Na szczęście drzwi do sali obrad Sejmiku Województwa Śląskiego zazwyczaj są otwarte. W przeciwnym razie najbardziej optymalnym rozwiązaniem byłoby zamontowanie obrotowych. Zwłaszcza na początku kadencji.
W roku 2018 do Sejmiku Województwa Śląskiego dostali się m.in.:
- Marek Balt,
- Halina Bieda,
- Ewa Gawęda,
- Grzegorz Gaża,
- Michał Gramatyka,
- Wojciech Konieczny,
- Wojciech Saługa,
- Michał Woś.
Dziś
na próżno szukać ich w Katowicach przy Placu Sejmu Śląskiego.
Kalendarz wyborczy ułożył się tak, że wybory samorządowe
poprzedziły parlamentarne. Mocni
kandydaci
pociągnęli
swoje listy, a później spakowali
nesesery i pojechały dalej do Sejmu oraz
Senatu RP lub Parlamentu Europejskiego, przekazując mandaty
koleżankom i kolegom, którzy tak dużej liczby głosów nie
otrzymali.
Może Cię zainteresować:
Grzegorz Boski z PSL dołączył do zarządu woj. śląskiego. Na swoją szansę czekał... pięć lat
Czterech radnych z jednego okręgu
Specyficznym przypadkiem jest okręg częstochowski, gdzie lewica ma już w tej kadencji swojego czwartego przedstawiciela w Sejmiku Województwa Śląskiego. Najlepszy wynik osiągnął tam Marek Balt, który na tej liście miał tzw. "jedynkę" i zdobył 24 225 głosów. Po roku przeniósł się jednak do Parlamentu Europejskiego. Zastąpił go Wojciech Konieczny (7045 głosów), ale wkrótce otrzymał mandat w Senacie RP. Wówczas przyszedł czas na Gabrielę Łacną (3419 głosów). Niestety radna zmarła 21 grudnia 2022 roku, a jej miejsce zajął Mariusz Ogończyk (1319 głosów).
Jest to jeszcze nieco bardziej skomplikowane, ponieważ przed nim prawo do mandatu miała Małgorzata Majer (2738 głosów) i Grzegorz Sikorski (1867 głosów), ale z niego nie skorzystali. W tym okręgu została już tylko jedna kandydatka lewicy, która nie miała szansy na elekcję - Jolanta Tromczyńska (988 głosów).
Sejmik staje się wydmuszką
Sejmik Województwa Śląskiego dla części radnych to przedsionek i trampolina do dużej polityki. To sprawia jednak, że staje się on wydmuszką. W wielu przypadkach nie zasiadają w nim najlepsi kandydaci, którzy uzyskali największe poparcie, a na przykład - nie ujmując mu, bo może jeszcze nas zaskoczy - niezbyt znany Mariusz Ogończyk, który na swojej liście uzyskał dopiero szósty wynik.
Ostatnie lata w regionalnej debacie zdominowała ekipa Jakuba Chełstowskiego, która sprawnie rozgrywała opozycję pozbawioną doświadczonych i mocnych graczy, takich jak Wojciech Saługa, Michał Gramatyka czy Marek Balt. Nawet kiedy ta szeroko rozumiana opozycja doszła do głosu, to za sprawą przejścia na jej stronę Jakuba Chełstowskiego i trojga jego radnych, którzy zamienili Prawo i Sprawiedliwość na Ruch Samorządowy "Tak! Dla Polski".
Stawiam dolary przeciwko orzechom, że przy jednej z najbliższych okazji Jakub Chełstowski spróbuje swoich sił w Warszawie lub Brukseli, a region po prostu straci polityka, którego można oceniać różnie, ale sprawności w tym fachu odmówić mu nie można.