Polityka energetyczna Polski do 2040
roku przewidywała pierwotnie m.in. wdrożenie energetyki jądrowej w
2033 r., ograniczenie emisji gazów cieplarnianych o 30 proc. do 2030
r. oraz wzrost efektywności energetycznej o 23 proc. do 2030 r. w
stosunku do prognoz zużycia energii pierwotnej z 2007 r. Zgodnie z
rządowym dokumentem, do końca dekady węgiel miał stanowić nie
więcej niż 56 proc. w wytwarzaniu energii elektrycznej, w 2040 r. –
nie więcej niż 28 proc.
Zdaniem Chełstowskiego, wojna na Ukrainie i konieczność szybszego uniezależnienia się od rosyjskich surowców, wymusza zmiany, przede wszystkim w PEP. Przypomnijmy, że pod koniec marca Rada Ministrów przyjął założenia aktualizacji tego dokumentu. Rzecznik rządu Piotr Muller zapowiedział, że docelowa strategia „zostanie wypracowana w dalszych pracach legislacyjnych”. Termin? Nie wiadomo. Wstępnie jest mowa m.in. o wolniejszym tempie ograniczania wydobycia oraz wykorzystania węgla w energetyce.
- Rozmawialiśmy już w tej sprawie ze spółkami energetycznymi i będziemy chcieli przedłużać żywotność niektórych bloków węglowych poprzez ich modernizację. To przy rosnącej ilości odnawialnej energii pozwoli też stabilizować system – mówiła minister klimatu Anna Moskwa.
Marszałek woj. śląskiego spodziewa się, że w regionie zwiększy się poziom wydobycia węgla. Twierdzi jednak przy tym, że ewentualne dłuższe wykorzystanie węgla oraz dłuższa i zwiększona produkcja tego surowca w części śląskich kopalń nie zmienia założeń gospodarki niskoemisyjnej województwa.
- Nie zmieniamy naszej strategii „Zielone Śląskie 2030”, bo też nic nie zmieniło się w celach unijnych. Ograniczanie niskiej emisji, odnawialne źródła energii i transformacja pozostają aktualne - zapewnia Chełstowski. Dodaje jednak, że samorządy muszą mieć jasność co do wytycznych PEP.