Yellowstone: saga o rodzinie, ziemi i losach kowbojów
Serial „Yellowstone” to prawdziwy fenomen współczesnej telewizji. Od premiery w 2018 roku przyciąga miliony widzów na całym świecie. Telewizyjne dzieło reżysera Taylora Sheridana opowiada o największym ranczu w stanie Montana i jego właścicielach, rodzinie Duttonów. Lecz „Yellowstone” nie jest tylko historią o ranczu – to saga o rodzinie, kulturze i wartościach, które w obliczu zmieniającego się świata wystawione zostają na próbę. W główną rolę – Johna Duttona – wciela się Kevin Costner, którego kreacja jest zarazem surowa, pełna emocji i głęboko ludzka (w obsadzie znajdziemy także Kelly Reilly, Luke'a Grimesa i Wesa Bentleya, którzy wcielają się w dzieci Johna, każde z własnymi ambicjami i problemami). Sheridan ukazuje nam nie tylko dramaty rodzinne, ale także walkę o ziemię, na której przecina się historia rdzennych mieszkańców, osadników i nowoczesnych deweloperów.
Na tym jednak historia „Yellowstone” się nie kończy (czy też raczej się nie zaczyna). Serial doczekał się prequeli – 1883 (z Samem Elliottem, Timem McGrawam i Faith Hill) oraz 1923 (z Harrisonem Fordem i Helen Mirren), które przenoszą nas w czasy pionierów, gdzie surowe życie na Dzikim Zachodzie splata się z epicką historią trudnych początków rodziny Duttonów. Ranczo Yellowstone staje się symbolem wytrwałości, dziedzictwa, a także nieustannej walki przetrwanie i swoje miejsce w świecie.

Śląskie echa Dzikiego Zachodu
A teraz przenieśmy się na Śląsk. Czy Yellowstone coś z nami łączy? Odpowiedź kryje się w twórczości Alfreda Szklarskiego, pisarza przez większość życia mieszkającego w Katowicach. Choć Katowice mogą wydawać się dalekie od Montany, istnieje most, który łączy te dwa światy. Alfred Szklarski, klasyk (dla wielu ikona) polskiej literatury przygodowej, prócz kultowego cyklu powieści podróżniczych o przygodach Tomka Wilmowskiego, stworzył także trylogię indiańską, zatytułowaną „Złoto Gór Czarnych”. To epicka opowieść o Indianach, ich kulturze, zwyczajach i tragicznej historii związanej z ekspansją białych osadników. Szklarscy przenoszą czytelnika w świat rdzennych mieszkańców Ameryki – Dakotów. „Orle pióra”, „Przekleństwo złota” i „Ostatnia walka Dakotów” to powieści tchnące autentycznym życiem Indian, w których ich tradycje, wierzenia i losy przedstawione są z niesamowitą precyzją i wrażliwością. Kluczową rolę odegrał tu imponujący jak na swą epokę research wykonany przez Krystynę Szklarską.
Wieloletnia praca Żony przy kompletowaniu i systematyzowaniu rozlicznego, obcojęzycznego materiału źródłowego oraz przystosowanie go do akcji powieści, mogła znaleźć wyraz mojej wdzięczności jedynie w uznaniu istotnego współautorstwa - pisał Szklarski we wstępie do „Orlich piór”.
I tak pani Szklarska, która wspomagała męża w podobny sposób także przy pisaniu innych jego książek, jak najsłuszniej trafiła na okładki trylogii indiańskiej jako jej współautorka.
Szklarski był pisarzem z niezwykłym darem nie tylko do opisywania przygód, ale także do wzbudzania w czytelnikach silnych emocji, które na długo pozostawały w ich pamięci. W przypadku trylogii indiańskiej, emocjonalny wymiar twórczości Szklarskiego wiąże się z głęboką empatią, jaką autor przejawiał wobec rdzennych mieszkańców Ameryki. Choć był to świat odległy od jego Śląska, udało mu się uchwycić tę subtelną mieszankę dumnych tradycji i nieodwracalnej tragedii związanej z ekspansją białego człowieka. Czytelnik czuje żal, niemal osobisty gniew i współczucie dla indiańskich bohaterów. Szklarscy potrafili uczynić ich losy uniwersalnymi.

Żółty Kamień z Katowic
Główną postacią „Złota Gór Czarnych” jest Przebiegły Wąż, wojownik i szaman Wahpekute, jednego z plemion Santee Dakotów. Jednak w drugiej części występuje już także jego syn, który w tomie ostatnim wysunie się na plan pierwszy. Syn Przebiegłego Węża nosi imię Żółty Kamień! Czyli po angielsku Yellowstone. To wielki wojownik, który w decydującej bitwie Dakotów i Szejenów z amerykańską kawalerią nad Little Bighorn (też skądinąd w Montanie!) zabija George'a Armstronga Custera, ginąc przy tym śmiercią bohatera. Żółty Kamień (podobnie jak jego ojciec) jest postacią fikcyjną, niemniej symboliczną, a w swym tragizmie głęboko przejmującą.
Żółty Kamień otrzymuje swoje imię w nawiązaniu do grudki złota, u Szklarskiego nazywanego żółtym kamieniem przez Indian. Zaskoczonych zresztą i mocno zdegustowanych piekielnym pożądaniem i obłędem, jakie wywołuje u białych ten błyszczący metal. Wybór imienia „Żółty Kamień” skłania do zastanowienia, gdyż w rzeczywistości Indianie nigdy nie nazywali w ten sposób złota. Można się tu więc domyślać licentia poetica Szklarskiego. Czyżby pisarz użył tego określenia jako literackiego zabiegu, podkreślając tak bogactwo, które złoto przyniosło części mieszkańców Ameryki, jak i dramat zgotowany przez nich innym, tym pierwotnym? Wszak symbolika jest tu kluczowa – w takim ujęciu Żółty Kamień to metafora sukcesu amerykańskiej ekspansji na zachód kontynentu, ale też tragedii, która zniszczyła dotychczasowe życie rdzennej ludności Stanów. Tytułowym „Złotem Gór Czarnych” są wszak Indianie.

Co jeszcze ciekawe, w bitwie nad Little Bighorn rzeczywiście uczestniczył Indianin o podobnym co Żółty Kamień imieniu. Czejen Żółty Nos, bo o nim mowa, odznaczył się zdobywając proporczyk 7. Pułku Kawalerii. Okrył się przez to wyjątkową chwałą, gdyż w kulturze Indian odebranie przeciwnikowi jego wojennego znaku stanowiło dowód największej odwagi. Żółty Nos być może należał też do wojowników, którzy ostatecznie zniszczyli okrążony oddział Custera. Kto naprawdę zabił tego zaprzysięgłego wroga Indian, tego nigdy nie ustalono z całkowitą pewnością. Choć jednak są bardziej prawdopodobni kandydaci do tytułu pogromcy Custera, Żółty Nos siłą rzeczy także figuruje na ich liście. Cóż z tego, że na jednej z odległych pozycji? Dobre i to. W każdym razie istnieje pewna paralela pomiędzy imionami Żółtego Kamienia i Żółtego Nosa oraz przypisywanymi im czynami.
A z kolei na kartach „Ostatniej walki Dakotów” pojawia się Pizi, wódz Hunkpapów (grupy Teton Dakotów). Znany także jako Gall, jest postacią historyczną, znakomitym taktykiem i jednym z głównych architektów indiańskiego zwycięstwa nad Custerem. Pizi (Phizí) to jego indiańskie imię, które w języku Dakotów oznacza gorycz i... żółć. Tyle że tym razem w znaczeniu emocjonalnym – złości czy nienawiści wobec nieprzyjaciół. Czy to było inspiracją dla Szklarskiego? Możliwe! Wskazówką jest tu jedna ze scen trzeciego tomu trylogii indiańskiej, w której Żółty Kamień postanawia podarować członkom rodziny talizmany ze znalezionych przezeń złotych samorodków. W złocie bowiem – jak wierzy – zaklęta jest nienawiść wobec białych, dzięki której można ich pokonać. Literacka fikcja często łączy historyczne ziarno z autorską swobodą. Mogło tak być i w tym przypadku.
Yellowstone, żółte skały i indiański wódz
Yellowstone jako miejsce to nie tylko tytuł serialu. To także część amerykańskiej historii i geografii. Nazwa Yellowstone autentycznie pojawia się w Ameryce. I to w kilku ważnych kontekstach. Najbardziej znanym jest Park Narodowy Yellowstone. Utworzony w 1872 roku, rozciąga się na terenie trzech stanów: Wyoming, Montany oraz Idaho, i jest najstarszym parkiem narodowym na świecie. Brzegi tamtejszej rzeki Yellowstone zdobią charakterystyczne żółte skały, od których nadano nazwę zarówno parkowi, jak i okolicznym regionom. Rzeka Yellowstone była ważnym szlakiem już w czasach Indian. Została opisana przez słynną ekspedycję odkrywczą Meriwethera Lewisa i Williama Clarka, która w latach 1804–1806 przemierzyła Amerykę Północną, docierając aż do wybrzeży Pacyfiku.
Zaskakujące jest również i to, że ranczo Yellowstone z serialu ma swój pierwowzór w rzeczywistości. Chief Joseph Ranch, prawdziwa lokacja filmowa, zostało tak nazwane na cześć wodza plemienia Nez Percé, który stał się symbolem walki o wolność Indian i ich oporu wobec ekspansji białych osadników. Jak się więc okazuje, eponimem pierwowzoru rancza Duttonów też był Indianin; nie Żółty Kamień, ale przecież jego pobratymiec. Dodaje to serialowi dodatkowego historycznego wymiaru. Historia Dzikiego Zachodu, ukazana w „Yellowstone”, splata się z rzeczywistą przeszłością tego miejsca.
Katowice, wiek XIX i XX: Dziki Zachód na Śląsku
Śląsk również ma swoje westernowe odniesienia. W XIX wieku Katowice, podobnie jak amerykański Dziki Zachód, przeżywały gwałtowne przemiany, przypominając świeżo powstałe miasteczko na amerykańskiej prerii. Napięcia między miejscowymi chłopami a napływającymi osadnikami i przemysłowcami są niczym relacje Indian z osadnikami na Dzikim Zachodzie. Jeden z ojców miasta, dr Richard Holtze, rdzennych mieszkańców Katowic nazywał wprost „naszymi czerwonoskórymi”. Byli oni stopniowo wypierani z Kattowitz na ich peryferia, a następnie w ogóle poza obszar rozwijającego się miasta. Niczym Indianie wypychani do amerykańskich rządowych rezerwatów.
Zaś w XX wieku Katowice stały się miejscem, gdzie Alfred Szklarski pisał swoje powieści. W tym „Tomka na wojennej ścieżce”, którego iście westernowa fabuła osadzona jest na Dzikim Zachodzie, a bohaterami są między innymi waleczni i szlachetni wojownicy plemienia Apaczów z niezapomnianym wodzem Czarną Błyskawicą na czele. Ale przede wszystkim chodzi o „Złoto Gór Czarnych” Szklarskich, dzięki któremu Śląsk zyskał literackie połączenie z amerykańską historią.
Montana i Śląsk: dwa odległe światy splecione symboliką
Serial „Yellowstone” i twórczość Szklarskiego pokazują, że historie o walce, dziedzictwie i kulturze mogą łączyć różne światy – od Montany po Katowice. Te dwa światy są na pewnym poziomie splecione. „Yellowstone” i Katowice – dwa miejsca, które na pierwszy rzut oka nie mają ze sobą nic wspólnego, łączy jednak duch dziedzictwa i symboliki. Saga rodziny Duttonów jest symbolem wytrwałości i miłości do ziemi, podobnie jak historia Dakotów w powieściach Szklarskiego. Tak Przebiegły Wąż i Żółty Kamień, jak i bohaterowie Sheridana uświadamiają nam wartość pielęgnowania dziedzictwa, nawet (a może szczególnie?) w obliczu trudności i grożącej zagłady. Może to właśnie ta uniwersalność sprawia, że zarówno serial, jak i książki Szklarskiego wciąż fascynują kolejne pokolenia. Zbieżność Yellowstone z Żółtym Kamieniem podpowiada, że uniwersalne wartości i historie łączą nas na głębszym poziomie, ujawniając wspólne nici w tkance ludzkiej kultury. Od Montany po Katowice.


Może Cię zainteresować: