Projekt pod nazwą Shakin’ Dudi właściwie nie mógł się udać. Irek Dudek w 1984 roku był bluesmanem po trzydziestce. Gdy wymyślił, że będzie grać rock'n'rolla, wszyscy pukali się w głowę. A on ściął długie włosy i pokaźną brodę, wbił się w garnitur z krawatem, wziął do współpracy 10 lat młodszego Darka Duszę - lidera punkrockowego zespołu Śmierć Kliniczna i muzyków do tej pory specjalizujących się w jazzie.
Jak bluesman Irek Dudek stał się rock'n'rollowcem Shakin' Dudim
Jak pisze Jacek Kurek, "Wystarczyło połączyć kilka sprzyjających okoliczności oraz dobrych pomysłów. Pomogła też uzasadniona irytacja związana z „dokonaniami” pewnego pseudo rock’n’rollowego gwiazdora tamtych czasów, dzięki któremu nazwa nowego projektu Irka sama się niejako nasunęła. Od tamtego czasu długo jeszcze wielu w Polsce niespecjalnie było zorientowanych, kto to Irek Dudek, za to wszyscy doskonale wiedzieli, kim jest Shakin’ Dudi. W tym czasie bluesman z Katowic rodem dotknięty został świeżością muzyki punk, jako zdrowego powrotu do istoty rock’n’rolla w całej jego pierwotnej sile, spontaniczności i naturalności. Irek miał już jednak, trzydziestkę z goła od trzech lat za sobą i słusznie zauważył, że jak na rasowego punka to chyba jednak nieco za dużo".
Nowa grupa, która przybrała w końcu nazwę od scenicznego wcielenia Dudka, czyli Shakin’ Dudiego, zadebiutowała w styczniu 1984 r. w katowickiej Hali Parkowej. Na pierwszą płytę nie kazali długo czekać.
Razem nagrali praktycznie za jednym podejściem w 1985 roku album pod przekornym tytułem "Złota płyta", który okazał się kopalnią hitów i zrobił szał w Polsce w połowie smutnych lat 80. To z tego albumu pochodzą takie przeboje jak
- „Au sza la la”,
- „Zastanów się co robisz”,
- „To ty słodka”,
- „Za dziesięć minut trzynasta”
- „Och Ziuta”.
Jacek Kurek: "Shakin’ Dudi nie tylko wystrzeliwał jak z maszynowego karabinu przeboje, ale jego opowieści stały się ikonicznym komentarzem do czasów, w których powstawały. Na pełne witalności i dobrej energii koncerty publiczność w tamtych siermiężnych czasach wdzierała się oknami, gdy przez drzwi wejść już nie mogła. Nic dziwnego zatem, że Shakin’ Dudi z XXII Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu wywiózł nagrodę publiczności w Konkursie „Przeboje” za piosenkę "Ou, szalalala", niezależnie od tego zbierał laury jako najznakomitsza koncertująca w Polsce kapela".
Image jak szychy z PRL-u
Kurek zwraca też uwagę na świetnie dopracowany image Shakin’ Dudiego. "Muzycy występowali pod krawatami, we „frajerskich” garniturkach, jakie wtedy nosiły liczne „pseudoszyszki” PRL-owskiego establishmentu, regularnie kończący zakrapiane imprezy z głowami w niecałkiem pustych talerzach po golonkach z musztardą".
Irek Dudek wspomina, że dopracowane miał nawet swoje dziwne i wykrzywione miny, które uwieczniono na zdjęciach do "Złotej płyty". - Nawet moja mama, jak zobaczyła płytę, to powiedziała: "Irek, ty taki brzydki przecież nie jesteś".
Dziś ze "Złotej płyty" nie tylko sowicie czerpać można wiedzę o Polsce i Polakach połowy lat 80. w PRL-oskiej (już po stanie wojennym) rzeczywistości, ale i o czasach dzisiejszych, bo chociaż minęły cztery dekady i zmienił się ustrój, słuchając tych piosenek nie sposób nie odnieść wrażenia, że przecież nadal są aktualne.
Shakin' Dudi wypełniał największe sale koncertowe w Polsce, a jego występy były szalone nawet jak na rock'n'rollowca - skakał po fortepianie, lał wodą słuchaczy w filharmonii. - Teraz już takich szaleństw nie będzie, bo power jest, ale zdrowie już nie te. 30 lat temu miałem poważny wypadek, nogi już nie te. Nie umiem już wskoczyć na fortepian - puszcza oko bądź co bądź już 73-letni artysta.
A płyta – o tyleż ironicznym, co prowokującym tytule – pokryła się platyną. Doczekała się zresztą udanej kontynuacji w 2008 roku.
Limitowana "Złota płyta" po nowemu do kupienia tylko na Rawie Blues
W tym roku z okazji 40-lecia Shakin' Dudi przygotowano limitowaną EP-kę z największymi przebojami. Płytę CD lub winyl można zamówić wraz z biletami na 42. Rawa Blues Festival. Płyty będą dostępne wyłącznie w trakcie tegorocznego Festiwalu w Spodku!
- Starej "Złotej płyty" nie mogłem ponownie wydać, bo nie mam do niej praw. ale wpadłem na pomysł, żeby po 40 latach od debiutu wejść do studiach i nagrać utwory w tych samych aranżacjach - opowiada Irek Dudek. - Okazuje się, że - bez fałszywej skromności - super wyszło. Wokal mi się nie zmienił, wszystko jest zaśpiewane dobrze i bardzo szybko - dodaje.
Na płycie są też dwa nowe utwory - "Terminator" i "Jesienny blues".