Sinéad O'Connor nie żyje. Irlandzka gwiazda zmarła w wieku 56 lat. Pamiętamy, jak śpiewała w Spodku

Sinéad O’Connor nie żyje. O śmierci legendarnej piosenkarki poinformował portal IrishTimes.com. Sinéad O’Connor miała 56 lat.

Thesupermat/Wikipedia
Sinéad O Connor

Gwiazda Sinéad O’Connor rozbłysła już z ukazaniem się jej debiutanckiego albumu "The Lion and the Cobra" w roku 1987. Blask pierwszej wielkości na scenie muzycznej osiągnęła dzięki płycie "I Do Not Want What I Haven’t Got" z 1990 r. (album zdobył nagrodę Grammy w kategorii Best Alternative Music Album; artystka odmówiła jej przyjęcia) z utworem "Nothing Compares 2 U". Ten cover piosenki Prince'a znalazł się na 162. miejscu zestawienia 500 utworów wszech czasów magazynu Rolling Stone z 2004 r.

Sinéad O’Connor kilkakrotnie występowała w Polsce, m.in. w Poznaniu w 2008 r. i we Wrocławiu w 2013 r. My jednak szczególnie zapamiętaliśmy jej występ w katowickim Spodku w roku 1997 - jedyny wówczas w Polsce, a promujący jej piąty album "Gospel Oak".

Blisko 4-tysięczna publiczność „Spodka” spodziewała się jakiegoś kontrowersyjnego zachowania, z którego gwiazda słynie - pisała ówczesna prasa, przypominając łysą głowę, niekonwencjonalne i zbuntowane poglądy, ekscentryczny wygląd i skandale irlandzkiej wokalistki. Chodziło zwłaszcza o rozdanie nagród Grammy w 1988 r., na którym O'Connnor zjawiła się ubrana jedynie w biustonosz i poszarpane dżinsy oraz o podarcie zdjęcia Jana Pawła II przed kamerami telewizji NBC w 1992 r.

Sinéad O'Connor w Spodku

Skromnie ubrana, z odrośniętymi włosami, a nawet kobieco pomalowanymi na czerwono paznokciami, drobna i nieśmiała - opisywał O'Connor reporter "Trybuny Śląskiej". Katowicki występ gwiazdy okazał się zupełnie inny, niż się spodziewano - trochę zbyt monotonny, statyczny, brakowało w nim czadu i agresywności. Na entuzjastyczne okrzyki i gromkie brawa O'Connor jakby zawstydzona mówiła po angielsku tylko "dzięki". Koncert - koncert bez żadnych udziwnień, szalonej scenografii, wymyślnych układów choreograficznych (artystka tylko stała z mikrofonem) i wielotonowego sprzętu nagłaśniającego, trwał zaledwie godzinę. A Sinéad nie zaśpiewała na nim swoich największych hitów - tych, których wszyscy się spodziewali i na które najbardziej czekali. W Spodku nie zabrzmiały więc wtedy "Nothing Compares 2U" ani "Mandinka”, "Troy" czy też "Ali Babies". Zamiast tego były ballady z "Gospel Oak" i "Universal Mother" z 1994 r., a jedynym energetycznym utworem w koncertowym repertuarze okazał się "Fire On Babylon”. Mimo tego na tę godzinę Irlandka dosłownie zaczarowała Spodek, w którym królował jej wspaniały, niepowtarzalny głos i bardzo osobiste teksty, chwilami śpiewane a capella. Występ w Katowicach zakończyła jedyna piosenka zaśpiewana na bis, którą był "Redemption Song" Boba Marleya.

I tak zapamiętali Sinéad O'Connor wszyscy, którzy byli w Spodku tamtego wieczoru.

Sinéad O'Connor w Spodku w 1997 r.
Śląska Biblioteka Cyfrowa, domena publiczna

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon