopiero decyzje środowiskowe wydane w postępowaniach. Wszystkie. Czyli nie chodzi o ustalenie, jaka jest prawda, tylko o to, żeby zablokować instalacje – stwierdził Dominik Bąk, wiceprzewodniczący zarządu NFOŚiGW i ta wypowiedź jasno pokazuje, jakie nastoje panują w Funduszu.
-
Z naszego punktu widzenia ważne byłoby to, aby w jakiś sposób
spróbować ograniczyć możliwość nieskrępowanego blokowania tego
typu projektów, a przynajmniej ustanowić odpowiedzialność za
kroki, które się podejmuje – ocenił
Dominik Bąk.
Czas płynie, inwestycje stoją. I raczej nie przyśpieszą
Patrząc realnie, tego typu wypowiedzi nie zwiastują jednak w najbliższej przyszłości przyśpieszenia prac nad budową spalarni w Polsce. Raczej można spodziewać się „okopania” obu stron na swoich pozycjach. Tymczasem w samych tylko miastach Górnego Śląska i Zagłębia różnego rodzaju podmioty (prywatne i samorządowe) przymierzają się do kilku tego typu instalacji. W grę wchodzi budowa takiego zakładu w Gliwicach, Tychach i Rudzie Śląskiej. W ostatnim z wymienionych miast plany takie ma zarówno państwowa Grupa Węglokoks, jak i prywatna spółka Eneris. Pierwszy z tych podmiotów uzyskał już decyzję środowiskową dla swej inwestycji, drugi wciąż na jej wydanie czeka (po kolejnym zapytaniu ze strony jednej z organizacji „zielonych” procedura ta na pewno się wydłuży).
Może Cię zainteresować:
Spalarnie odpadów planowane są w Tychach, Gliwicach, Rudzie Śląskiej i Łaziskach Górnych
Może Cię zainteresować:
Przymiarkom do budowy spalarni w Rudzie Śląskiej ma przyglądać się duży gracz z sektora IT
Może Cię zainteresować: