W środę, 7 grudnia, odbyła się nadzwyczajna sesja Sejmiku Województwa Śląskiego. Jednym z najważniejszych punktów była uchwała dotycząca dofinansowania leczenia niepłodności metodą in vitro, którą przygotowali radni Koalicji Obywatelskiej.
- Dla par, które mimo długiego okresu starania się o dziecko, nie mogą mieć potomstwa, to sens życia. Nie możemy tego zrozumieć jako osoby, które mają dzieci. Ten problem dotyczy 15-20 proc. par w wieku prokreacyjnym (…) Dla nich in vitro to jedyna metoda, aby móc mieć dziecko. In vitro to dziecko. In vitro to przede wszystkim miłość. Miłość, a nie polityka - argumentowała posłanka KO Monika Rosa.
Zgodnie z przewidywaniami projekt został przyjęty. Zagłosowała za nim większość radnych - 27. Przeciwnych było dziewięciu, a jeden się wstrzymał.
Uchwała Sejmiku ma jednak charakter intencyjny - wyraża poparcie dla przeznaczenia w latach 2023-2026 20 mln złotych na dofinansowanie in vitro. Po pięć milionów w każdym roku. Teraz pieniądze na ten cel w budżecie musi znaleźć niedawno powołany nowy zarząd województwa z marszałkiem Jakubem Chełstowskim (Ruch Samorządowy "Tak! Dla Polski") na czele.
Może Cię zainteresować:
Polityczny przewrót w woj. śląskim. Przewodniczący sejmiku odwołany. Opozycja zabiera władzę PiS
In vitro drugi raz w Sejmiku Województwa Śląskiego
Przypomnijmy, że Sejmik Województwa Śląskiego już raz obradował w sprawie dofinansowania in vitro. Wówczas uchwała KO nie przeszła. Przeciwny był nawet Jakub Chełstowski, który zasiadał jeszcze w ławach Prawa i Sprawiedliwości. Tłumaczył, że w budżecie nie ma na to pieniędzy. Z kolei radny Rafał Kandziora - który razem z marszałkiem zmienił niedawno barwy polityczne - wyjaśniał później, że zaważyły przede wszystkim błędy formalne w samej treści uchwały.
- Wydaje mi się, że wynik głosowania, ze względu na sposób przygotowania projektu uchwały, był taki, a nie inny (...) Ekspertyzy prawne są co najmniej wątpliwe. Na pewno bym to rozważył, gdyby treść uchwały była bezbłędna - zapewniał Rafał Kandziora.
Co ciekawe, uchwała mogła zostać przyjęta za pierwszym razem, gdyby nie to, że aż sześciu przedstawicieli Koalicji Obywatelskiej nie zjawiło się na sesji.
Może Cię zainteresować:
Dla radnej PiS in vitro to "eliminacja jednostek słabszych". Sejmik nie dofinansuje tej metody
Wątpliwości moralne i etyczne radnych PiS
Zarówno za pierwszym, jak i za drugim razem temat in vitro wzbudził w Sejmiku Województwa Śląskiego sporo emocji. Na poprzedniej sesji radna PiS Jadwiga Baczyńska powiedziała, że to "eliminacja jednostek słabszych" i przyrównała ją do metod stosowanych przez Adolfa Hitlera. Tym razem nie była obecna, ale swoimi spostrzeżeniami postanowił podzielić się jej kolega z klubu Zbigniew Przedpełski, który na początek pochwalił się, że w Google przejrzał ofertę klinik oferujących in vitro.
- Metoda in vitro budzi wątpliwości moralne i etyczne (…) Należy też zastanowić się, co jest rzeczywistym celem uchwały, która ma pomóc tak znikomej części populacji województwa śląskiego. Być może beneficjentem ma być rozwinięta branża podmiotów świadczących in vitro - powiedział Zbigniew Przedpełski.
Opowiadał o bankach nasienia i dramatach osób, które poszukują własnej tożsamości, ponieważ nie potrafią odnaleźć własnych ojców. Krótko jego wypowiedź jako brednie podsumował radny i lekarz Klaudiusz Komor (KO): - Pobiera się nasienie od ojca i komórkę jajową od matki. Dziecko dobrze wie, kto jest jego ojcem i matką. Ma pełną rodzinę. To jest działanie prorodzinne.
Ponadto Zbigniew Przedpełski stwierdził, że in vitro nie można nazwać leczeniem, bo nie usuwa przyczyny problemu.
- A czy przeszczep serca lub proteza kończyny to leczenie przyczyny problemu? Mimo to, chyba nikt z nas nie będzie podważał zasadności przeszczepu serca - odpowiedział Klaudiusz Komor.
Radny PiS podniósł także argument, że nie warto wydawać 20 mln złotych na program, który może pomóc tylko 1500 parom w całym regionie.
- Chodzi o to, żeby dać możliwość do skorzystania z metody in vitro również osobom mniej zamożnym. Pan w Google przeczytał, że taki zabieg kosztuje 10-15 tys. złotych. Nie każdy może sobie na taki wydatek pozwolić, a my chcemy wyrównać szanse. Po to jest ten program (…) Każde dziecko to cud i każde urodzone w ramach tego programu dziecko to będzie nasz sukces - podkreślił radny Marek Kopel (KO).