Sebastian Reinhold Handy Fischer

Sebastian Reinhold Handÿ-Fischer, kandydat na burgermajstra Łazisk: Każdy wódz powinien mieć wąsa

Sebastian Reinhold Handÿ-Fischer to 31-letni kandydat na burmistrza (śl. burgermajstra) Łazisk Górnych, ale jego kampania została zauważona także „w Polsce”. Plakaty Handÿ’ego-Fischera w języku śląskim, na których pozuje na tle zakładu przemysłowego, odnotowały „Hity Kampanii Wyborczych” na Facebooku czy komentator Michał Marszał na Instagramie. Żartowano, że burgermajster to pracownik fast-foodu (od burgera). Trzeba przyznać, że kampania Sebastiana Reinholda stała się viralem. Co ciekawe, jest on jedynym kandydatem na włodarza miasta w regionie, startującym z listy Ruchu Autonomii Śląska. Nas w Ślązagu interesuje, co kryje się za tym człowiekiem memem.

Rozmowa z Sebastianem Reinholdem Handÿ-Fischerem

Skąd się wzięło „Handÿ” w pańskim nazwisku?
Moje nazwisko rodowe to Fischer. Po ojcu. Gdy umarł mój dziadek od strony mamy, z którym miałem bardzo dobry kontakt, wziąłem też nazwisko od niego. Chciałem, żeby ono też jakoś przetrwało. I stąd to dwuczłonowe nazwisko.

Tak ma pan w papierach?
Tak, zmieniłem sobie to urzędowo. Dziadek miał na nazwisko Handy, bez „y” z dierezą. Ale ja wróciłem do starego zapisu, bo mój pradziadek jeszcze na początku lat 20. XX wieku pisał swoje nazwisko przez „y” z dwoma kropkami. Potem Polacy usunęli te dwie kropki. To jest litera ze staroczeskiego alfabetu, która była używana kiedyś na Śląsku, a dziś nawet w czeskim jej nie ma. Na tablicach z I wojny światowej, gdy podróżuję w ramach projektu Ślōnskŏ Rajza, to widzę takie nazwiska, które na końcu kończą się „y” z dwoma kropkami. To wskazuje właśnie na taką typową śląskość tego nazwiska.

Pana kandydatura zrobiła się viralem w internecie. Widziałem to na przykład u Michała Marszała na Instagramie.
Że burgermajster? Też widziałem.

Pan to pozytywnie odbiera?
Pozytywnie. Negatywnie jedynie odbieram hejt ze strony niektórych osób związanych ze środowiskiem obecnego burmistrza Łazisk Górnych Aleksandra Wyry. Ale to jest inna sprawa.

Pan stał się bardziej popularny w Polsce niż w samych Łaziskach.
Możliwe. Teraz widziałem już drugi na Tik-Toku film ze wzmianką o mnie.

O burgermajstrze zrobiło się głośno.
Bo poza Śląskim ludzie nie wiedzą co to za słowo.

Na Facebooku, we wpisie dotyczącym rozpoczęcia pańskiej kampanii, padają takie określenia jak „Make Silesia Great Again” i „Make Łaziska Great Again”. Skąd to nawiązanie do Donalda Trumpa? RAŚ jest zróżnicowany, ale raczej nie aż tak prawicowy.
Są osoby w Ruchu Autonomii Śląska, które mają prawicowe poglądy. Ja jestem liberałem. Ale gdzieś tam te hasło i czapki Trumpa mi się spodobały (zresztą mam też czapkę i koszulkę z napisami „Make Silesia Great Again”). Nie musimy się ze wszystkim zgadzać z Trumpem, ale akurat sposób prowadzenia przez niego kampanii bardzo mi się podoba, choć trudno porównywać moją kampanię do jego. To nie jest hasło, które zostało stworzone tu i teraz na potrzeby tej kampanii, posługuję się nim od dawna. Nawet jak występowałem na wiecu po Marszu Autonomii, to też użyłem tego hasła. Jest ono ciekawe i może zapadać ludziom w pamięć.

Czy wizerunek oparty o „Make Łaziska Great Again” był zamierzony? Jest kaszkiet i jest wąs...
To zdjęcie... No żałuję… Ale na błędach człowiek się uczy. Ja uważam, że każdy wódz powinien mieć wąsa. Teraz wąs jeszcze lepiej się prezentuje niż na zdjęciu.

A kaszkiet?
Ja się tak noszę na co dzień. Generalnie preferuję nakrycie głowy. Ściągam tylko w pomieszczeniach. Dlatego, że już łysieję i po prostu gorzej wyglądam. Nawet zastanawiałem się, czy na zdjęciu nie sfotografować się w jakimś nakryciu głowy. Ale wtedy mógłbym być jeszcze mniej rozpoznawalny, prawda? Dlatego zrezygnowałem z tego. Choć pewnie lepiej bym wyglądał. Dodawałoby mi to urody. Bo ta łysina jednak mnie postarza.

U polityków podobno wygląd nie jest najważniejszy. Chciałem nawiązać jeszcze do ślōnskij godki, którą się pan posługuje w kampanii wyborczej. Amt abo urzōnd?
Można i tak i tak powiedzieć, nie?

Co będzie na tabliczkach na urzędzie?
Amt. Jeśli zostanę wybrany. Nawet jeśli nie zostanę burmistrzem, to w Radzie Miasta też podniosę tę kwestię. Będę o to walczył. W śląskiej godce jest wariantywność. Czyli może być amt, może być urzōnd. Może być mycka, może być czopka. Mogą być zoki, mogą być fuzekle, może być piwo, może być bir. Tak jak w każdej godce. W polskim może być auto albo samochód. Obracam się w środowisku Ślōnskij Ferajny. Pyjter Langer jest moim mentorem. On wrzuca bardzo dużo germanizmów. Ja trochę tych germanizmów chytam, dlatego ten burgermajster, a bardziej po niemiecku by było Bürgermeister. Choć wszyscy gdzieś tu na Śląsku czy w Łaziskach mówią „burmistrz”. Trzeba śląsko godka trochę odróżnić od tej polskiej, prawda?

Nie boi się pan, że to jest kontrowersyjne dla części społeczeństwa?
Ja jestem kontrowersyjny. Nie wszyscy się będą zgadzać. Tu, w Łaziskach ja się przyzwyczaiłem do tego, że nie używa się tylu germanizmów jak na przykład w dużych miastach. Tam była ludność niemieckojęzyczna, Ślązacy niemieckojęzyczni. A moja rodzina pochodzi z takich terenów: Katowice, Bielszowice. Bielszowice były troszkę jak Łaziska: pola, potem familoki powstały, kopalnia. Dzisiaj się bardziej zurbanizowały. Moja rodzina generalnie pochodzi z Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego, z tej wschodniej, industrialnej części Górnego Śląska. A zaś rodzina mojej żony pochodzi z Łazisk. (Interesujesz się śląską polityką? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newsletter)

Pan się wychował w Łaziskach?
Dużo osób mnie atakuje, nawet ostatnio na Facebooku, w komentarzach: „A tyś je spadochroniorz”. Jaki spadochroniorz? Spadochroniorz to może być ktoś zza Brynicy albo zza Przemszy. Jaki gorol? A to, że ja się wychowałem w Katowicach, no to co? Że to niy ma mōj hajmat? Hajmat to jest Górny Śląsk. A każdy może się przekludzić. I ja się wychowałem w Katowicach, też nie w centrum Katowic, a na Ochojcu, a więc tak naprawdę 15 km stąd w linii prostej. I temu Ochojcowi czasem bliżej jest do terenów Łazisk niż do centrum Katowic. Przecież jeszcze Podlesie czy Kostuchna należały do Księstwa Pszczyńskiego, tak jak tereny Łazisk czy Mikołowa. Zaś same Katowice, jeśli chodzi o centrum, nie. Dużo osób mnie atakuje, że ja nie mieszkam w Łaziskach od urodzenia. Nie mieszkając tu od urodzenia nie mogę startować do Rady Miasta ani na burmistrza, ani w ogóle nie mogę brać czynnego udziału w życiu publicznym Łazisk? Ja się z tym nie zgadzam. Zresztą poprzedni burmistrz też się wychowywał w Orzeszu. Trochę bliżej, ale też się kiedyś przekludził do Łazisk.

Od kiedy pan mieszka w Łaziskach?
Przeprowadziłem się tu pięć lat temu. Ale wcześniej, od 2013 roku, regularnie bywam w Łaziskach, dlatego że spotykałem się z moją aktualną żoną, wtedy dziewczyną, która akurat jest rodowitą łaziszczanką. Jej rodzina pochodzi z Łazisk. Nie jestem tu obcy. Nagrałem siedem filmów o Łaziskach w ramach mojego projektu na Youtubie - Ślōnskŏ Rajza. Na pewno wszystkiego nie wiem. Cały czas się uczę, ale jak nagrałem mój pierwszy film, to nie wiedziałem różnych rzeczy i potem się dowiadywałem. Ja się chcę uczyć. Chciałem poznawać Łaziska, poznałem Łaziska i cały czas poznaję. Chcę Łaziska sobie stworzyć.

W jakim sensie?
Trochę inaczej je zorganizować niż to, co tworzy stara ekipa, która już od 30 lat siedzi w urzędzie. Sam obecny burmistrz Aleksander Wyra powiedział, że od 1994 roku, jako radny, przewodniczący rady gminy, później burmistrz startuje na czwartą kadencję. On nie widzi pewnych rzeczy, w ogóle ta cała ekipa Forum Samorządowego nie widzi pewnych rzeczy. Już do nich przywykła. Trzeba świeżości, powiewu młodości, nowości. I wcale nie jest to wartość ujemna, że ja nie mieszkam tu od urodzenia. To jest nawet na plus w pewnych aspektach.

Nie byłoby panu łatwiej startować w kolejnych wyborach, gdy obecny burmistrz nie mógłby już w nich brać udziału?
Oczywiście. Ale ja startuję też do Rady Miasta. I to tam muszę się dostać, na burmistrza za to mogę się dostać. Korzystając z okazji, że mieliśmy tylu kandydatów, ilu było potrzebnych, żeby zarejestrować też kandydata na burmistrza, postanowiłem starać się też o to stanowisko. Obecny burmistrz nie ma zbyt dobrej opinii. Nie mówię, że wszędzie, bo ja głównie rozmawiam z ludźmi tu, w okolicach Werku, gdzie mieszkam. I faktycznie - im bliżej centrum, tym on ma wyższe notowania. Tam miasto jest zadbane. Tu jest zaniedbane. Tu ta władza nic nie robi, o nic nie dba. Tu mają ich dość. Co będzie za kilka lat? Kto będzie startował? Nawet jeśli teraz nie uda się wygrać z Wyrą, to nie będę żałował, że poświęciłem swój czas i pieniądze, bo przetrę sobie szlaki do tego, co będzie za pięć lat. Będę bardziej rozpoznawalny. Poza tym startując na burmistrza łatwiej się jest dostać do Rady Miasta. Różne rzeczy mogą się zdarzyć, choć faktycznie to Aleksander Wyra jest faworytem. Przecież nie będziemy się oszukiwać, prawda?

Prawda. Obserwował pan debatę w Sejmie dotyczącą ustanowienia języka śląskiego regionalnym?
W całości nie. Ale w większości. To była na pewno ciekawa, burzliwa debata.

Poseł Roman Fritz mówił najwięcej.
Wypadł dobrze. Choć... Nie po mojej myśli, bo ja jestem jak najbardziej za ustanowieniem śląskiego języka regionalnym. Zaskoczył wszystkich tym, że faktycznie poradził godać po ślōnsku. Choć jego argumenty nie zawsze były celne. Języka nie da się zdefiniować, to jest bardziej sprawa uznania. Wielu językoznawców, lingwistów uznaje język śląski za pełnoprawny język. Ja wiem, że dzisiaj dużo osób mówi takim spolonizowanym śląskim i wydaje nam się, że to jest jakaś odmiana polskiego. Dlatego właśnie, wracając do tych tabliczek na urzędzie, uważam, że powinniśmy pokazać tę odrębność.

Była też mowa o śląskiej narodowości.
Słychać było, że dużo osób, które wypowiadały się na temat Śląska, nie wie nic o historii regionu. Bo wiedzą to, co przekazała im szkoła i co gdzieś przeczytali w oficjalnej narracji, słyszeli w telewizji. I tu jest znowu sprawa edukacji. Przecież to się wszystko bierze z tego, że nie ma edukacji regionalnej. Że dzieci w szkołach uczą się tylko o historii Polski, a historia Śląska gdzieś tam jest przy okazji, a jest jej bardzo mało. Komentarze też czytałem na czacie, bo ja Sejm na YouTube oglądam. Kohut na galerii był obleczony w śląską fanę. To komentarze: „W co on jest otulony? Czy we flagę Ukrainy, czy we flagę Arki Gdynia?”. Wiem, że to głównie pisały osoby spoza Śląska, ale nawet osoby na Śląsku mylą flagę Ukrainy z flagą górnośląską. To jest gańba! Gańba to jest też to, że nie ma w przestrzeni publicznej śląskiej flagi. Jest raz w roku na Dzień Śląskiej Fany, ale to jest za mało. Faktycznie wtedy cały urząd jest we flagach. Ale śląska flaga powinna być, tak jak postulowałem, na urzędzie cały czas. Czy właśnie instalacja flagi na hałdzie Skalny, na jakimś profesjonalnym maszcie. To też jest turystyczna wartość dodana. Przecież to dużo nie kosztuje. Ja flagę sam kupię i ją założę. W Łaziskach ponad 30 proc. osób deklarowało narodowość śląską w ostatnim spisie i używanie języka śląskiego. To dużo. Dlatego ośmieliłem się prowadzić kampanię wyborczą w języku śląskim.

Startuje pan w wyborach na burmistrza Łazisk Górnych pod szyldem Ruchu Autonomii Śląska. On jest raczej za transformacją energetyczną, a u pana w programie jest napisane „Ja dlo gruby” (pol. "Tak dla kopalni").
...i elektrowni. Każdy kandydat RAŚ, myślę, ma jakąś autonomię. Nikt mi tam żadnej uwagi na to nie zwrócił, chociaż faktycznie nie konsultowałem tego. Myślę, że gdybym szedł do Sejmiku, to być może musiałbym się trzymać jakiejś linii. Ale że mieszkam tu, w Łaziskach, to mam swoje zdanie na dany temat. Ale myślę, że w samym RAŚ-iu też są różne zdania co do tego. Naprawdę, RAŚ tworzą różne osoby. (Ôddekuj Ślōnsk choby nigdy przodzij! Szrajbnij sie na nasz ślōnski newsletter: https://www.slazag.pl/newsletter-slaski)

To jaki ma pan plan na utrzymanie fedrowania?
Wszyscy mnie o to pytają. Ja to dałem jako pierwszy punkt programu, mogę dać jako ostatni. Bo z tego się zrobił główny postulat, a tak nie jest. Ale faktycznie jak zamkną kopalnię i elektrownię, to miasto będzie zupełnie inaczej funkcjonować. Dużo osób straci pracę. Choć oczywiście nie wszyscy. Nie wszyscy, którzy pracują na kopalni czy w elektrowni mieszkają w Łaziskach, prawda? A też nie wszyscy łaziszczanie pracują na kopalni czy w elektrowni. Miasto przede wszystkim straci na tym finansowo, bo dużo mniej podatków będzie wpływać do kasy. Dzisiaj największe podatki pochodzą właśnie z tych dwóch zakładów. Ja i jeden z moich kandydatów do Rady Miasta, Szymon Wojsz, jasno o tym mówimy. On w ogóle idzie z hasłem „Tak dla transformacji, nie dla likwidacji”. Chociaż ja chyba faktycznie za mocno podkreśliłem te sprawy z ratowaniem kopalni i elektrowni. Dużo osób mnie atakuje.

Co panu zarzucają?
Że co ja w ogóle mogę na ten temat mówić, jak to nie są tereny miasta. Wiem o tym, ale burmistrz miasta ma prawo, a nawet obowiązek, protestować, rozmawiać, wywierać naciski. A co będzie to będzie. I zawsze można pojechać do Ministerstwa Przemysłu czy do Ministerstwa Klimatu. Wiadomo, że ten punkt graniczny to jest 2049 rok. Tego nie przeskoczymy, bo są jakieś nakazy z Brukseli, które Warszawa zaakceptowała. Ale nasza elektrownia ma być wygaszana od 2025 roku, a kopalnia za kilka lat. Zawsze można przedłużyć, starać się o przedłużenie bytności tych zakładów o kilka albo kilkanaście lat. Zdaję sobie sprawę, że w końcu i tak to zamkną, bo pokłady węgla się kiedyś skończą, gdy nie otworzą nowych chodników. A były takie plany, ale już raczej nic w tym kierunku nie jest robione. Zdaję sobie sprawę, że możemy w tej kwestii polec. Ale jeśli polegniemy, to w walce. Wtedy się trzeba zastanowić, co z tymi terenami zrobić. Bo miasto dzisiaj, jak widać, nie ma żadnego pomysłu co w zamian.

Co w zamian za grubę i elektrownię? Jakie inne inwestycje chciałby pan przyciągnąć?
Można najpierw próbować przedłużać życie tych zakładów. Musimy trzymać rękę na pulsie, dlatego że sytuacja w Europie, na świecie, w kraju jest dynamiczna. Może się przecież jeszcze coś zmienić. Wojna w Ukrainie pokazała, że wzmożono wydobycie węgla. Na pewno nie zgadzam się, żeby zburzyć wszystko, zrównać z ziemią i postawić jakąś halę produkcyjną albo market. Bo coś musi w zamian powstać. Nie będziemy uprawiać tu zboża ani kartofli. Ja mam pomysł, żeby zrobić z tego fajne muzeum. Na elektrowni zresztą jest muzeum, ale mało rozpoznawalne. A można by te tereny fajnie zagospodarować na nowoczesne muzeum z tradycją i do tego punkt hotelowo-gastronomiczno-usługowy.

Muzeum przecież nie zatrudni tylu ludzi co kopalnia.
Tak, ale będziemy w stanie ściągnąć turystów, którzy będą pozostawiać pieniądze i podatki. Trzeba by oczywiście też pomyśleć o jakimś większym zakładzie obok, który by się mógł jakoś wkomponować w to wszystko. Który zatrudniałby, no powiedzmy, przynajmniej te kilkaset osób. Ale na pewno nie chciałbym, żeby wszystkie zabudowania kopalni były zburzone, a na ich miejscu postawione hale. Trzeba zachować unikalny landszaft, krajobraz Łazisk naturalno-industrialny, czyli pola, ale też hołdy i do tego kominy, chłodnie elektrowni, i najstarsze zabudowania kopalni. One już się wpisały w krajobraz miasta. I naprawdę, mnie się Łaziska podobają. Właśnie z tego powodu. I ludziom też się podobają.

Wspomniał pan o turystach. Czy ten industrialny landszaft to jest właśnie to, co ma tutaj turystów przyciągnąć?
Łaziska są unikatowym, moim zdaniem, terenem. Bo tu jest natura, która łączy się z przemysłem. I tu jest taki, można powiedzieć, pierwotny krajobraz Górnego Śląska. Gdzie były pola, gdzie ludzie uprawiali rolę. Ale obok powstawały szyby kopalniane, huty. No bo przecież hutę jeszcze mamy i na szczęście ona nie jest zagrożona. Więc może by tu coś też warto było rozwinąć. Naprawdę Łaziska mają potencjał turystyczny, który nie jest wykorzystywany. Mamy dwie znane hałdy - Skalny i Waleska, które mają niesamowity potencjał.

To wszystko, co pan postuluje, jest możliwe do zrobienia w ciągu kadencji?
Na pewno nie w jednej. Być może pod koniec drugiej by się coś już udało zrobić. Przynajmniej jakieś decyzje podjąć. Faktycznie to są sprawy rozciągnięte w czasie, ale nie możemy pozwolić, żeby ktoś teraz podjął błędne decyzje i żeby one „zaprocentowały” na przyszłość.

W kampanii głosi pan też hasło „Nie dla CPK”.
Tu akurat wszyscy kandydaci są zgodni.

Wszyscy dwoje, bo ma pan tylko jednego konkurenta, obecnego burmistrza Łazisk Górnych.
Tak, ale mówię też o kandydatach do Rady Miasta. No chyba, że ktoś się kryje z tym. Nawet gdyby był „za” CPK, to ludzie by go zeżarli, jakby to głośno powiedział. Więc oficjalnie wszyscy są przeciwko, i to jest jedyny punkt, w którym zgadzam się w 100 proc. z obecnym burmistrzem Wyrą. Trzeba radykalnie stanąć po stronie mieszkańców. Nawet stworzyć żywy łańcuch z ludzi. Nas nie zabiją.

Pan tak na poważnie?
Ja to mówię poważnie, że takich metod trzeba próbować, gdyby faktycznie nam tu coś zagrażało, czyli własnymi ciałami ochronić nasze miasto. Oczywiście też przede wszystkim trzeba dyskutować. To akurat burmistrz Wyra robi i nie można mu zarzucić, że o to się nie stara. Wszyscy mamy nadzieję, że CPK nie powstanie. Jeśli by miało powstać, to na pewno będzie trzeba negocjować, rozmawiać, żeby ani jednego domu w Łaziskach - ja mówię tu o Łaziskach, ale oczywiście też w innych miastach - nie zburzono.

Myśli pan, żeby pójść do zarządu województwa albo do polityki ogólnokrajowej za jakiś czas?
Myślę w przyszłości o kandydowaniu do Sejmiku Śląskiego. Ale od czegoś trzeba zacząć. Faktycznie startuję pierwszy raz w ogóle w jakichś wyborach. Wybory samorządowe to jest najlepsza rzecz, od której można zacząć.

Jest pan członkiem Ruchu Autonomii Śląska?
Tak, od ponad 10 lat. Mam nadzieję, że któryś z naszych kandydatów, najlepiej kilku, wejdzie do Sejmiku Śląskiego. Powiem szczerze, że było blisko, żebym kandydował do Sejmiku. Nawet zgłosiłem swoją osobę władzom Ruchu Autonomii Śląska, ale dałem warunek, że pójdę do Sejmiku tylko wtedy, gdy zagwarantują mi dobre miejsce – jedynkę, dwójkę, ostatnie. Wiadomo, że z listy Ruchu Autonomii Śląska z danego okręgu wejdzie jedna osoba, więc tylko dobre miejsce gwarantowało jakąś szansę dostania się do Sejmiku. Po drugie, Sejmik trochę odstraszył mnie tym, że mamy dwie konkurencyjne śląskie listy - Ruch Autonomii Śląska i Ślonzoki Razem. Tak więc spada szansa wyboru. Jest niebezpieczeństwo, że głosy się podzielą gdzieś. RAŚ będzie miał, powiedzmy, 4%, Ślonzoki Razem też 4%. Razem by to dało fajny wynik, 8%. Dzieląc to nie mamy nic, nie przekraczamy progu. I tu jest to niebezpieczeństwo, które oby się nie spełniło. Faktycznie większa władza jest w Sejmiku. I tam by mi nie zarzucano, że od urodzenia nie mieszkałem w Łaziskach. Tam bym mógł jeszcze bardziej iść w śląską narrację. Ale zostawiam to sobie na kiedyś. Mam nadzieję, że jeszcze do Sejmiku będzie mi dane kandydować.

Czym się pan zajmował przed startem w wyborach?
Śląskimi sprawami.

Okej, a jakie to są śląskie sprawy?
Od trzech lat prowadzę kanał na YouTubie „Ślōnskŏ Rajza”. Nagrałem po śląsku i o Śląsku ponad 100 filmów. Aktywnie działam w DURŚ i Ślōnskij Ferajnie, z którą organizujemy różne happeningi. Biorę udział w marszach Autonomii i na Zgodę. Wieszaliśmy razem ze Ślōnskōm Ferajnōm śląską flagę na hałdzie Skalny. Wyszedłem też z inicjatywą zmiany nazwy jednej z ulic w Łaziskach na ulicę imienia śląskiego bohatera, Hochberga. Hans Heinrich XV Hochberg von Pless jest bardzo ważną postacią dla Księstwa Pszczyńskiego, które również obejmowało te tereny. Przecież kopalnia, która znajdowała się tu, Prinzengrube, Princok, została założona przez niego. Tu, gdzie mamy dzisiaj elektrownię.

Która ulica miała iść do zmiany?
Wyzwolenia. Już mnie tam parę osób mocno zaatakowało – „żadnej zmiany ulic!”. Jak niektóre osoby nie będą chciały, można zmienić nazwę tylko części ulicy, a część zostawić, żeby jedną panią, która najbardziej krzyczała i mieszka tam na tyłach, zadowolić. Te wszystkie ulice Wyzwolenia i tym podobne to są nazwy postkomunistyczne. Była dekomunizacja nazw ulic. Ja się na to powołałem, że to podlega pod dekomunizację. Oczywiście nie bezpośrednio, dlatego zostawili tę ulicę, bo to nie jest żadne nazwisko. Pstrowskiego zmienili na Świętej Barbary.

Była też ul. Świerczewskiego.
Świerczewskiego, właśnie. Teraz mi umknęło. Świerczewskiego – Jana Pawła II. Jakie wyzwolenie, które tak naprawdę nie było wyzwoleniem, tylko zniewoleniem? Więc to jest hańba! Oczywiście większość osób nie wie w ogóle, o co chodzi. Ale są osoby, które mają świadomość tego. No i trzeba uhonorować śląskich bohaterów w przestrzeni publicznej. I takie uhonorowanie Hochberga, czy później innych bohaterów jest bardzo potrzebne w przestrzeni publicznej w śląskich miastach. Każde śląskie miasto powinno mieć ulicę imienia śląskiego bohatera, który jest związany przede wszystkim z tymi ziemiami, a naprawdę Łaziska Hochbergom dużo zawdzięczają. No niestety projekt został odrzucony od razu przez Radę Miasta.

Pan sam mieszka przy ul. Wyzwolenia.
Tak, od dwóch lat. Wcześniej mieszkałem w centrum Łazisk. I mam też porównanie jak wygląda centrum Łazisk, a jak wyglądają obrzeża, czyli tutaj, Werk, gdzie droga jest cała podziurawiona, gdzie można, dłużej jeżdżąc, rozwalić zawieszenie. Gdzie śmieci są porozwalane. Mam nadzieję, że w końcu miasto z tym coś zrobi. No i sprawa autobusów jest bardzo nagląca, bo ucięto część połączeń autobusowych. Ludzie mają problem się stąd wydostać i wrócić. To jest największy problem tego miejsca. Uważam, że Łaziska potrzebują zrównoważonego rozwoju. A pan Wyra dba głównie o to, co widzi większość. Taka jest strategia większości włodarzy miast. W innych miastach też tak wygląda. Tereny obrzeżne zasługują na więcej. My nie jesteśmy ludźmi drugiej kategorii.

Hałda Skalny Łaziska

Może Cię zainteresować:

Kiedyś śląski Wezuwiusz i wrota piekieł. Jak wraz z przyrodą odzyskaliśmy hałdę w Łaziskach Górnych

Autor: Michał Wroński

29/09/2023

Urna wyborcza

Może Cię zainteresować:

W Wiśle, Herbach i Kozach wszyscy kandydaci mają zapewniony mandat. Takie wybory nie mają sensu, a mimo to się odbędą

Autor: Michał Wroński

19/03/2024

Coca Cola lime po slasku

Może Cię zainteresować:

Grzegorz Kulik: Zły czas do Ślōnska sie niy skōńczōł. Ônego nigdy niy było. My swojōm robotōm lyczymy Polokōw ze nacyjōnalizmu

Autor: Grzegorz Kulik

15/03/2024

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon