Tytułem uzupełnienia wstępu: nie, SBB też nie trzeba przedstawiać. U szczytu popularności pod koniec lat 70. kapela z Siemianowic należała do absolutnego topu rocka progresywnego w Europie. Genesis, Pink Floyd, Yes i SBB. To był pierwszy polski zespół zaproszony na festiwal Roskilde (rok 1978, na jednej scenie m.in. z Bobem Marleyem).
Jeden z zagranicznych krytyków, oczarowany występami śląskiej grupy w trakcie jednej z zachodnich tras koncertowych, określił ją „najlepszym rockowym trio od czasu Jimi Hendix Experience oraz Cream”. Hendrix, Clapton i Skrzek. Grubo? Grubo, ale posłuchajcie czegokolwiek, co SBB nagrali na przełomie lat 70. i 80. lub solowych projektów Józefa Skrzeka. Do dziś to są naprawdę rzeczy na najwyższym światowym poziomie.
Skrzek gra w horrorze
Snoop Dogg, znacie prawda? Legenda Zachodniego Wybrzeża, mistrz G-Funk, jeden z pierwszych amerykańskich raperów, którzy stali się globalnymi gwiazdami (swoją drogą: z liczbą 40 mln sprzedanych płyt na całym świecie). A jak to: „Snoop Dogg słucha SBB”? Tak to. Rok 1979: SBB wydaje album „Follow My Dream” – płytę inną niż poprzednie w dorobku grupy, przez wielu uważaną za najlepszą w jej dyskografii. Utwory są mniej rozbudowane, bardziej „piosenkowe”, a co za tym idzie – przebojowe, jak na standardy SBB, oczywiście. No i gdzie ten Snoop Dogg?
W
2006 roku raper firmował swoim nazwiskiem film „Snoop Dogg:
Piekielne sąsiedztwo”. Horror klasy B, z dużą ilością krwi,
fruwających bebechów i czarnego humoru. Dobry
film? Nie. Można nawet rzec: bardzo zły, mimo roli nie tylko
Snoopa, ale i znanego choćby z dzieł Tarantino Danny’ego Trejo.
Płytę ze ścieżką dźwiękową z „Piekielnego sąsiedztwa”
otwiera utwór „Welcome To The Hood Of Horrors”. A w nim znajomo
brzmiący motyw klawiszowy, na którym zresztą cały kawałek jest
oparty. Tak, to SBB.
Snoop
Dogg wybrał nieźle: patent autorstwa Józefa Skrzeka pochodzi ze znakomitego
„Walkin’ Around The
Stormy Bay”, pierwszego na
„Welcome”. Brzmienie jest surowe i posępne, raperowi z
Kalifornii mogło skojarzyć się z atmosferą horroru, cóż - nawet
slapstickowego. Zresztą, możecie sami porównać:
Dla SBB to nic nowego
Co to wszystko znaczy? Czy amerykański gwiazdor ukradł kompozycję Józefowi Skrzekowi? Zapewne nie, nie do końca. Po pierwsze, sampling, czyli wykorzystywanie i przetwarzanie fragmentów cudzych utworów to rzecz w hip hopie powszechna od jego zarania. 30 lat temu cała fala rapu made in West Coast, USA czerpała chochlami z dorobku amerykańskiego funku. Snoop Dogg? Też, a może przede wszystkim (posłuchajcie np. go równolegle z Georgem Clintonem). Po drugie, sprawa samplingu została (w miarę) uregulowana prawnie, więc wytwórnia Snoop Dogga musiała dojść do porozumienia z wytwórnią SBB. Najprawdopodobniej.
Dla niedowiarków: "pożyczkę" Snoopa od Skrzeka potwierdza portal WhoSampled.com, który odnotowuje wszystkie, nawet zupełnie egzotyczne akty wykorzystywania utworów jednego artysty przez innego. Na marginesie: dla SBB to nie pierwszyzna - w przeszłości kompozycje śląskiej supergrupy samplowali w swoich kawałkach inne światowe gwiazdy hip hopu: Madlib, DJ Krush czy DJ Shadow. A także cała plejada rodzimych twórców: Molesta Ewenement, Slums Attack, Zipera, Paktofonika czy Pezet.
Pozostaje
jeszcze kwestia, skąd Snoop Dogg wytrzasnął płytę Józefa
Skrzeka. Spokojnie, czekamy na odpowiedź amerykańskiego rapera.