Śląska Bzdura Roku? Uwierzcie nam, że przez cały 2023 skrzętnie i troskliwie gromadziliśmy materiał. Najbardziej osobliwe wypowiedzi i decyzje, jakie
zapewniały nam tzw. oczu kąpiel. I nie żebyśmy nie byli przyzwyczajeni... Pamiętacie jak lata temu premier Waldemar Pawlak przekonywał
mieszkańców bytomskiego Karbia, że tam da się żyć, a jak się
nie da, to można do niego dzwonić (nawet zostawił numer telefonu)?
Jak prezydent Andrzej Duda zapowiadał, że węgiel będziemy
fedrować ze 200 lat? Jak pewien duński urbanista przekonywał nas,
że Katowice to dno piekła, za to Dąbrowa Górnicza to druga
Kopenhaga? Jak prezydent Siemianowic Śląskich kropidłem odganiał
koronawirusa? Z takiej bajki to rzeczy. Klejnoty, które nie
mogą zostać zapomniane.
Dlatego właśnie ten plebiscyt. Pierwszy taki. Generalnie, im gorzej, tym lepiej. My nominowaliśmy, Wy głosowaliście. Każda kandydatura godna zapamiętania.
Modlitwa zamiast in vitro. To ma sens
Nie zawiedliśmy się i tegoroczna konkurencja była naprawdę silna. Pamiętacie, jak latem nie odbył się w Chorzowie Fest Festival? Jak jego organizatorzy do końca zwodzili ludzi i sprzedawali bilety nawet, gdy z terenu Parku Śląskiego znikała festiwalowa infrastruktura? Organizatorzy imprezy w końcu przyznali, że nie wyszło (ale o kasie, generalnie, zapomnijcie) - w oświadczeniu opublikowanym o godz. 21:37. Takie gagatki okrutnie dowcipne.
Można było przewidzieć, że plebiscyt zostanie zdominowany przez polityków, bo tam też największe zbiorowisko nietuzinkowych postaci z potencjałem komediowym (żeby nie powiedzieć: komedianckim). A więc bytomski radny Robert Rabus, który podczas dyskusji o programie in vitro w mieście, finansowanym z jego budżetu, perorował: "In vitro to nie jest metoda. Czasem wystarczy przemodlenie sytuacji". Nauka be, matura to bzdura. Bóg, jeśli istnieje, na pewno zaprząta sobie głowę tym, komu zesłać z nieba dziecko, a komu nie.
Po dwie nominacje otrzymali premier ze Śląska Mateusz Morawiecki oraz wojewoda śląski Jarosław Wieczorek. Jedna wspólna dotyczyła powtarzania nam baśni, które już znamy na pamięć: o "Programie dla Śląska" i pierdyliardzie (za przeproszeniem) złotych, jakie dzięki niemu spłynęły na nasz region i nasze miasta.
Poseł (wcześniej wojewoda) Jarosław Wieczorek mówił o 100 mld złotych dla Śląska. 100 mld złotych, które zostały zaangażowane. Drodzy Ślązacy, mieszkańcy województwa śląskiego, to był nasz wielki program, nasza wielka obietnica, spełniona obietnica – podkreślał Mateusz Morawiecki podczas swojego zeszłorocznego expose w Sejmie. Gdy prezentował słynny 2-tygodniowy rząd.
Politycy PiS od dawna mylą się w rachunkach i sami chyba nie wiedzą, czy to 100, 140 czy 150 mld zł. Sami nie wiedzą, co u licha znaczy "pieniądze zaangażowane". I nie są w stanie wytłumaczyć, gdzie te pieniądze zostały na Śląsku zainwestowane. Były premier do perfekcji opanował sztukę opowiadania, nie do końca - że tak delikatnie się wyrażę - sprawdzonych informacji. Bo jeszcze jako szef rządu najpierw próbował organizować mecz Ruchu Chorzów na Stadionie Śląskim, a potem (gdy nie wyszło) obiecał pieniądze na nowy stadion dla Ruchu.
Najpierw obiecał, potem znowu obiecał. Potem okazało się, że jednak jest konkurs, więc to nie takie proste. Procedury się przeciągały, aż w październiku, tuż przed wyborami, Morawiecki przyjechał do Chorzowa finalnie przyklepać obietnicę. Na starym stadionie Ruchu zapowiedział, że pieniądze będą "praktycznie wkrótce". Minęły trzy miesiące i pieniędzy nie ma. I nie wiadomo, czy będą. Kuriozalna sytuacja.
PiS i kaganiec cywilizacji na Śląsku
No i podium. Na miejscu trzecim: wojewoda śląski Jarosław Wieczorek, tym razem solo. Złośliwi powiedzieliby, że dwie rzeczy, które wojewoda Wieczorek wziął sobie - również do serca - to tabliczka z nazwiskiem Wilhelma Szewczyka na placu przed dworcem w Katowicach oraz... facebookowy profil urzędu wojewódzkiego. Niesamowita historia, tym bardziej, że nowa tabliczka z nazwiskiem Marii i Lecha Kaczyńskich została przez służby wojewody zamontowana trytytkami.
Miejsce drugie, w pełni zasłużone. Julia Kloc, radna sejmiku i gwiazda facebookowych grafik. Za przekonywanie nas, że Ślązacy zawdzięczają PiS skok cywilizacyjny. Wejście na wyższy etap cywilizacyjny. Rozumiecie?
Śląsk
i cywilizacja. Krótka lekcja. Otóż:
nowoczesność, nadążanie, czasem nawet wyprzedanie świata. To
jest coś, co zbudowało na Śląsku przemysł, miasta, umożliwiło wielkie
spotkanie ludzkie i – tu nadzieja - to nasz kod DNA, który może
wybudzi Śląsk z cywilizacyjnej drzemki. Kilka pokoleń
wstecz, przed partaczami, którzy położyli łapę na naszym węglu
i przez 150 lat nie wymyślili co z nim robić, oprócz palenia w
piecu, Śląsk był najbardziej innowacyjnym regionem w Europie. Może
pani Kloc nie wie, albo nie pamięta, ale tu importowano i testowano
prototypowe technologie, które później istotnie wprowadzały ludzi
na wyższy etap cywilizacji. Ludzi nie tylko na Śląsku, bo mówimy
o zjawiskach na skalę co najmniej europejską i wiem, że dziś w
polityce łatwiej być ignorantem, ale jednak jakieś tam pojęcie
wypadałoby mieć.
Język śląski? Wiadomo, nie istnieje
And the winner is... Bronisław Komorowski. Prezydent Bronisław Komorowski. Za te wiekopomne elukubracje:
"Ile możemy rozmawiać o czymś, co moim zdaniem po prostu nie istnieje. Jeszcze raz przypominam, że w województwie śląskim mieszka 5 milionów obywateli naszego państwa, a deklaruje używanie języka śląskiego zaledwie pół miliona" - tłumaczył.
Tłumaczył u nas. W kwietniu rozmawialiśmy w Bytomiu, wywiad został opublikowany w ŚLĄZAGU. Wywiad o tyle zdumiewający w swojej wymowie, że po LATACH traktowania śląskich aspiracji z buta, Platforma Obywatelska z Donaldem Tuskiem na czele, w końcu dojrzała do uznania śląskiego za język regionalny. Z tym prezydent Komorowski również głęboko się w naszej rozmowie nie zgodził.
Donald Tusk obiecał Ślązakom język regionalny w 100 dni po przejęciu władzy? Tak, słyszałem. Widać, że mamy w tej kwestii odmienne poglądy. Ja uważam, że nie jest to właściwe z punktu widzenia równości wszystkich obywateli, bo co maja powiedzieć np. górale podhalańscy? Gwara i poczucie odrębności istnieją tam od zawsze, ale nie słyszę aby chcieli finansowania z budżetu centralnego nauki gwary podhalańskiej jako odrębnego języka. Podobnie na Podkarpaciu czy na Podlasiu - argumentował polityk.
Ślązacy płacą podatki? Nieważne. Zdaniem Komorowskiego, "postulat
finansowania z budżetu państwa, a nie regionu czy gminy, nauczania (ale
de facto tworzenia) odrębnego języka śląskiego to polityczna
ekstrawagancja".
Wnioski byłego prezydenta Polski komentowali chyba wszyscy mający jakiekolwiek pojęcie, o co chodzi z językiem śląskim. Szczepan Twardoch stwierdził, że "dyskutowanie o Śląsku z Polakami nie ma sensu, bo najpierw musimy sobie Śląsk opowiedzieć sami, sami się ustanowić". "Także niech prezydent Komorowski pozostaje dalej w swoich fantazjach o naszym nieistnieniu, na zdrowie" - podkreślił pisarz.
Szczere gratulacje, panie prezydencie. Dziękujemy Państwu za zaangażowanie i uczestnictwo w tej pełnej wrażeń przejażdżce. Jeśli nasz plebiscyt choćby jednego polityka powstrzyma przed mówieniem czy robieniem głupot, to będzie sukces. Nie liczymy na zbyt wiele, mamy dopiero 12 stycznia, a już dałoby się wskazać pierwszych kandydatów do Śląskiej Bzdury Roku 2024.