Dwutygodniowy rząd Mateusza Morawieckiego. Polityczna hucpa PiS będzie kosztować polskich podatników 400 tysięcy złotych
Expose premiera Mateusza Morawieckiego nie porwało parlamentarnej większości. Wszyscy, z politykami PiS włącznie, wiedzieli jak skończy się hucpa polegająca na szukaniu koalicjantów wśród partii, którym PiS latami odmawiał prawa istnienia na scenie politycznej i które już w czasie kampanii wyborczej zgodnie deklarowały, że nie poprą rządu Morawieckiego w żadnym wariancie. Po co więc były te dwa tygodnie?
- Chociażby po to, by pokazać różnice między tym co przedstawił premier Morawiecki, a tym co przedstawił premier Tusk. Przynajmniej nawet odpowiedział na pytania posłów premier Morawiecki, a premier Donald Tusk nie miał ochoty, nie wiem, odwagi, odpowiedzieć na te pytania. Było zadane ponad 200 pytań, niestety nie doczekaliśmy się nawet jednej odpowiedzi - powiedział na antenie Radia Piekary Andrzej Gawron, poseł PiS.
Marcin Zasada dopytywał gościa, ile budżet państwa będą kosztowały dwutygodniowe odprawy dla tego tymczasowego rządu PiS. - Chyba mniej niż te wszystkie obietnice, które były złożone przez Platformę i koalicję - odpowiedział Andrzej Gawron. 400 tysięcy złotych brutto - tyle będzie polskich podatników kosztował dwutygodniowy rząd Mateusza Morawieckiego. - Chyba taką odprawę miał poseł Gramatyka, jak w Tauronie pracował. Czy tak było? Jeden tydzień? - pytał retorycznie Gawron. Na uwagę, że posłowie PiS krytykowali wówczas Gramatykę, więc czy poseł "skrytykuje również ten proceder?
- Nie, nie, panie redaktorze, ważne było, żeby do końca jak gdyby ten rząd pracował, do końca wykonywał swoje zadania, żeby płynnie przejął już następny rząd władzę - odparł poseł PiS.
Wbrew twierdzeniom posła PiS, do przekazania władzy dwutygodniowy rząd Morawieckiego nie tylko jednak nie był potrzeby, co - zwłaszcza biorąc pod uwagę koszty - był całkowicie zbędny. Po co więc była ta fikcja z rzekomym szukaniem większości?
- To nie była fikcja, to było przedstawienie pewnego programu, pewnych propozycji, które myśmy jako prawica złożyli. Nie znalazły większości w Sejmie te propozycje. Został wybrany nowy rząd i w tej chwili ma pełne pole do popisu - dodał.
Śląsk gospodarczym sercem Polski? "Powiedzieć można wszystko"
Poseł PiS został zapytany, czego jako Ślązak oczekuje od nowego rządu Donalda Tuska. Andrzej Gawron przypomniał o zapowiedziach polityków nowej koalicji, w tym expose nowego premiera, że Śląsk to "ma być serce gospodarcze Polski".
- Zobaczymy jak to będzie w czynach. Powiedzieć można wszystko. Potem zależy jaka będzie praktyka, co będzie się działo. Czy rzeczywiście będą środki o które tak zabiegano tam w Unii, że na drugi dzień będzie KPO, a się okazało, że jest 5 miliardów euro, które już było wcześniej zatwierdzone. Na razie tych środków nie widać - mówił poseł PiS.
Gawron wyraził również wątpliwości co do idei zamiejscowego resortu, którym ma być zorganizowane na Śląsku Ministerstwo Przemysłu. Zdaniem posła PiS, jest to pokazanie pewnej rangi tego regionu, ale dopiero praktyka pokaże, czy to ministerstwo będzie dobrze funkcjonować. Samo umiejscowienie na Śląsku nie musi się bowiem wiązać z dodatkowymi środkami dla regionu.
- Nie znam pani profesor Marzeny Czarneckiej, ale uważam że sam pomysł, aby Ministerstwo Przemysłu było tutaj na Śląsku - analizując tak jak widziałem jak pracują ministerstwa - nie wiem czy do końca jest taki naprawdę słuszny. To może podkreślać ważność Śląska, ale sama metodyka pracy ministerstwa, gdzie trzeba być w kontakcie z innymi ministerstwami, gdzie główne ministerstwo odpowiedzialne to jest Ministerstwo Aktywów Państwowych, więc ja nie wiem czy rzeczywiście ten nowy lokal, nowy tabun urzędników, czy to będzie rzeczywiście odzwierciedlenie tego, że te środki popłyną na Śląsk - komentował Andrzej Gawron.
Gdzie jest 100 miliardów "zaangażowanych dla Śląska" obiecanych przez Morawieckiego?
Andrzej Gawron zapytany o "śląskie rozczarowanie premierem wybranym ze Śląska", czyli nader rzadko bywającym w swoim okręgu wyborczym Mateuszem Morawieckim odparł, że z jego perspektywy rządy PiS to nie był zły czas dla naszego regionu.
- To nie był zły czas dla Śląska. W prawie każdej gminie jest modernizowana szkoła, są nowe żłobki budowane, są te drogi, krótkie nawet odcinki, które były bardzo ważne dla tych społeczności lokalnych, są zmodernizowane. A jeżeli pan pyta o większe inwestycje: z mojego terenu rurociąg Boronów-Trzebinia, prawie 200 milionów złotych, to było też zrobione ze środków państwowych - mówił poseł PiS.
Marcin Zasada dopytywał rozmówcę, gdzie jednak jest te "100 miliardów zaangażowanych" w ramach "Programu dla Śląska", o których swego czasu w Sejmie opowiadał Mateusz Morawiecki.
- Chociażby w programie "Czyste Powietrze", w programie budowy dróg - odpowiedział poseł Gawron.
Prowadzący przypomniał, że w przypadku innych województw i regionów kraju także remontowano drogi oraz realizowano inwestycje większe lub porównywalne, więc nie wiadomo na czym polegać miała bajka z rzekomym "Programem dla Śląska"? Koszt budowy fabryki Izery (rzecz jasna - również niezrealizowana obietnica) miał kosztować dla przykładu 6 miliardów złotych, więc na co wydano podobno aż 100 miliardów, o których mówił Mateusz Morawiecki? W dalszej części swojej wypowiedzi Andrzej Gawron wymieniał w tym kontekście m.in. szpitale, drogi i remontowane dworce. Dopytywany "co w tym niezwykłego" i czym się te remonty różniły w innych regionach kraju od tych przeprowadzanych na Śląsku, aby te ostatnie trzeba było nazywać szumnie "Programem dla Śląska" przyznał: - No była taka nazwa.
Co z pieniędzmi dla Ruchu Chorzów? "Teraz nowa ekipa bierze za to odpowiedzialność"
W trakcie kampanii wyborczej Mateusz Morawiecki obiecywał spore środki (około 100 mln zł) na stadion Ruchu Chorzów. Dziś nie wiadomo gdzie są te pieniądze. Marcin Zasada dopytywał gościa, co jego zdaniem z tym "spadkiem" powinna teraz zrobić nowa władza?
- Były środki dla Rakowa, były też środki dla tych najmniejszych klubów, które działają przy AZSach, przy szkołach, był program "Klub", naprawdę, jest piękne boisko w Psarach, w gminie Woźniki. A teraz nowa ekipa bierze za to odpowiedzialność - odpowiedział Andrzej Gawron.
Poseł zapewnił, że gdyby dalej rządziło PiS, wszystkie obietnice Mateusza Morawieckiego byłyby dotrzymane, bo - zawsze jeżeli taką obietnicę złożył to dotrzymywał słowa. Na oczywistą nieprawdę szybko zareagował prowadzący rozmowę, przypominając o złożonych jeszcze w kampanii 2019 obietnicach Morawieckiego dotyczących powstania w Katowicach centrum himalaizmu i centrum nauki, a także rewitalizacji Placu Oddziałów Młodzieży Powstańczej.
Czy poseł Mateusz Morawiecki zacznie bywać w swoim biurze poselskim w Katowicach? Andrzej Gawron nie chciał odpowiedzieć na to pytanie, zapewniając, że on sam jest zawsze dostępny dla mieszkańców swojego okręgu, w każdy poniedziałek oraz w inne dni, po wcześniejszym umówieniu.
- Co tydzień jestem w biurze i co tydzień mam wizyty. Jest dużo spraw w których pomagamy ludziom. W zeszłej kadencji to było 1500 spraw, większość udało się załatwić - zapewniał poseł PiS.
Może Cię zainteresować:
Marek Gzik sekretarzem stanu. Do rządu także Wojciech Konieczny i Przemysław Koperski
Może Cię zainteresować:
Jak uratować pieniądze z KPO? Jan Olbrycht: „Zapewne będzie trzeba zwrócić się do samorządów”
Może Cię zainteresować: