Kamil Bąk / KMTM Chorzów Batory
Ikarus Katowice 1

Skaj na siedzeniach, do tego harmonijkowe drzwi, „zapach” paliwa i uśmiechnięte kasowniki. Jak podróżuje się zabytkowym Ikarusem po miastach i gminach GZM?

W sobotę 29 czerwca o 8.45 odbyła się inauguracja wyjątkowej wycieczki w ramach Kierunku GZM. Z ul. Sądowej w Katowicach wyruszył zabytkowy autobus węgierskiej marki Ikarus. Ponieważ w redakcji ŚLĄZAGA większość załogi w swoim czasie miała przyjemność podróżować tymi klasykami na regularnych liniach, to wysłali na tę przejażdżkę mnie, najmłodszego redaktora - rocznik 98, bym na własnej skórze doświadczył tej emocjonującej jazdy bez klimatyzacji i wifi.

Cud techniki

Pierwsze Ikarusy 260 pojawiły się w Katowickim WPK (Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne) w 1973 roku, czyli 51 lat temu. Parę miesięcy wcześniej wcześniej ten węgierski model autobusu zdobył drugie miejsce na targach Expo w Monako.

Ikarusy od współczesnych autobusów odróżniało to, że nie były niskopodłogowe. Aby się do nich dostać, trzeba było pokonać parę wysokich schodów, co było szczególnym utrudnieniem dla osób z niepełnosprawnościami i matek z wózkami dziecięcymi. W takich sytuacjach trzeba było liczyć na pomoc przypadkowego gentlemana. Poza tym spalanie też było inne – wyjątkowo niskie. Autobus Ikarus 260 (bez przegubu) palił 39 l na 100 km. Przegubowy Ikarus 280 zużywał 48 litrów paliwa na 100 km. Współczesne autobusy spalinowe z włączoną klimatyzacją potrafią palić nawet 70 l na 100 km. No, ale dawniej nie było klimatyzacji....

Skoro już jesteśmy przy temacie klimatyzacji, lato było najgorszym czasem na podróżowanie Ikarusem. A szczególnie uciążliwe było miejsce przy silniku. Z drugiej strony zimą każdy chciał właśnie siedzieć na nagrzanej pracą silnika skrzynce. Jazdę umilały kasowniki w kształcie uśmiechniętej głowy robota, które wytłaczały tajemnicze symbole na biletach oraz kreatywne napisy z tyłu siedzeń wydrapane żyletką lub nabazgrane markerem.

Rajza Ikarusem

Ikarusy startują w Katowicach na Sądowej, ale moja podróż rozpoczęła się w Łaziskach Górnych na ulicy Dworcowej. Uzbrojony w notatnik, paczkę papierosów, gazową zapalniczkę z Egiptu i książkę Szczepana Twardocha wsiadłem do M12 niczym Hunter Thompson górnośląskiego transportu publicznego. Była 14.07, 29 stopni Celsjusza, na słuchawkach najnowszy album Charli xcx, brak wolnych miejsc siedzących. Liczyłem, że sytuacja zmieni się na dworcu autobusowym w Mikołowie, ale tam tylko przybyło pasażerów.

Elektryczny Solaris (chyba Solaris) miał odpaloną na maxa klimatyzację. Niby okay, ale w takim nowoczesnym autobusie bez otwartych okien luft stoi, a przybywający ludzie tylko podnoszą temperaturę i nadają smak powietrzu wewnątrz pojazdu. W końcu parę foteli zwolniło się na Centrum Przesiadkowym w Brynowie.

Na Sądową dojechałem za piętnaście trzecia. Do odjazdu Ikarusa zostało 15 minut, a i tak pod wiatą przystankową zebrała się spora grupka chętnych na przejażdżkę zabytkowym pojazdem, której nie przeszkadzało ostre słońce i 31 stopni w cieniu. Po chwili podjechała główna atrakcja – pomarańczowy węgierski Ikarus z lat 80.

Jako osoba urodzona pod koniec lat 90., nie miałem dużego doświadczenia z Ikarusami. W MZK Tychy ostatni odbył kurs w 2014 roku. A moje jedyne ikarusowe wspomnienie to przygniecenie przez harmonijkowe drzwi na ówczesnym placu 750-lecia w Mikołowie w 2005 roku. Miałem wtedy 7 lat.

O równej 15.00 na przystanek podjechał Ikarus 280. Moje pierwsze wrażenie po wejściu do pojazdu to uderzający „zapach” paliwa. Ja i pozostali pasażerowie szybko zajęliśmy wszystkie miejsca siedzące. Pokryte grubą gąbką i skajem fotele miały chyba z 1000 stopni. Mimo to były wygodniejsze niż siedzenia w Ryanair. Od razu zacząłem kalkulować, czy miejsce, które wybrałem zapewni mi możliwie jak najmniej palącego światła słonecznego. Ale szybko okazało się, że poza nagrzanymi siedzeniami, w autobusie jest całkiem przyjemnie. W odróżnieniu od współczesnych pojazdów, Ikarus ma mniej przeszkleń i da się w nim rozsunąć okna, przez co zapewnia więcej cienia i przyjemny powiew wiatru. Na słuchawkach miałem przygotowane połączenie Joy Division, The Smiths i Lany del Rey, ale nie posłuchałem sobie muzyki, bo szybko wpadłem w wir rozmów z innymi pasażerami, z których większość okazała się prawdziwymi pasjonatami transportu publicznego. Dużo usłyszałem o historii śląskiego zbiorkomu i działalności Klubu Miłośników Transportu Miejskiego w Chorzowie Batorym, który zajmuje się dokumentowaniem historii i ochroną zabytków komunikacji miejskiej.

Dodatkowo trasę umilały napotykane co chwila twarze przechodniów zdziwionych widokiem autobusu prosto z lat 80.

Mimo że podróż była naprawdę przyjemna, po przyklejeniu się do skaju (jedyny minus), zdecydowałem się na opuszczenie pojazdu na pyntli w Chebziu. Tam znalazłem się o 15.49, a 2 minuty później przyjechał 982 (spóźniony 3 minuty względem rozkładu), który zabrał mnie na dworzec w Mikołowie przez całą Rudę Śląską i mikołowską Wygodę. Jazda 982 była całkiem sympatyczna – poza klimatyzacją był też nawiew. Mogłem w końcu posłuchać tego, co przygotowałem sobie wcześniej, doszła jeszcze płyta Madonny z 1998 roku „Ray Of Light” (ta najlepsza). Z Miko na Łaziska dostałem się kolejnym M12. W sumie pokonałem 75 kilometrów, w tym 36 samym Ikarusem.

Czego nauczyła mnie ta przygoda? Na pewno tego, że najlepszym sposobem, żeby nie spocić się w Ikarusie, jest bycie spoconym już w momencie wsiadania do Ikarusa...

Trasa śladem zabytków techniki

Pomimo że skróciłem swoją podróż na Chebziu, trasa Ikarusa była o wiele dłuższa. Linia prowadziła przez pięć miast metropolii. Można się poczuć jak za dawnych lat, kiedy nie funkcjonowały linie przyspieszone jeżdżące średnicówkami, a każda jazda komunikacją miejską była podróżą przez najciekawsze zakamarki Górnego Śląska.

Ja wybrałem się w podróż w ramach Kierunku GZM 29 czerwca, ale spokojnie Ikarusy będą kursować w każdy weekend lipca, także i wy możecie spędzić przyjemny czas w przewiewnym zabytkowym pojeździe. Trasa linii turystycznych będzie inna każdego weekendu. Poniżej bardziej szczegółowy rozkład:

  • W3 – 6 i 7 lipca – co 75 minut – relacja: Czeladź Dworzec – Zagórze Zajezdnia;
  • W4 – 13 i 14 lipca – co 60 minut – relacja: Stare Tarnowice Pętla – Bytom Dworzec;
  • W5 – 20 i 21 lipca – co 60/90 minut – relacja: Zabrze Goethego – Pławniowice Centrum;
  • W6 – 27 i 28 lipca – co 60 minut – relacja: Tychy Sikorskiego Wiadukt – Łaziska Górne Kopanina.
Tarnowskie gory slubowana pielgrzymka

Może Cię zainteresować:

Tarnogórzanie ruszają do Piekarskiej Matki. Przygotowują się do ślubowanej pielgrzymki

Autor: Urszula Gołkowska

03/07/2024

Pszczynski autobus za darmo 1

Może Cię zainteresować:

Po Pszczynie autobusem za free. Bezpłatna komunikacja dla wszystkich pasażerów

Autor: Szymon Karpe

03/07/2024

Swierklaniec piona gwidona

Może Cię zainteresować:

Szykujcie się na sportowy wrzesień w Świerklańcu. Przed nami "Piona Gwidona"

Autor: Urszula Gołkowska

03/07/2024

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon